Troskliwe traktowanie skóry nie jest drogie: wystarczy codziennie zrobić dla niej coś małego, niech będzie to spacer po lesie czy wypicie dużej ilości wody. Na stan naszej cery wpływa głównie styl życia, a nie geny.

Oto czynniki, które składają się na dobrą kondycję naszej skóry:

*Odpowiedni dobór urozmaiconej i smacznej diety

No i właśnie, niby wiadomo, a jednak jakoś zapominamy… Czy udaje ci się robić coś konsekwentnie? Codziennie? Zastanów się, jak do tego doszłaś. Jak sobie poradziłaś z wytrwaniem w tym postanowieniu? Często, gdy tylko uwierzymy, że dana czynność przynosi rezultaty, chętniej i z większym zaangażowaniem ją wykonujemy. Zatem jedzenie tych kilkunastu produktów, tzw. must eat, przyniesie pewną zmianę w wyglądzie twojej skóry, lepiej ją odżywi, nawilży, wspomoże procesy przeciwzapalne, poprawi koloryt… Zajmie ci to od dwóch do trzech miesięcy, a stopień poprawy będzie zależał od czynników współistniejących. Cokolwiek by się jednak działo w twoim życiu, i tak warto jeść te produkty: tłuste ryby morskie, awokado, orzechy włoskie, pestki dyni, pestki słonecznika, orzechy brazylijskie, czerwoną i żółtą paprykę, brokuły, pomidory, ciemną czekoladę, zieloną herbatę, owoce jagodowe, jarmuż, szpinak, produkty pełnoziarniste.

*Aktywność fizyczna, z której będziesz czerpać przyjemność

Mam na myśli codzienny, regularny ruch, np. spacer do pracy lub szkoły albo/i z powrotem. A może będą to zajęcia, na które pójdziesz z przyjaciółkami lub wykonywane w domu ćwiczenia z @chodagang? Cokolwiek robisz, ma ci to sprawiać przyjemność, masz się budzić rano i cieszyć się, że dziś znowu będziesz ćwiczyć, jeździć czy wyginać ciało. Ten ruch wpływa na skórę dwojako. Po pierwsze, najważniejsze, redukuje napięcie twojego ciała, co wpływa relaksująco na cerę, która wydaje się miękka i odprężona. Po drugie, aktywność fizyczna zapewnia skórze lepsze dotlenienie, a tym samym lepsze odżywienie i koloryt. Buzia wygląda zdrowo, dobrze. Dodatkowo wysiłek wzmaga autodetoksykację: organizm z potem usuwa niepotrzebne substancje, które nie służą skórze.

*Picie wody !!!!!!!!!

Picie odpowiedniej ilości wody w ciągu dnia jest jak jazda na rowerze. Trzeba się tego nauczyć, jeśli nie nauczono cię tego w dzieciństwie i nie jest to twój nawyk od zawsze. Na początku wydaje się, że to niemożliwe wypić aż tyle, dwa-trzy litry samej wody. Już półtora litra będzie wspaniałym wynikiem.

Stopniowo, krok po kroku, pij coraz więcej wody, pamiętając, z jakimi korzyściami się to wiąże, i obserwuj swoje ciało. Trzeba pić małymi łykami, nieważne, czy wolisz wodę gazowaną, czy niegazowaną – obie nawadniają podobnie.

Na początku ustaw wokół siebie – w domu czy w pracy – szklanki z wodą, tak, abyś zawsze miała je pod ręką. Potem noś ze sobą bidon. Korzystaj z przypomnień w telefonie i pij pół szklanki co godzinę. Zrób wszystko, żeby nawodnić organizm. On od razu zareaguje częstym siusianiem. To nic złego. O to właśnie chodzi. Trzeba często robić siku.

Później, gdy minie około dwóch, trzech tygodni, może się zdarzyć tak, że sama poczujesz pragnienie, a ciało wyśle znak, którego dawno nie słyszałaś – ale teraz usłyszysz, bo zaczniesz słuchać: „Pragnę…”. To fajny moment. A potem już nie ma odwrotu – trzeba pić cały czas. Przed snem, po obudzeniu, w trakcie pracy, zakupów i spaceru. Im goręcej i bardziej sucho, tym bardziej ciało upomina się o nawodnienie. Jeśli naprawdę nie lubisz wody albo masz niewyleczoną traumę związaną z wodą, spróbuj przyrządzać sobie wody smakowe: dodawaj miętę, melisę, werbenę, pokrojone świeże owoce czy warzywa – co tylko lubisz. Banalna cytryna oczywiście też coś zmieni, ale może pomarańcze?

Może natka pietruszki? Może arbuz? W sezonie wrzuć maliny i borówki, które pięknie tańczą w górę i w dół szklanki albo dzbanka. Właśnie, woda w dzbanku to dużo, dużo wody wokół. Uda się. Musisz jedynie uwierzyć, że to się opłaca. A woda mineralna ma tyle magnezu i wapnia… Naprawdę warto! Zastanów się, ile pijesz dziś i ile chcesz pić jutro.

*Codzienna, mądra, konsekwentna pielęgnacja

Nie jestem ekspertką od pielęgnacji skóry, ale tak jak w każdym aspekcie dbania o siebie kluczowe są codzienne małe kroki w dbaniu o cerę.

Uważne dobieranie kosmetyków, wieczorne i poranne rytuały dają więcej niż wielkie zabiegi u kosmetyczki. Choć połączenie jednego i drugiego wydaje się idealną rekomendacją dla każdej z nas.

*Dobre, naturalne kosmetyki

Mam swoje obsesje i wydaję na kosmetyki więcej niż na buty, ale ponieważ się na tym nie znam, mogę tylko powiedzieć, że zapach i konsystencja kremów wpływają na mój nastrój, sen, dzień. Tworzenie kosmetyków to piękne hobby, a poza tym warto wspierać polskie marki.

*Zabiegi u mądrej kosmetyczki

Mam swoją ukochaną panią Paulinę, która nauczyła mnie, jak dbać o skórę. Mama zawsze chodziła do swojej kosmetyczki i było dla mnie oczywiste, że na sesje w gabinecie trzeba odkładać i je celebrować, dzięki czemu wszystkie te zabiegi działają dwa razy lepiej. Skóra jest miękka, szczęśliwa, wymasowana. A do tego długie godziny rozmów i wsparcie jak u najlepszego terapeuty…

*Redukcja stresu

Nie mam porad, nie mam patentów, ale mindfulness, spacery, minimalizm, dbanie o siebie bez względu na wszystko i wszystkich, wydają mi się dobrym kierunkiem. Znajdź swoje przyjemności. Szukaj siebie. Złap oddech – tak by był spokojny i mocny.

Fragment książki "Zdrowa i promienna skóra. 60 potraw dla pięknej cery", Agata Ziemnicka, Julien Sosso, Wydawnictwo Książki Burda

Aleksandra Sobczak poleca
Czytaj teraz
Więcej
    Komentarze