O Kaliszmarze usłyszałem w czasie pracy nad książką „Miasto Archipelag” o Polsce mniejszych miast. Kaliszmar to, pożyczę tu sobie frazę od Katarzyny Nosowskiej, nie miejsce, lecz stan – ogólnomiejskie poczucie niemocy, niedasizmu, skrzywdzenia (zawsze) przez siły z zewnątrz. Stan trwania w tym, co jest, choć jest to tylko takie sobie.
Opowiedziałem o nim pewnego razu na spotkaniu autorskim, a prowadząca dziennikarka Aleksandra Kołodziejek powiedziała:
– Ja to wszystko rozumiem, ja jestem z Kutna. My na ten Kaliszmar u siebie mówimy Kutnoza.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Chyba jeszcze żyjący architekt, profesor Tadeusz Zipser z Wrocławia dobre pół wieku temu komentował, słyszałem to na własne uszy, stan budownictwa komunalnego i gospodarki przestrzennej w polskich miastach: - gdziekolwiek jestem, jestem w Koninie.
Piękne i prawdziwe.
Kaloszyn ;)