Gdy Maciej, lekarz z dwudziestokilkuletnim stażem, wysiada z samolotu w Umea na Dalekiej Północy, jest ciemno, pada śnieg, elektroniczny termometr wyświetla -27 stopni. Maciej ma tylko mały plecak, a w nim laptop, dwie książki i gazetę. W portfelu szwedzkie karty kredytowe, korony. W kieszeni klucz do mieszkania na przedmieściach. Zna drogę, przemierza ją co miesiąc od sześciu lat. Zamienia kilka zdań z kierowcą autobusu, włącza komórkę i wysyła dzieciom SMS, że doleciał. Żona już na jego SMS-y nie czeka.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Potwierdzam!
co Ty?!
tam na pewno zaraz zjedzą ich imigranci i nie będzie Szwecji tylko immamat czy tam coś tam
No, co ty, co by Pan Ordynator powiedział?
ech, minusy, a taki piekny sarkazm:)
tu to samo:) w sensie, ze minusy za sarkazm:)
A kysz! Przed szwedzką zarazą nas sama częstochowska panienka obroniła, a ty ją chcesz do nas sprowadzać???? HAŃBA!
Idz sie leczyc na nogi bo na glowe za pozno
Praca zespołowa zamiast królestw - jestem za.
Co do chamstwa, królestw etc - wiem zwalamy na komunę. Lecz tak naprawdę to szef tworzy atmosferę i warunki pracy. Od siebie samych powinniśmy zacząć
Co do chamstwa i autorytaryzmu, myślę, że to kwestia wychowania i edukacji. Wiele można by zdziałać, zmieniając radykalnie model edukacji, ucząc od najmłodszych lat współpracy, wzajemnej życzliwości i pomagania sobie nawzajem, ucząc samodzielnego rozumienia zagadnień naukowych - prostych, ale potraktowanych własnie w sposób naukowy, analityczny, ucząc odpowiedzialności i wzajemnego szacunku i w grupie rówieśników i między pokoleniami - uczeń szanujący nauczyciela, ale przede wszystkim nauczyciel szanujący ucznia. Droga do tego daleka...
Wrednie podpowiadam, że nawet ci co potrafili czytać - to dawniej mówili " pani matko" do swojej rodzicielki... ( a szlachta kretyńsko mówiła "pani żono, panie mężu")
A dlaczego by nie wprowadzic tego smialego pomyslu w zycie - i przestac mowic do siebie na pan/pani - rowniez w Polsce? Tez moglibysmy zaczac mowic do siebie na 'ty'. Mozna zaczac od tego prostego zabiegu, ktory jednak mentalnie wydaje sie byc olbrzymia gora niczym Mount Everest. Moze to bylby pierwszy krok do rozluznienia tego sztywnego hierarchicznego porzadku, z ktorego nie mozemy sie wyzwolic?
Masz i nie masz racji.
Bardzo często u nas przejscie w relacjach szef - podwładny na "ty" powoduje, że podwladny zaczyna szefa traktować jak kolegę, a nie jak szefa.
To właśnie dlatego, że u nas uczy się szacunku dla tytułów, a nie ludzi - więc zabranie tytułu automatycznie obniża autorytet. Gdybyśmy od małego wychowywali dzieci w inny sposób, wyglądałoby to inaczej. Ale takie zmiany oczywiście wymagają czasu.
A w sumie co w tym złego? Szef jest, czy powinien być, właśnie kolegą - starszym i bardziej doświadczonym lub takim, który prócz działalności zasadniczej podjął się też pewnych funkcji administracyjnych. Kolegę też należy traktować z szacunkiem - chyba że zakładamy, że nie.
Proszę księdza.
'ej, ty!'
to jest niestety polska wersja bycia na ty.
No, jeżeli szef daje się tak traktować... To kwestia umiejętności rozgraniczenia pomiędzy przyjacielskimi relacjami kolegów w pracy, a hierarchiczną z natury rzeczy strukturą firmy. Będąc szefem i podwładnym jednocześnie (pracuję w Niemczech) zawsze staram się o tym pamiętać.
dokładnie, jak szef jest ci.pa, to i pan mu nie pomoże
a jak ma swoje ci.postwo chować za panem - no to podstawowe pytanie o co tu chodzi?
czy o to żeby ego szefa było chronione, czy o to, aby spełniał on swoją rolę jako szef.
To jest kwestia pewnej umowy - w organizacji jest tak często, że ktoś wyznaczony jest na tego, który decyduje, egzekwuje, organizuje i za coś odpowiada - a inny ma się tym decyzjom podporządkować.
Przecież ciągle pozostaje wolnym człowiekiem - zawsze może pójść w swoją stronę.
Przejście na "ty", jak się obawiam, spowodowałoby, że szefowie jeszcze bardziej pomiataliby podwładnymi.
Już i tak wielu z nich to panowie na folwarkach, i część z nich próbuje się zwracać do podwładnych per "ty" - na razie jednak można powalczyć o swoją godność przypomnieniem, że się jest na pan/pani.
Byłam wychowywana, by kłaniać się ludziom, a nie tytułom, i tego się trzymam całe swoje życie. Nie widzę jednocześnie żadnych powodów, żeby do przełożonych zwracać się per pan/pani - to w języku polskim oznaka szacunku, i niech tak na razie zostanie.
Jestem jednak przeciwna wszelkiej tytułomanii, nie znoszę zwracania się do ludzi per "panie profesorze", "pani inżynier", "pani magister", "panie dziekanie" - cóż to jest, do cholery.
Wystarczy zwykłe "proszę pani" czy "proszę pana", a już i tak wielu nadętych bubków dostaje palpitacji, że się nie zwróciło do nich tytułem.
My uczyliśmy świat jeść widelcem!
Tu trzeba być chamem, bo człowiek kulturalny i życzliwy to słabeusz!
Polska jest wredna dla ludzi rozumnych i wrażliwych!? Oczywiście, że tak, a już karykaturalną formę to zjawisko przybrało w państwie PiS. Język dialogu, kultury, sugestie, aluzje, język międzynarodowej dyplomacji i życzliwe przekonywanie do consensusu są przez pisie buractwo traktowane jako oznaka słabości partnera. Pisi w każdym mającym odmienny pogląd osobniku widzą wroga(!), którego należy najpierw obrazić, potem poniżyć a w finale zniszczyć. taki jest Prezes i jego pretorianie. Taki jest PiS! Z tym chorym tworem nie da się negocjować, ani dojść do porozumienia. Im szybciej opozycja to zrozumie tym lepiej dla Polski.
Ale lud chwali i głosuje za?, czemu?
Brawo! Wyjątkowo trafna diagnoza tej bandy chamów z PiS, poleconych przez proboszczów...
(przepraszam nieliczne wyjątki...)
Prawdopodobnie temu, że ktoś cynicznie dostrzegł w tej chamowatej części elektoratu potencjał mogący go wynieść do władzy i zaczął puszczać oko do tych chamów, że teraz wolno być chamskim, że to jest równoprawna postawa wobec ludzi i świata.
I cham podniósł łeb - poczuł się odważniejszy i zaczął się domagać uznania swojej obecności.
Taki cham jest w każdym z nas, tylko cywilizowani ludzie stawiają sobie wymagania i tego chama w sobie zwalczają, próbują go okiełznać i przede wszystkim stawiają mu opór.
Za uczciwą płacę, oczywiście.
Nie wzdychaj. Naucz się głuptaku języka i realizu, realizu swoje marzenie.
Wyobraź sobie, że języków znam ładnych kilka, w tym takie, o których pewnie nie słyszałeś. Wyjechać mogłabym bez problemu w różne miłe miejsca. A co do polskiego: między marzeniem i westchnieniem jest pewna różnica. Moje marzenia i zadania (a i wiek już też) właśnie nie pozwalają mi na wybór innego kraju, ot, wzdychać jednak wolno, zwłaszcza, że mam i szwedzkich przodków ;). Może nasz kraj, kiedyś, jeśli nad tym popracujemy nie wyjeżdżając, stanie się kiedyś podobny do Szwecji. Choć trudno mieć złudzenia, że nastąpi to wkrótce.
@inkwizytorstarszy
Dzięki za uznanie. Jestem fizykiem ;)
Jak to milo przeczytac kulturalna wypowiedz inteligentnego czlowieka. Coraz wiekszy fenomen, niestety.
to chyba nie o to chodzi, aby wszyscy z tego kraju wyjechali
Nawet babki klozetowe zachowują się jakby miały władzę absolutną.
Bo mają. Spróbuj się sprzeciwić!
Babcie toaletowe to osoby pracujące i kobiety - więcej szacunku "nierobie kościelny" - (vide login)
I tez przekroczyłem chyba point of no return
Bogatym staruszkom w kraju nie jest źle...
Z niego biorą przykład!
Ryba gnije od głowy!
Ależ ten starzec już nic nie ma do gadania, niczego nie ogarnia poza fobią stawiania 2000 tysięcy pomników swojego brata i zmieniania patronów ulic wszystkich członków swojej rodzinki, i to w każdej, nawet najmniejsze osadzie.