Mówiąc o wyborczym triumfie "Solidarności" z czerwca 1989 r., często zapominam, że ta wiktoria miała dwie odsłony. Zadecydowały o tym przepisy ordynacji wyborczej wynegocjowane przy Okrągłym Stole i uchwalone 7 kwietnia 1989 r. przez Sejm PRL.

Tomasz Nałęcz - historyk i polityk, profesor Akademii Humanistycznej w Pułtusku, w latach 2001-05 wicemarszałek Sejmu, doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego ds. historii i dziedzictwa narodowego.

Wybory odbywały się w kilkumandatowych okręgach wyborczych, głosowało się osobno na każdy mandat, na osobnych kartach do głosowania. Za ważny uznawano nie tylko głos wskazujący konkretną osobę, lecz także taki, w którym skreślono wszystkich kandydatów. Do zdobycia mandatu poselskiego lub senatorskiego w pierwszej turze niezbędne było uzyskanie ponad 50 proc. ważnie oddanych głosów. Na utrzymaniu kryterium wyraźnej przewagi zwycięskiego kandydata zależało „Solidarności”, przywiązanej do demokratycznych reguł głosowania. Komunistyczne władze przystały na to bez oporu. W najczarniejszych snach nie przyszło im do głowy, że ich kandydaci nie spełnią tego warunku.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze