Niestety, to tak nie działa. Lekarze są w stanie dziś zdziałać cuda, jeśli chodzi o ratowanie ludzi po zawale, ale usuwają tylko skutek problemu. Jego przyczyna, czyli miażdżyca, pozostaje w organizmie.
Bez stosowania odpowiednich leków i zmiany nawyków, które przyczyniają się do rozwoju miażdżycy, nasze tętnice będą gromadziły nadmiar cholesterolu w postaci odkładającej się blaszki miażdżycowej. To może oznaczać drugi zawał serca lub udar mózgu. Dlatego odratowanie z zawału serca należy traktować nie jako wymianę serca na nowszy model, ale jako ostrzeżenie, że w naszym ciele toczą się procesy, które bezustannie „psują” tętnice. Tym razem zwężoną tętnicę wieńcową udało się lekarzom udrożnić, ale następnym razem możemy mieć mniej szczęścia.
Wszystkie komentarze