Świat dziennikarski śledzi z uwagą afery związane z piarowymi firmami, które oskarżono o manipulowanie mediami na zlecenie. Nie chcę się pchać między ostrza potężnych szermierzy i rozstrzygać, które z tych oskarżeń są prawdziwe, a które nie - chciałbym tylko zwrócić uwagę na to, że te afery znów pokazują, jak fałszywe były nadzieje na to, że internet przyniesie większą przejrzystość działania mediów.

Obiecywali nam to prorocy cyberoptymizmu, jak Esther Dyson , Henry Jenkins czy Eben Moglen . Media internetowe miały być prawdziwie obywatelskie, a internauci mieli się swobodnie wypowiadać jako głos ludu, bez zbędnych pośredników, mediów tradycyjnych.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Tak, aby zarobić jesteśmy w stanie zapomnieć o naszych zasadach etycznych i moralnych, przekroczyć wszelkie granice przyzwoitości a czasami posunąć się nawet do przestępstwa. W tym przypadku zabrakło etyki. Ale skoro cel uświęca środki to właściwie o co cała ta rozmowa?
    już oceniałe(a)ś
    0
    0