Polska jest regularnie obecna na stronach największego amerykańskiego dziennika już od miesięcy. Teksty przysyła John Tagliabue. Wcześniej pracował w Bonn i Rzymie, od kilku lat jest w Polsce, nauczył się języka.
Po polsku mówi też Jackson Diehl, który pisze z Warszawy depesze dla „The Washington Post". Obaj wnikliwie opisywali najpierw strajki w 1988 r., później obrady Okrągłego Stołu. W latach 1988-89 „The Washington Post" 35 razy dał materiały z Polski na pierwszą stronę.
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Zaprawdę powiadam: PRL drugiej połowy lat 80-tych to już nawet nie była opresja: to była totalna nędza, syf, liszaje na ścianach i szarzy ludzie na chodnikach, o których jakiś dziennikarz zachodni napisał, że jak na nie patrzy, to "ma wrażenie, że ostatni nalot na Warszawę był 3 tygodnie temu"
Ciekawostka: jak szedłem do liceum, to dzisiejszy hotel Marriott był zbudowany jakoś do połowy 0 stał przy nim nieruchomy dźwig, nic się nie działo, budowa wstrzymana
4 lata później zdawałem maturę: hotel był w tym samym stanie, dźwig stał w tym samym miejscu, w tej samej pozycji...
KWINTESENCJA PÓŹNEGO PRLu
Wyparcie niczemu nie służy. Tylko pogłębia kryzys i buduje zastępy pisu i pisopodobnych. Karnawał 80-81 - to było prawdziwe święto. To co działo się później aż do 4go czerwca roku 89go wymaga odtajnienia i szczegółowego opisania. Te wszystkie działania, układy, kompromisy, walki doprowadziły do 4 czerwca. I pewnie był to najlepsze co można było zrobić. Ale żując z tajemnicami i mówiąc kto tam był a kto nie robimy dokładnie to z pis ze smoleńska. $ czerwca był szansą, którą wykorzystaliśmy tak jak wykorzystaliśmy. Wg jednych jesteśmy wolni i demokratyczni - najczęściej są to głosy osób ze sporym portfelem. Wg innych nie jest dobrze, a jeszcze inni widzą, że gdyby nie gangsterka (polityczna, samorządowa, gospodarcza i ta prawdziwa) lat 90tych to bylibyśmy w zupełnie innym miejscu. Otóż demokracji w Polsce prlowskiej nie było. Nie było jej też w poprzednich okresach - IIWW i XXsto lecia. I po wyborach do niczego nie wróciliśmy, bo nie było do czego. 4ty czerwca to było spełnienie koniecznego warunku do stworzenia społeczeństwa obywatelskiego. Koniecznym ale nie wystarczającym. Tej reszty jeszcze nie zrobiliśmy. Więc święto 4go czerwca tylko dla tych którzy biorą pigułkę.
W prlu dało się słyszeć taki pogląd, że może na zachodzie jest kolorowo, ale za to u nas są prawdziwe wartości...:). Nie stosujmy tego samego mechanizmu do gloryfikowania obecnego kształtu .... post prlu.
No ja zdecydowanie wolę nasz post prl :)
(nie wiem, czy idzie mi o wartości, czy o wartość portfela - ale fakt - wolę zarabiać 2000 dolarów, a nie 20 dolarów - nawet po uwzględnieniu wartości - znowu - nabywczej)
" na Zachodzie są pieniądze ale u nas wartości "...kiedyś też trochę tak myślałem....zanim nie wyjechałem na ten Zachód. I po prawie dwudziestu latach dziś wiem że zachód miał i nadal ma i pieniądze i wartości...a my za komuny pieniędzy nie mieliśmy i uciekaliśmy na ten " bezideowy" zachód kto tylko mógł...
No właśnie o tym pisałem. Nie mogę się nadziwić jak można świat rozpatrywać w kategoriach lewo albo prawo, Wisła czy Cracovia itd. PRL był wynikiem szerszej historii, ponurym, złym i utopijnym. Nie mógł się nie skończyć, mógł za to skończyć się w sposób o wiele bardziej drastyczny - z tego punktu widzenia 4ty czerwca to ogromny sukces. A to co sobie stworzyliśmy (nie)korzystając z szansy jest mocno rozczarowujące. A właściwie to do dziś niczego sensownego sobie nie stworzyliśmy (kto wie może szczepionka pisowska doprowadzi do jakichś zmian?). Trudno więc bawić sie wyborem czy lepiej było wtedy czy dziś. Przynajmniej mnie. Pozdrowienia
Dlatego ten sposób wartościowania był fałszywy. Nie stosujmy go dziś. Pieniądze też są na Haiti, w Hondurasie i w Medelin. To też nie nadaje żadnej wartości społeczeństwu. Sprawiedliwa dystrybucja pieniądza, zapewnienie godnych warunków życia, tolerancja i wiele, wiele innych wartości definiują "lepszy świat". Do tego nie doszliśmy a dywagowanie czy lepiej byłoby żyć w utopijnej opresji czy teraz nie maja sensu, jak mi się wydaje.
w pełni popieram!
"Zdobyczami 4 czerwca" są między innymi zakaz aborcji, fundusz kościelny, krzyż w sejmie i radio Maryja. Mówiąc słowami Wałęsy, czy "o take Polske" walczyliśmy?....
Galerianka w pampersie przynajmniej może sobie poszukać lepszego życia na Zachodzie, a wtedy zdobyć paszport i wizę nie było łatwo
Pamięci pozazdrościć. Ja mam gorszą pamięć więc wspomagam się notatkami. Nawet znalazłem z 1905:) Ale oprócz pamięci można jeszcze samodzielnie myśleć i mieć oczy otwarte na świat w jego obecnym stanie.
Ależ oczywiście, jeszcze bandytyzm lat 90tych, upadek edukacji, opieki zdrowotnej, zniszczenie ogromnych połaci przyrody, europejskie złomowisko kolorowych, śmierdzących, starych samochodów a dziś powódź w Bielsku Białej - rżnięcie drzew to też spuścizna 4go czerwca. Razem z wartościami, wolnością i ideami 4ty wpuścił do polityki zwykłych drani, agentów, bandytów i złodziei. Elity 89 zakładały, że jak obalymy komunę, to będzie koniec historii i szczęśliwość. A my musimy płacić za ich naiwność. no oczywiście oprócz tych, którzy na tym sporo zyskali.
Jasne
Bo w polityce przed 1989 nie było drani - to wynalazek Solidarności :)))
Zamiast trzech króli albo bożego ciała.
Spadaj w piguły.
Pisałem o tym wyżej jak mi się zdaje. Trochę pudło. Cały czas myślisz w kategoriach czarno białych, naprawdę mnie to zdumiewa. Ale cóż. Od wczoraj sporo w mediach jest dyskusji na temat 4egoczerwca co zrozumiałe. Słucham, czytam i kłuje mnie w oczy kontrast. Jedni kilkudziesięcioletni (biali:) faceci frustrują się, że wciąż nie rozliczono komunistów - i tylko to ich boli, i podnoszą, że wybory 4go to było coś najwspanialszego. Obok trwa dyskusja o tym co zrobić, żeby młodzi ludzie byli w stanie zapewnić sobie w jakikolwiek sposób dach nad głową. Tak myślę że pokoleniu "89" bardzo potrzebne jest dowartościowanie - nie dziwię się. Natomiast młodzi ludzie są zmuszeni funkcjonować w burdelu, który zorganizowaliśmy i jakoś nie mają wielkiego sentymentu do niego i co gorsza odwracają się od UE. To też sukces 4go.
Sam spadaj. Mnie piguły nie potrzebne ale ty uważaj jakbyś próbował odstawić. Mógłbyś doznać szoku anafilaktycznego.
To był CUD, możliwy między innymi dlatego, ze ZSRR się rozpadał od wewn. i nie był w stanie zająć się chwilowo nawet sobą. Siły prosystemowe i proruskie były bardzo silne wtedy. Nic nie było pewne i siła wewnętrzna sprawiła że mozemy powiedzieć, że odnieśliśmy jakiś sukces. Czy mógł być większy? Mógł i może jeszcze, niemniej trzeba zdecydowanym ruchem usunąć z życia wszystkich szkodników.
Gdyby wtedy był Putin i ZSRR miało więcej kasy z ropy i gazu, to mogłoby być jak na Ukrainie. On cały czas mówi, że to największa katastrofa ostatnich lat, nie oddałby ani NRD ani bloku wschodniego w ogóle. A już na pewno państw bałtyckich. Teraz widać ile działa prawdziwa wolność jak się porównujemy z ludźmi ze wschodu.
Każdy chciał stąd spieprzać, bo nie dość, że było BEZNADZIEJNIE w sensie potocznym, to było też BEZNADZIEJNIE w sensie dosłownym - nie było NADZIEI
(ZSRR miał trwać jeszcze 100 lat i nic się nie mogło zmienić)
Ja też chciałem stąd spieprzać
A po tych wyborach uznałem, że warto jednakzostać - do dziś nie żałuję :)
Jak dzisiaj słyszę te brednie o "socjalistycznym kraju w stylu Szwecji" (ukłon dla @marekpopławski, pozdrawiam!) to padam ze śmiechu :)))
"- Tatusiu, dlaczego w tym roku musimy spędzać wakacje akurat w Szwecji?
- Nie pier... gó...arzu, wiosłuj!"
...to chyba jedyne skojarzenie ze Szwecją z tamtych lat :)
...jeszcze może te zdumiewające szwedzkie kosmiczne BOLIDY, co w wakacje sunęły od Świnoujścia na zapalonych światłach - jak taki się zatrzymał, to zaraz się wokół niego gromadziliśmy, my, chłopcy - tak jak dzisiaj chłopcy gromadzą się wokół ferrari czy lamborghini (a to były zwykłe volva i saaby)
(dobra, jeszcze rysunkowy żarcik ze Szpilek, jak Szwedzi budowali w Warszawie hotel Forum: grupa Polaków stoi za płotem budowy i wszyscy rechoczą wesoło. I podpis: MOŻNA ZE ŚMIECHU PĘKNĄĆ, JAK ONI SZYBKO BUDUJĄ!)
zeby potwierdzic jaka droge przeszla Polska od 80r. do 99r. wystarczy pojechac do Albanii ... czy na Ukraine....
Ale zeby nie byc goloslownym - przypomnijcie sobie jak wyjezdzlaiscie w latach 90-tych na Zachod i jak ogladaliscie Londyn, Paryz, czy Berlin Zach. - jaki zachwyt budzily czyste i rowne chodniki, ulice...
A teraz zobaczcie jak jedziemy do Paryza czy Londynu - proste i czystsze ulice sa u nas, to Anglicy czy Francuzi jak przyjezdzaja mowia: czysto i bezpiecznie, wysoki standard zycia.
Chodniki, ulice, KIBLE!!!, stacje benzynowe, sklepy, stadiony, puby (u nas nie było), no po prostu WSZYSTKO!!!
Bialorus jeszcze lepiej oddaje atmosfere tamtych czasow. Choc syf byl wtedy w Polsce znacznie wiekszy.
Nawet powietrze na Zachodzie pachniało inaczej. Zachód dla mieszkańca PRL to nie był tylko zamożniejszy świat. Zamożniejszy świat to była Czechosłowacja, NRD, to były Węgry. Zachód to był inny świat, inna planeta, gdzie wszystko było po prostu lepsze.
Trzeba dodac, ze te stare volva i saaby nalezaly najczesciej do szwedzkich robotnikow lub bezrobotnych, ktorzy przjezdzali do Polski po tanie kobiety i wodke.
W Gdansku bylo sporo straszych Niemcow, ktorzy po dziesiecioleciach powracali do starch katow (tzw turystyka nostalgiczna). Gdy taki emeryt z Hamburga w bialym golfiku i okularach z pozlacana ramka wysiadal ze swojego mercedesa, to jakby jakis gwiazdor z Hollywood wyladowal swoim prywatnym samolotem. Oni wtedy naprawde rozdawali dzieciakom cukierki i sie przy tym fotografowali. Sam to widzialem, a nauczycielka w podstawowce grzmiala na dzieci, ze to skandal, by brac od Niemca.
Faktem bylo, ze Polska tamtych lat to byl Trzeci Swiat, kraj bez autostrad, telefonow, kraj szarych i zmeczonych ludzi bledzacych po miescie w poszukiwaniu produktow zywnosciowych i ktorych nie bylo na nic stac. Przecietna pensja byla warta 20-30 USD u cinkciarzy, a pudelko lego w Pewexie kosztowalo 10 USD.
Z mojej perspektywy, dziecka, lata 80te to najpiękniejsza Polska i marzy mi się choć jeden taki dzień, dziś. Moje miasto było pełne zieleni. A wieś była cudna i pachnąca. Dziś wsi już nie ma a w mieście ciągły hałas od samochodów, kosiarek, pił a cichcem lany rundoup i wwożone chemikalia.
a jeszcze Lech i Jarosław K. grilla nie wynaleźli
Tak, bo jak to ujal amerykanski reporter, "zwykli ludzie wydaja sie wykonczoni." Narod byl zdemoralzowany moralnie i ekonmicznie na dnie. Wiec moze jednak az 62%.
a jakim cudem miałeś wtedy paszport?
Jak jechał z wycieczką to mógł wyjechać na paszport zbiorowy. Tak, było cos takiego.
Trzeba było odstać swoje w kolejce (2 dni i dwie noce...) - urzędy paszportowe były wtedy gdzieś przy policji - i można było otrzymać paszport, mnie się to udało bez żadnych znajomości. Ale po każdym powrocie z zagranicy paszport trzeba było oddać i zabawa zaczynała się od początku...