Cóż za cudowne bestiarium jest w "Śmierci Stalina", aż żal że dzisiejsi dworzanie satrapów nie są tak błyskotliwi, a najczęściej są pożałowania godnymi miernotami

Na „Śmierć Stalina” szedłem z paraliżującym niemal niepokojem, prowadzony wewnętrznym przymusem zapoznania się z dziełem, które zostało zabronione w Rosji, a niekoniecznie szedłem z głębokiej i nieprzepartej potrzeby obejrzenia komedii o komunistycznym dyktatorze, gdyż komedie o dyktatorach z gruntu mnie nie śmieszą. Naturalnie, że wolałbym obejrzeć zakazaną komedię o Stalinie zrealizowaną przez Rosjan, a nie przez Anglików, ale skoro Rosjanie nie chcą się zmierzyć komediowo ze swym podłym dziedzictwem, trzeba brać Anglików.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Obejrzalem. Dobry film i zapada w pamięć
    już oceniałe(a)ś
    0
    0