Nikt w kancelarii premiera nie chce uznać jego wypadku za ?szczególne i wyjątkowe zdarzenie losowe?. W Jacka uderzył grom z jasnego nieba

Nie może pracować i nie może mieć renty, czuje, że państwo, w którym żyje, ma go za nic, że jest dla tego państwa nikim, niepotrzebnym ciężarem, pasożytem, który nie dość, że przeżył, to jeszcze czegoś się domaga. Czuje, że dla państwa byłoby lepiej, gdyby on, Jacek, lat 37 i pół, leżał teraz dwa metry pod ziemią.

Po każdej przegranej potyczce z państwem, które ma go za nic, chodzi po mieszkaniu jak rozdrażniony tygrys. Kuchnia, przedpokój, łazienka, pokój, kuchnia. Nic nie mówi, bo nie ma o czym. Wszystko jest jasne. Tylko drzwi trzaskają, a każde trzaśnięcie jest jak krzyk, wołanie o pomoc. Każde przypomina tamten huk, krótki jak smagnięcie biczem, który w ułamku sekundy zmienił jego życie.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Po pierwsze: "J. W. został przyznany przez Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w L. zasiłek stały w wysokości 324,00 zł netto oraz zasiłek pielęgnacyjny 153,00 zł netto. Z przedstawionych zaświadczeń wynika, że rodzina wnioskodawcy dysponuje miesięcznie kwota 8637,07 zł. Wnioskujący z tytułu niepełnosprawności, pobiera zasiłek pielęgnacyjny w łącznej kwocie 477,00 zł. Miesięczny koszt terapii [...] wynosi 280,00 zł, natomiast koszty związane z zakupem leków około 50,00 zł. J. W. objęty jest pomocą Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie i doraźnie otrzymuje dofinansowanie do kosztów leczenia oraz zasiłek na zakup żywności." Po drugie: Ja rozumiem, że polskie społeczeństwo jest pod wpływem wschodniego sposobu rozumowania. Rozumiem, że większość społeczeństwa za nic ma normy prawne, a ich sposób załatwiania spraw to dotarcie do kogoś decyzyjnego, zamiecenie czapką podłogi i pokorne upraszanie łaski, ale że GW ten sposób propaguje, to coś nowego. Drogi Panie Dariuszu, Pan naprawdę wierzy w to, że tego rodzaju sprawy trafiają na biurko premiera, a nie, że zajmuje się nimi jego kancelaria? Jeśli tak (w co nie wierzę), nie ma Pan niestety niezbędnej wiedzy do wykonywania tego zawodu. Jeżeli nie - manipuluje Pan (zresztą zupełnie niepotrzebnie, bo da się tę sprawę opisać równie korzystnie dla pana Jacka bez mieszania w to osobiście premiera, który pewnie dowie się o niej z gazety). A tak z ciekawości - dlaczego pominął Pan to, że pan Jacek już jest wspomagany ze środków publicznych? Żebyśmy mieli jasność - niezmiernie mi przykro z powodu tego, co spotkało bohatera artykułu. Lecz manipulowanie - choćby w słusznej sprawie - nadal pozostanie manipulacją. Filip Springer walczy o uzdrowienie przestrzenie publicznej. Może warto zacząć walczyć o uzdrowienie przestrzeni medialnej? Może zasługujemy już na prawdę, a nie na manipulacje "w szczytnym celu" - jak to teraz widać na lewicy, prawicy i w centrum.
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    No to po diabła nazywa się to kancelarią premiera?
    już oceniałe(a)ś
    1
    0