Lekcje wiedzy o społeczeństwie były jednymi z nielicznych zajęć w moim liceum, gdzie uczyłam się myśleć samodzielnie - opowiada Tamara Gonzalez Perea, czyli Macademian Girl, blogerka modowa i prezenterka.

Akademia Opowieści

Czekamy na wasze opowieści o nauczycielach z podstawówki, liceum, uczelni, ale także o innych ludziach, którzy byli dla was inspiracją na całe życie.

Regulamin akcji jest dostępny TUTAJ. Teksty najlepiej przysyłać za pośrednictwem naszej FORMATKI. Najciekawsze będą publikowane na łamach ogólnopolskiej „Gazety Wyborczej” oraz w jej wydaniach lokalnych lub w serwisach grupy Wyborcza.pl.

Nadesłane prace wezmą udział w konkursie, w którym jury wyłoni trzech zwycięzców.

ZWYCIĘZCY DOSTANĄ NAGRODY PIENIĘŻNE:

za pierwsze miejsce w wysokości 5556 zł brutto,
za drugie miejsce – 3333 zł brutto,
za trzecie miejsce – 2000 zł brutto.

Z liceum wyniosłam dyscyplinę. Chodziłam do XIII LO w Szczecinie, wtedy przez siedem lat z rzędu najlepszego liceum w Polsce. Nie było zmiłuj, trzeba było się uczyć. Może nie miałam samych szóstek, ale co roku dostawałam świadectwo z czerwonym paskiem. Mam ochotę roześmiać się, gdy ktoś mówi, że bycie kujonem to coś złego. Nie ma nic złego w zdobywaniu wiedzy. Czerwony pasek na świadectwie to żadna obelga.

Uczyłam się w klasie humanistyczno-społecznej. Zastanawiałam się nawet, czy iść na studia prawnicze. Jednym z moich ulubionych przedmiotów była wiedza o społeczeństwie. Uczyła go Halina Durajczyk.

Oskarżyłam ONZ

Pani Durajczyk zawsze zachęcała nas do dyskusji. Zajęcia i sprawdziany dotyczyły rzeczywiście społeczeństwa, nie było to tylko klepanie regułek i czytanie podręcznika. Stawiała na rozmowę, a moim zdaniem w szkołach tego brakuje. Od kiedy pamiętam, przygotowywano nas do schematycznego rozwiązywania testów zgodnie z kluczem. Oczywiście nauczycielka też musiała przekazać nam, jak wypełniać testy i mieć dobre wyniki. Ale ona uczyła nas jeszcze myśleć. Podziwiamy Steve’a Jobsa, Marka Zuckerberga czy Elona Muska - oni nie myśleli według schematu, szukali własnych ścieżek.

Jednym z fajniejszych projektów na zajęciach było przygotowanie aktu oskarżenia wobec instytucji, którą sami mogliśmy sobie wybrać. Ja zdecydowałam się na Organizację Narodów Zjednoczonych. Przygotowałam akt oskarżenia przeciwko ONZ w sprawie masakry w Rwandzie w 1994 r. Sprawdzałam, na czym polega działalność ONZ, jakie są jej plusy i minusy, co się wydarzyło w Rwandzie i dlaczego tak ważna organizacja totalnie zawiodła. Szczerze mówiąc, od tamtej pory mam poczucie, że ONZ zawodzi, kiedy najbardziej go potrzeba. Zadania, które stawiała nam pani Durajczyk, są potrzebne w szkole, daje szansę uczniom na wyrobienie sobie własnej opinii na temat różnych wydarzeń, zjawisk. Lekcje wiedzy o społeczeństwie były jednymi z nielicznych zajęć w moim liceum, gdzie uczyłam się myśleć samodzielnie. Za umożliwienie tego najbardziej cenię Halinę Durajczyk.

Nagimnastykowała się

Była wymagająca, ale odpowiadała na nasze pytania i wątpliwości. Była w klasie dla nas. Oczywiście wymagała, by uczyć się i przygotowywać do zajęć. Wiem, że nauczyciele często mają związane ręce. Moja nauczycielka od WOS-u musiała się nieźle nagimnastykować, by zachęcać nas do myślenia, a do tego zrealizować program. Pracowała po godzinach, większość czasu spędzała w szkole. Wątpię, by była sowicie wynagradzana za swoją pracę.

Moje liceum było bardzo dobre, ale zero-jedynkowe. Na przedmioty artystyczne nasz wychowawca mówił „michały” (od  Michała Anioła). Były po to, żeby sobie podnieść średnią do czerwonego paska. Jak można traktować kulturę jako coś nieistotnego? Ona jest antidotum na brak tolerancji i przemoc.

Hogwart

Miłym oddechem po liceum było ASP w Poznaniu, dzisiejszy Uniwersytet Artystyczny. W liceum mimo wszystko czułam duże ograniczenia. Na ASP po raz pierwszy w swoim życiu mogłam odejść od schematu. Nie było: „nie da się” albo „nie wolno”, wszystko dozwolone. To był najbardziej kreatywny okres w moim życiu. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że tam po raz pierwszy poczułam, że jestem we właściwym miejscu. Zupełnie jak Harry Potter, który dostał się do Hogwartu. Wcześniej całe życie czuł, że nie pasuje do reszty.

Prof. Wojciech Hora uczył bioniki i prowadził katedrę mebla. Był wymagający, nie akceptował wtórności. Czasem w niecenzuralnych słowach potrafił wyprosić osobę, która nie przygotowała się na zajęcia. Mawiał: „Myślicie, że nie da się zrobić nowej żarówki, a może w przyszłości ludzie będą mieli urządzenia zsynchronizowane z mózgiem, przyczepione do głowy i to będzie ich żarówka?”. Nie ma tak, że nie da się już wymyślić czegoś nowego. Zawsze można zrobić coś lepiej, czy zupełnie zmienić podejście. Tłumaczył, że jeżeli coś nie jest intuicyjne, to jest źle zaprojektowane. Jeżeli muszę zastanawiać się, jak obsłużyć superczajnik, designerską szafkę czy inny sprzęt codziennego użytku, to znaczy, że projektant się nie spisał.

„Show-biznes chętnie cię zmieli”

Gdy zaczęłam zajmować się modą, na ASP prof. Marek Owsian, którego ogromnie szanuję, powiedział mi na zajęciach: „Zajdziesz daleko, ale uważaj. Show-biznes chętnie cię zmieli i wypluje”. Pamiętam te słowa do tej pory. Gdyby nie profesorowie, którzy uczyli szukać, zastanawiać się, próbować, może nie miałabym bloga. Uczyli mnie nieszablonowego podejścia, wskazywali, że zawsze da się zrobić coś inaczej.

Do tej pory, gdy np. projektuję stronę swojego bloga, mam w głowie to, czego mnie nauczyli. Dobry nauczyciel potrafi poprowadzić ucznia nie tylko przez zajęcia, ale też przez życie.

Komentarze
Zmiele, nie zmieli. Ciągle wierzę, że GW przywiązuje wagę do poprawności gramatycznej publikowanych tekstów.
już oceniałe(a)ś
16
0
Lubię ją, bo jest taka kolorowa, zadaje kłam ponurości i szarzyźnie. Ale lepiej niech już nic nie pisze, to jest słabe jak artykuł nastolatki do gazetki szkolnej.
już oceniałe(a)ś
23
10
Kto to jest ?
już oceniałe(a)ś
1
0
Dlaczego ta szmira wisi nieprzerwanie na stronie głownej? Dlaczego "Gazeta" zajmuje się lansowaniem kogoś kto nie ma nic ciekawego do powiedzenia, a co najwyżej do pokazania? Znajoma szwagra?
Miejsce takich "influencerów" jest na Instagramie, a i tam są znacznie lepsi i ciekawsi. Fuj, Gazeto. Wstyd.
już oceniałe(a)ś
5
4
"Zmieli" jak orzeszki (macadamia). LOL!
już oceniałe(a)ś
2
2
Bardzo ciekawe wspomnienia i nietuzinkowa osoba.
już oceniałe(a)ś
6
6
Boże, jaka ona przaśna...
już oceniałe(a)ś
12
21
Świadectwa z czerwonym paskiem? To KRLD.
U nas były i są z innym paskiem.
@adamtko
10 minusów? No brawo. Jeśli nie widzieliście świadectw z paskiem to się nie dziwię. Jeśli widzieliście, a nie zauważyliście to współczuję, lecz rozumiem. Pasek jest biało-czerwony. Na kremowym tle.
już oceniałe(a)ś
2
33
@adamtko
Nawet nie rozumiesz, czemu Cię minusują? Bo tak się potocznie mówi - z czerwonym paskiem. I tyle w temacie
już oceniałe(a)ś
27
1
@tomek_ma_domek
Potocznie mówi się "szłem" i "włanczam".
OK. Niech pasek będzie czerwony. Tak jak napisałem, większości jest to obojętne. Ta znakomita większość nie będzie miała ani czerwonego ani biało-czerwonego.
już oceniałe(a)ś
3
16
@adamtko
Taaa, nie zgadzają sie z tobą wiec są nieukami?
już oceniałe(a)ś
12
0
@vinc000
Pisałem o nieukach? W którym miejscu?
już oceniałe(a)ś
0
4
@adamtko
> Pisałem o nieukach? W którym miejscu?

Zrównując użytkowników zwrotu frazeologicznego "świadectwo z czerwonym paskiem" z osobami mówiącymi "szłem" i "włanczać".
już oceniałe(a)ś
5
0
@quintus.pl
A skąd wniosek, że wyżej w jakikolwiek sposób kwalifikuję ludzi? Piszę od początku o dość popularnym i, niestety, powszechnym błędzie. Ten związek (a nie zwrot raczej) frazeologiczny to zwykły babol. I nie bardzo rozumiem, po co tego bronić. Ale tak jak napisałem wcześniej, większości jest to obojętne. I niech tak zostanie. Z mojej strony koniec tematu. Poddaję się.
już oceniałe(a)ś
1
2
@adamtko
Humanista ze zbyt dużą ilością wolnego czasu?
już oceniałe(a)ś
1
1