Szpitale nie raportują o zakażeniach, bo boją się kar i dodatkowej mitręgi biurokratycznej. Obowiązuje niepisana zmowa milczenia ze strachu przed procesami sądowymi. Nikt nie chce zeznawać i obciążać kolegi.

Nawet najbardziej mistrzowska operacja może się skończyć śmiercią pacjenta, jeśli zostanie zakażony bakterią odporną na antybiotyki. Nawet najwłaściwsze leczenie może się skończyć źle, jeśli przepracowana pielęgniarka pomyli leki.

Zakażenia szpitalne, pomyłki, błędy wynikające ze złej organizacji mogą zdarzyć się wszędzie, a najskuteczniejszy sposób walki z nimi to nauczyć się im zapobiegać.

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) szacuje, że w Europie rocznie dochodzi do 4 milionów zakażeń szpitalnych, a 40 tysięcy chorych z tego powodu umiera. Jak jest u nas?

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    W polskiej rzeczywistości prawnej jeśli w trakcie leczenia pacjent dozna szkody na zdrowiu to lekarz (personel) odpowiada z kk.

    Zgłoszenie błędu medycznego to praktycznie zgłoszenie podejrzenia popełnienia przestępstwa i dalej zajmuje się tym prokurator (teraz już specjalnie powołane do ścigania lekarzy wydziały prokuratur).

    Biorąc pod uwagę to że prokuratorzy zajmują się ściganiem PRZESTĘPCÓW (a nie tym czy lekarz leczy dobrze czy źle) i ich celem jest znalezienie, oskarżenie przed sądem i doprowadzenie do skazania PRZESTĘPCY to wygląda na to że państwo Polskie (reprezentowane przez min Ziobro) uznaje lekarzy za grupę zawodową zagrażającą społeczeństwu tak bardzo że wymaga to powołania specjalnej grupy prokuratorów do ich ścigania.
    Zwykle takie grupy powołuje się do ścigania przestępczości zorganizowanej lub szczególnie groźnych przestępców więc można ocenić jak Państwo Polskie traktuje lekarzy.

    Nie można od nikogo żądać lub oczekiwać samooskarżenia (zgłoszenie błędu) a osoba z personelu zgłaszająca czyjś błąd stawia się w dość nieciekawej sytuacji doprowadzając do ścigania kolegi.
    Dodajmy że polskie prawa pozwala podejrzanemu o popełnienie przestępstwa na chronienie siebie np. przez kłamanie czy zatajanie informacji.

    Pogląd że karaniem personelu medycznego, procesami sądowymi i odszkodowaniami można ograniczyć ilość takich zdarzeń jest niebezpieczną mrzonką która poprzez swoją powszechność uniemożliwia zbudowanie w Polsce systemu rejestracji niepożądanych zdarzeń medycznych dającego szansę na ich ograniczenie.

    System zgłaszania błędów musiał by zakładać w pewnym sensie "dekryminalizację" błędów medycznych (odebranie oceniania ich prokuraturom) i rezygnację z personalnego ścigania osoby która błąd popełniła a w Polsce nie zyska to społecznej aprobaty (nie będą tego również firmowali politycy ale to inny temat).

    Nie na darmo Polacy (zazwyczaj rodziny pacjentów) podkreślają że najbardziej zależy im na "ukaraniu lekarza" bo dzięki temu już nie skrzywdzi nikogo innego (oczywiście raczej nie że stanie się nieomylny - oczekiwane jest odebranie prawa wykonywania zawodu i kara więzienia oraz wysokie odszkodowanie).
    już oceniałe(a)ś
    5
    0
    W cywilizowanej części Europy jeżeli lekarz popełni błąd nie wkracza prokurator tylko ten błąd jest analizowany pod kątem jak do niego doszło i jak uniknąć podobnych w przyszłości.
    Tam lekarz nie jest bogiem, który pozjadał wszystkie rozumy, u nas z kolei zgodnie z prawem nie może się pomylić bo popełnia przestępstwo.
    90 letnia babcia umiera, a rodzina wytacza proces bo lekarz źle leczył, facet z pękniętą wątrobą, śledzioną z podziurawionymi płucami, krwotokiem wewnętrznym umiera, a przecież mógłby żyć gdyby lekarze dobrze go opatrzyli, prawda?
    Nie dziwcie się więc lekarzom że bardziej dbają o własne dupokrytki niż wasze zdrowie.
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    Nie ma obowiązku raportowania rozpoznania sepsy. Raportuje się do Sanepidu jedynie infekcje spowodowane patogenami z listy ministerialnej. Przekładowo nie ma obowiązku raportowania sepsy o częstej etiologii E.coli. Wobec tego nie ma żadnej rozbieżności między liczbą zgłoszonych infekcji a liczbą rozliczonych z NFZ pacjentów z sepsą.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    Jeżeli płaci się dużo za leczenie "sepsy", to i często sepsę się nadrozpoznaje, żeby bilans finansowy szpitala/oddziału był korzystny. Jeśli szef lokalnego NFZ jest obłaskawiony, to przymyka na to oko, jeśli nie - nakłada karę finansową. Prosty system. Nie można opierać się na takich statystykach.
    A zmowa milczenia nie do końca jest prawdą - sam złamałem ją kilkakrotnie.
    już oceniałe(a)ś
    1
    1