Potrzebowałem, żeby ktoś przetłumaczył mi na czeski dwie strony tekstu. Otworzyłem książkę telefoniczną Pragi i znalazłem dział: tłumacze z języka polskiego. Pod pierwszym numerem nikt nie odbierał telefonu, pod drugim usłyszałem kobiecy głos

Był oficjalny, a pod spodem – jeśli oczywiście głos może mieć swój spód – smutny.

– Nie zajmuję się tłumaczeniami na zlecenie, przekładam książki – odparł głos. – A do tego umiera mój kot, więc pan pozwoli, że skończę rozmowę.

Często nie panuję nad sobą i reakcje mam nieadekwatne do sytuacji.

– Kotek? – upewniłem się. – Ja też mam kota, nazywa się Holka, na cześć języka czeskiego. A jak pani kot ma na imię?

Głos chwilę się wahał.

– Matysek.

– A to chętnie bym poznał pani kota, póki jeszcze żyje.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Więcej
    Komentarze
    A może Pani Stachova miała wtedy taką potrzebę, żeby ktoś poznał jej kota, póki jeszcze żyje, a Pan był tym wrażliwym człowiekiem, który był we właściwym czasie gotów pomóc? Mnie się coś takiego przydarzyło.
    To było dawno temu, siedziałam w poczekalni w dużej klinice z moim umierającym kotem. I znalazła się jakaś obca kobieta, która nie bała się innej obcej płaczącej kobiety i po prostu ze mną porozmawiała. O kocie, że jest piękny i ma niezwykły charakter, ale jest bardzo chory. Nie pocieszała pustymi słowami i nie była ckliwa, ale mnie wysłuchała. Nie spotkałam jej już potem i nie podziękowałam, ale do tej pory myślę o niej z wdzięcznością. Czasem takie proste rzeczy mają znaczenie i jest wielka sztuką znaleźć odpowiednie słowa w odpowiednim momencie. Wierzę, że podobnie było z Panem i Panią Stachovą.
    już oceniałe(a)ś
    55
    0
    To ja się do gratulacji dla p. Stachovej gorącą przyłączam. Moje dwie kotki również.
    @orkan
    Ja z moim kotem tez.
    już oceniałe(a)ś
    11
    0
    Piękna historia! Jak widać czasem bezczelność przynosi pozytywne skutki. Dziękuję, Panie Mariuszu.
    @naczelnytrollrp
    Może bezpośredniość emocjonalnośc impulsywność komunikatywność ale też delikatność ogłada kultura. Byle komu nie powierza się kluczy do mieszkania .
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    Miód na moje oczy.
    już oceniałe(a)ś
    18
    0
    Przepiękna historia, ma Pan szczęście do ludzi i zwierząt. Dla pani Stachovej gratulacje za jej pracę, a dla Pana za otwartość i wrażliwość na innych ludzi...
    już oceniałe(a)ś
    17
    0
    A bo to nie była bezczelność. To była impulsywność i dobre serce... a pani Stachova jest przewspaniała. Miło jest dowiedzieć się o niej czegoś więcej. W sumie to wielki wywiad w DF chętnie bym przeczytała.
    już oceniałe(a)ś
    15
    0
    Kocham Szczygła.
    @agaj
    Tak. Dużo cech mojej mamy. Ludzie ją lubią bardzo.
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    Pozdrawiam Panią Stachową(już Ją trochę znam innych felietoników), i Pana Szczygła!
    już oceniałe(a)ś
    9
    0