Jeśli ktoś się spodziewa, że dam teraz aluzyjny felieton o trylogii filmowej „Władca pierścieni”, osobliwie zaś o jego części zatytułowanej „Dwie wieże”, co miałoby być hecnym nawiązaniem do projektu bliźniaczych wieżowców Srebrnej, to srogo się zawiedzie. Ja z zasady unikam aluzji, osobliwie politycznych, omijam takie igraszki szerokim łukiem, pisanie o „Dwóch wieżach” wpędziłoby mnie raczej w przygnębienie. Metaforyzowanie afery taśmowej i projektu bliźniaczych budowli jako opowieści fantasy byłoby aż wstydliwie proste, staram się uciekać od doraźnych grepsów. Nie bawiłoby mnie nawet portretowanie wierchuszki pisowskiej jako krwiożerczych orków albo całkiem przewrotnie – jako głupkowatych, choć szlachetnych hobbitów. Całkiem też nie widziałbym możliwości porównywania opozycji do elfów i krasnoludów (Biedroń jako król elfów? Schetyna jako król krasnoludów?).
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Inna refleksja :) Technika poszła do przodu ,a człowiek nic się nie zmienił .Te same instynkty ,to samo pożądanie władzy ,te same metody jej zdobywania itd. :)
I bardzo dziękuję za uświadomienie kto jest reżyserem "Faworyty", bobym film przegapiła.
I jeszcze słowo o muzyce - absolutnie genialna. Już dla niej samej warto pójść do kina.
Lanthimos bezbłędnie tworzył absurdalne sytuacje na które jego bohaterowie reagowali bez emocji, akceptując cały absurd jako część rzeczywistości. W Faworycie nie musiał stosować tego zabiegu bo monarchia sama w sobie jest na tyle absurdalna i nierealna, że reżyser mógł się skupić na postaciach, intrydze i swoim specyficznym poczuciu humoru.
Dopiero twraz zrozumiałem, że w pewnym sensie, wszystkie jego filmy to filmy kostiumowe. Albo odwrotnie, wszystkie filmy kostiumowe są filmami Lanthimosa.
Celne