Wkrótce po wypłynięciu z Tahiti na brytyjskiej fregacie HMS "Bounty" wybuchł bunt załogi. Buntownicy wsadzili kapitana Williama Bligha i 18 wiernych mu marynarzy do szalupy, przydzielili im niewielkie zapasy żywności, sekstant i zegarek, ale mapy i kompas zatrzymali. Jedyna szansa pasażerów szalupy polegała na płynięciu do wyspy Timor należącej wówczas do Holendrów. Marynarze dopłynęli najpierw do wyspy Tufoa, gdzie bezbronni musieli stoczyć bój z tubylcami i zdobyć zapasy (jeden marynarz zginął), a potem skierowali się w stronę Timoru. Nie zatrzymywali się na kolejnych mijanych wyspach, bo wiedzieli, że żyją tam kanibale, i dzięki mistrzostwu nawigacyjnemu Bligha dotarli po 48 dniach do celu, pokonawszy 6701 km bez dalszych ofiar śmiertelnych.
Wszystkie komentarze
- chciałem polemizować, ale po krótkim namyśle dałem sobie spokój; pewien poziom głupoty i niewiedzy interlokutora to wyklucza.
pewnie chciałeś też napisać nową książke ale poziom wiedzy czytelników to wyklucza. Nie wiem jak przeżyję taką stratę kaganka wiedzy, którym byś mnie oświecił
Gdzie ty zdobywałes wiedze ?.
Oczywiście, że tak było. Odebrano bandytom drogi zaopatrzenia.
"To czy Łemkowie popierali czy nie jest bez znaczenia"
Niewiarygodne, że można coś takiego napisać w 2022 roku na forum Wyborczej i zebrać dużo lajków.
Co w was siedzi, ludzie?
Przesiedlenia to nic przyjemnego. ALE CI LUDZIE ŻYJĄ! Polacy z Wołynia nie mieli tej szansy. Dobrze jest być "humanistą" z Warszawy i się teraz popisywać. Spytajcie ludzi z pogranicza, którym przesiedlenia uratowały życie. Ile jeszcze wiosek miało spłonąć?
Niewiedza to raczej twój przypadek. Głupota chyba również. Nie rozumiesz tamtych czasów.
bo to była akcja przeciwpartyzancka. Nie wiem, czy byłeś kiedyś w Bieszczadach i Beskidzie Niskim, na tych bocznych szlakach, nie na głównych magistralach. Tam są takie przestrzenie, ostępy i ogólnie trudny dla wojska teren, że każdy oprócz lokalsów jest tam intruzem, ślepym i głuchym. Nie było nawet map, wojsko wynajmowało przewodników, żeby przejść z punktu A do punktu B. To co jest teraz w mapach to jest luksus, ale i tak jest ciężko. Teraz wyobraź sobie walkę partyzancką z uzbrojonymi lokalsami, wspieranymi przez lokalną ludność. Albo napalm, albo atomówka, nie ma innej drogi. Myślisz, że dlaczego Amerykanie pacyfikowali wietnamskie wioski? nie dlatego, że uwielbiali zabijać. Dlatego, że musieli odciąć Vietcong od zaopatrzenia.
Troche hamas
Wbrew temu, co można znaleźć w komentarzach: 1) nie ma żadnych przesłanek do twierdzenia, że akcja uratowała życie tysięcy Polaków i Ukraińców. Od początku roku 1947 do rozpoczęcia akcji w ciągu czterech miesięcy z rąk podziemia ukraińskiego zginęło najwyżej 30 osób, z tego ponad połowa to Ukraińcy. Podziemie ukraińskie jeszcze w 1944 r. zmieniło strategię i już nie zabijało Polaków na masową skalę. 2) Akcji Wisła nie można uznać za karę za ludobójstwo na Wołyniu czy w Galicji Wschodniej, gdyż mieszkańcy Bieszczad nie brali udziału w tamtych zbrodniach. 3) Po wschodniej stronie granicy władze sowieckie w operacji "Wielka Blokada" doprowadziły do strat sięgających połowy liczebności partyzantki i rozwiązania oddziałów partyzanckich poza Karpatami. Osiągnęło to bez wysiedlania 3) Wysiedlono mieszkańców ok. 1300 miejscowości, w zdecydowanej większości z nich nie działały żadne struktury podziemia (według komunistycznych badaczy Szoty i Szcześniaka podziemie ukraińskie miało swoje komórki w zaledwie 325 miejscowościach). Przesiedlenia objęty tereny, na których podziemie ukraińskie w ogóle nie funkcjonowało, i co najwyżej z rzadka się zapuszczało jak zachodnia Łemkowszczyzna - w sumie przesiedlano 21 powiatów, podczas gdy UPA działała na terenie zaledwie 8.
Podsumowując Akcja "Wisła" była bez wątpienia zbrodnią komunistyczną, w której zastosowano wobec Ukraińców odpowiedzialność zbiorową (co sami komuniści uznali za błąd jeszcze w 1956 r.), a wspomniany generał Mossor był takim polskim patriotą, że z własnej inicjatywy wysiedlał rodziny członków opozycyjnego PSL i organizował komórki partii komunistycznej (PPR).
No i konkretnie. Dziękuję bardzo
Zgadzam się jak najbardziej. Moja rodzina Dziadkowie ze strony ojca polacy mieszkający w okolicy Wisznic na podlasiu niedaleko Bugu zostali wysiedleni pod Nidzicę na Warmię za ukrycie kobiety, która uciekła z transportu. A poza tym ich ziemia podobała się miejscowemu kacykowi partyjnemu. Taka była logika wysiedleń i zakres terytorialny wysiedlenia miały wynarodowić całą wschodnią ścianę nowej Polski. Poza tym widzicie na zdjęciu jak płonie ta wieś, w której przeprowadzali "wysiedlenia"? To były pacyfikacje a nie wysiedlenia. Ile osób wylądowało w Polskim obozie koncentracyjnym w Jaworznie? Przepraszam "Obóz pracy przymusowej" Tak brzmi oficjalna nazwa.
Niemców również zbiorowo wysiedlano.