Znajomy pracujący w korporacji opowiadał, że poproszono go, by opisał, jak widzi się w swojej firmie w przyszłości. Pisał o rozwoju, zaangażowaniu, celach. A myślał: "Nie chcę już siedzieć na tym krześle boleści". Tak po ludzku można to zrozumieć. Ale to też jednostronny obraz. Być może to jednak kadra zarządzająca ma najgorzej.

Bardzo wiele miała zmienić pandemia. Chyba nigdy nie mówiono o dobrostanie pracowników i zmianach w modelu pracy więcej niż wtedy. O work-life balance i przebudowywaniu biur tak, by stały się bardziej przyjazne, jak również o kształtowaniu hybrydowych czy też bardziej elastycznych form pracy wspólnie z pracownikami. Wyglądało to jak terapia szokowa, bo też faktycznie z dnia na dzień wiele spraw organizacyjnych trzeba było ułożyć zupełnie na nowo. I pracownicy, i pracodawcy posmakowali wówczas czegoś zupełnie innego.

A co z tych doświadczeń zostało dzisiaj? Czy pandemia pozostawiła trwałe zmiany w relacjach między pracodawcą a pracownikiem i ogólnie w myśleniu o środowisku pracy, czy też krok po kroku wszystko wraca w stare koleiny?

Oczywiście nie tylko pandemia i jej konsekwencje mają tu znaczenie. Dla firm potężnym wyzwaniem jest na pewno rynek pracownika i konieczność dbania o wizerunek pracodawcy odpowiedzialnego i otwartego na oczekiwania pracowników. Szok się skończył, ale presja pozostała.

Jak zmieniają się potrzeby pracowników i jak odpowiadają na nie pracodawcy? Pytam o to psycholożkę i specjalistkę do spraw organizacji i zarządzania.

Katarzyna Januszkiewicz
Katarzyna Januszkiewicz SWPS

Rozmowa z Katarzyną Januszkiewicz, prof. Uniwersytetu SWPS, dziekanem Wydziału Nauk Społecznych tej uczelni

Sławek Szymański: Zacznijmy od pandemii. Co zmieniła?

Prof. Katarzyna Januszkiewicz: Na początku warto się rozprawić z pewnym mitem, czyli myśleniem o świecie przed i po pandemii. Nasze doświadczenia popandemiczne też się zmieniają. Oczywiście pandemia była bardzo ważnym czynnikiem zmiany, ale od jakiegoś czasu żyjemy już w świecie „po". To nie jest zerojedynkowa rzeczywistość, ale proces zmiany, która ciągle się dokonuje. Zarówno organizacje, jak i pracownicy wypróbowali pewne rozwiązania, skorzystali z nowych form organizacji pracy i to właśnie te ciągłe doświadczenia kształtują nasze wyobrażenia i oczekiwania wobec pracy.

Obecnie działamy w zasadzie hybrydowo. Mam tu na myśli zarówno rozwiązania hybrydowe w zakresie pracy zdalnej, jak i inne rozwiązania technologiczne, na przykład pracę w chmurze. Patrzymy, co nam pasuje bardziej, a co nieco mniej. I tu jest miejsce na osiągnięcie dojrzałej elastyczności, w której w sposób świadomy, celowy i intencjonalny wykorzystujemy istniejące możliwości organizacji pracy pozwalające nam pogodzić oczekiwania zarówno pracowników, jak i organizacji.

Co to jest dojrzała elastyczność?

– Opiera się na trzech filarach. Po pierwsze, wykorzystywanie zróżnicowanych form pracy. Mówimy tu o całym, pełnym katalogu możliwości, którymi dysponują organizacje i pracownicy. Drugi warunek oznacza, że wybór formy pracy musi uwzględniać interesy zarówno organizacji, jak i jednostki. Obydwie strony muszą na tym rozwiązaniu w jakiś sposób skorzystać, widzieć zalety, ale i mieć świadomość ograniczeń. Dopełnieniem tego jest wykorzystanie instrumentów zarządzania, pozwalających na łączenie zarówno pojedynczych czynności, jak i całych procesów realizowanych w różnych trybach pracy.

Dojrzała elastyczność oznacza, że w tej rzeczywistości organizacyjnej, w tym nowym sposobie pracy odnajdą się zarówno pracownicy zdalni, jak i stacjonarni oraz hybrydowi. A to są różne warunki pracy i różne potrzeby pracowników. Te heterogeniczne oczekiwania są coraz bardziej manifestowane przez pracowników. Cała trudność polega jednak na tym, jak je pogodzić z pracą całej organizacji czy nawet w ramach poszczególnych zespołów.

Właśnie, jak to zrobić? Czy cele pracowników i firm są rozbieżne?

– Patrząc na to, jak obecnie wygląda rynek pracy, wiemy, że organizacje w znacznej mierze są „poobijane". Trochę doświadczeniami czasu pandemii oraz po pandemii. W efekcie w coraz większym stopniu zaczynają wprowadzać w swoją narrację takie elementy jak dobrostan pracowników. Musimy jednak także pamiętać, że w tym samym czasie nie stały się organizacjami non-profit. One wciąż mają cele biznesowe, które chcą zrealizować, i muszą to robić, działając pod coraz większą presją rynku pracownika.

Ta trudna sytuacja, godzenia oczekiwań pracowników i realizacji celów biznesowych, dotyka w sposób szczególny kadrę zarządzającą, menedżerów. To oni znajdują się w pewnego rodzaju klinczu, między młotem a kowadłem. Z jednej strony są oczekiwania pracowników związane z ich autonomią, chęcią samodzielnego decydowania na przykład o czasie czy o miejscu pracy, a z drugiej strony oczekiwania organizacji – skutecznej i efektywnej realizacji celów.

Menedżerowie to grupa najbardziej wystawiona na trudności dnia codziennego. Strategia musi być zrealizowana, ale warunki działania stają się coraz bardziej wymagające.

Nie bez przyczyny w dyskursie publicznym coraz więcej miejsca poświęcamy problematyce lojalności czy zaangażowania pracowników. To jest problem współczesnych organizacji, ale z tym problemem w pierwszej linii mierzą się przede wszystkim sami menedżerowie.

Czy te zmiany już na zawsze z nami zostaną?

– Myślę, że tu odpowiedź może być tylko jedna: tak. Są oczywiście na rynku firmy, które udają, że nic się nie zmieniło, i starają się wrócić na poprzednie tory. Ale to jest niemożliwe, wszyscy zajrzeliśmy już na drugą stronę lustra.

Wiemy, że praca w XXI wieku może być wykonywana bez więzów czasu i miejsca. Musimy sobie wprost powiedzieć, że zmiana się dokonała.

Natomiast to nie jest tak, że to była pandemia, teraz jest po pandemii i to jest jakaś nowa sytuacja. Ta nowa sytuacja wciąż dokonuje się w organizacjach, można powiedzieć: wciąż na nowo się definiujemy. I teraz wszyscy już jesteśmy chyba znużeni tym mówieniem „po pandemii, przed pandemią". Po prostu zacznijmy mówić o ciągle zmieniającym się środowisku, o ciągle zmieniających się warunkach pracy.

Komentarze