Prosiła, żeby siedzieli prosto, nie uśmiechali się, nie robili grymasów. Jeżeli to nie pomagało, mówiła, że zdjęcia będą pokazywane na całym świecie i zobaczy je również Ojciec Święty. Rozmowa z Karolem Hordziejem, kuratorem wystawy zdjęć Zofii Rydet.

Jakie ginące zawody fotografowała Rydet?

- Od krawca i garncarza po proboszcza i korektora w "Tygodniku Powszechnym". Najbardziej przywiązany jestem do zdjęcia przedstawiającego sprzedawczynię zapiekanek stojącą na kamiennym progu przed przyczepą kempingową - czymś w rodzaju prekursorskiej wersji food trucka.

Skupiała się bardziej na ludziach czy na ich pracy?

- Chodziło o zobaczenie człowieka w jego otoczeniu. Przeważnie mamy postać siedzącą lub stojącą na środku, obok są ściany, święte obrazy, szafy, narzędzia pracy. "Ginące zawody" to tylko jeden z podcykli zdjęć Rydet wchodzących w skład "Zapisu socjologicznego". Najbardziej znane to te z wnętrz wiejskich chałup, które Rydet odwiedzała w latach 1978-90. Jednak cały "Zapis..." jest znacznie bardziej urozmaicony, są w nim zdjęcia miejskie wykonane w Polsce i za granicą, wnętrza mieszkań i pracowni artystów. Tytuł "Zapis socjologiczny" wymyśliła historyczka sztuki Urszula Czartoryska. Rydet z czasem go zaakceptowała, ale tytuł ten jest mylący, ponieważ sugeruje tylko jedno z możliwych spojrzeń na to archiwum.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    w jaki sposob sa to 'ginace zawody PRL'?
    @mini1435264598479konto Poniewaz fryzjerki juz prawie wyginely, poczty pozamykane, czasem tylko jakis lichy gajowy przemknie.
    już oceniałe(a)ś
    2
    0