Na „Śmierć Stalina” szedłem z paraliżującym niemal niepokojem, prowadzony wewnętrznym przymusem zapoznania się z dziełem, które zostało zabronione w Rosji, a niekoniecznie szedłem z głębokiej i nieprzepartej potrzeby obejrzenia komedii o komunistycznym dyktatorze, gdyż komedie o dyktatorach z gruntu mnie nie śmieszą. Naturalnie, że wolałbym obejrzeć zakazaną komedię o Stalinie zrealizowaną przez Rosjan, a nie przez Anglików, ale skoro Rosjanie nie chcą się zmierzyć komediowo ze swym podłym dziedzictwem, trzeba brać Anglików.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze