Spróbujmy przyjąć, że ludzie, których poglądów politycznych nie lubimy, są tak samo szczerzy i uczciwi jak my.

Maciej Janowski – historyk, zajmuje się dziejami Polski i Europy w XIX w.

Jedna z najbardziej niesamowitych książek historycznych, jakie znam, nosi tytuł „Miasto starożytne”. Autorem jest francuski historyk Numa Denis Fustel de Coulanges, ukazała się w 1864 roku (kiedy u nas było powstanie styczniowe), nigdy nie przetłumaczono jej na polski. Jest niesamowita, dlatego że robi wrażenie, jakby napisano ją dzisiaj. Bada współzależności rytuału religijnego i instytucji politycznych: tym tematem nauka historyczna zajęła się na dobre dopiero w drugiej połowie XX w. Skomplikowaną argumentację Fustela można streścić krótko: kult przodków gromadził wyznawców na wspólnych ceremoniach. Z ceremonii tych wytworzyły się stopniowo instytucje polityczne i tak powstało polis – starożytne miasto-państwo.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Rzecz w tym, że wszystkie religie są fałszywe. I to, że istnieją ich wyznawcy, nawet fanatyczni, nie jest dowodem ich prawdziwości.
    już oceniałe(a)ś
    15
    1
    Obrzydliwy pseudointelektualny symetryzm.Jasne, że religijność zaspokaja jakieś potrzeby i uśmierza lęki ale zrównanie wiary i niewiary jest nieuczciwe. Niewiara wymaga odwagi i stanięcia z rzeczywistością twarzą w twarz a wiara to pozostanie w niedojrzałości i magiczności, w jakiejś formie dziecięctwa i ograniczonej suwerenności.
    @mack
    Moze tak, moze nie. Nie wiem.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    @mack
    Jaką rzeczywistością?
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    "starożytni Grecy czy Aborygeni szczerze wierzyli w swoje religie..." - starożytni Rzymianie też! Jednak ich wiara była wiarą w Bogów, nie w religię.
    Wyznawali zasadę, że każdy może mieć swojego boga, ale NIKT, żaden bóg (i żaden wyznawca) nie ma prawa żądać pierwszeństwa a już tym bardziej wyłączności własnej racji.
    Stąd ich niechęć do chrześcijan.

    Wojny religijne zaczynają się gdy dwie religie uważają że ta druga nie ma prawa istnieć.
    I nie ma w tym symetryzmu! Gdy tylko jedna z nich uznaje prawo drugiej do istnienia, zaczyna się jej eksterminacja!
    Wszystkie religie monoteistyczne żądają, jako ideologie, wyłączności własnych zasad i przez to są potencjalnie fałszywe - zasady, które zostają ustalone i narzucone przez potężnych kapłanów, nie są poddawane żadnej kontroli wiernych i tracą związek z realnymi problemami społeczeństwa, w którym działają.

    Dzisiaj, katolicy i muzułmanie nienawidzą się wzajemnie i uważają za prawdziwe TYLKO własne reguły wiary i nawet nie zdają się pamiętać, że WIERZĄ W TEGO SAMEGO BOGA!!!
    Będą się atakować aż do wyniszczenia, byle okazać kto w niego LEPIEJ wierzy!

    "przyjąć, że ludzie, których poglądów politycznych nie lubię, są subiektywnie tak samo szczerzy i uczciwi jak ja" to przyznać rację Kalemu, że to ON ma prawo ukraść MOJĄ krowę.
    już oceniałe(a)ś
    12
    0
    Oszustwa kapłanów właśnie widać już jak na dłoni, kiedy kardynał, sekretarz JP2 kłamie w TV patrząc do kamery.

    A rzekomą glupotę ludu, to wmawialiście sobie sami, panowie szlachta, wcistajac katolickie zabobony ludowi pięścia do gardła. Bo bez katozabobonów głupi lud nie potrafiłby rozróżnić dobra od zła, jak mawiał pewien redaktor naczelny wielce "liberalnej" gazety.
    już oceniałe(a)ś
    7
    0
    "Ale przyjąć, że ludzie, których poglądów politycznych nie lubię, są subiektywnie tak samo szczerzy i uczciwi jak ja" - być może tak.
    Ale problem leży gdzie indziej. Nie zależnie od ich intencji, efekty ich działań są koszmarem.
    Ja - jako ateista - nikogo nie zmuszam do niewiary w boga. Chciałbym tylko, a może aż, żeby wiara była swobodnym wyborem dorosłego, wykształconego człowieka, a nie była narzucana dzieciom od przedszkola. Chciałby też, żeby prawo nie odzwierciedlało przekonań religijnych. Żeby moje uczucia były tak samo chronione, jak uczucia wierzących w różne bajki. Żeby z moich podatków nie utrzymywano szamanów odprawiających różne gusła. Żebym nie musiał oglądać narzędzia tortur w każdej instytucji, ze szkołami na czele.
    Problemem jest to, że ci "szczerzy i uczciwi" ludzie wychowywani przez kapłanów wyznających sadomasochistyczny kult, są przekonani, że ich wiara jest najlepsza i jedynie słuszna. I że czynią dobro, zmuszając innych do życia według ich zasad.
    To ich brak tolerancji dla poglądów i zasad innych jest źródłem konfliktu, a nie moja niechęć czy nienawiść.
    już oceniałe(a)ś
    5
    0
    Religia to synonim fałszu.
    już oceniałe(a)ś
    3
    0
    sic!
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    'Czy jednak...?'
    może i można, tylko - po co ?
    już oceniałe(a)ś
    0
    0