Ma w Częstochowie swoją ulicę i konkurs literacki. A przede wszystkim rzeszę wdzięcznych wychowanków. - Mówiliśmy na nią Zosia. Szczupła, drobna, często surowa, umiała się też uśmiechać - wspominają Zofię Martusewicz.

Była polonistką. Chociaż pochodziła z terenów obecnej Białorusi – urodziła się 10 lutego 1912 r. w Swojatyczach w powiecie nowogródzkim – to z Częstochową związała całe swoje życie. Tu przyjechała z rodzicami i rodzeństwem, tu skończyła szkoły podstawową i średnią. W 1938 r. otrzymała na Uniwersytecie Jagiellońskim stopień „magistra filozofii z zakresu filologii polskiej", pisząc pracę magisterską pod kierunkiem prof. Ignacego Chrzanowskiego. W tym samym czasie skończyła też Studium Pedagogiczne UJ, uzyskując uprawnienia do uczenia języka polskiego w szkołach średnich i seminariach nauczycielskich.

Była związana z wieloma szkołami w Częstochowie. Uczyła w Prywatnym Liceum i Gimnazjum „Nauka i Praca", Gimnazjum Sióstr Nazaretanek, w liceach ogólnokształcących im. Słowackiego, Mickiewicza, Traugutta i Sienkiewicza, z którego odeszła na emeryturę w 1972 r. W latach 60. miała też lekcje w częstochowskich podstawówkach nr 41 i 30.

Podczas II wojny światowej angażowała się w tajne nauczanie, a w stanie wojennym działała charytatywnie, sprowadzając dzięki prywatnym kontaktom paczki z Francji i Szwajcarii.

Zmarła 12 listopada 1997 r. Została pochowana na cmentarzu św. Rocha. Kilka miesięcy później – w maju 1998 r. – wychowankowie i przyjaciele odsłonili nowy pomnik na jej rodzinnym grobie. Na płycie umieścili stary czterowiersz często cytowany przez Zofię Martusewicz za „Drogowskazami” Daga Hamarskjoelda:

W dniu twych narodzin wszyscy byli weseli, tylko ty płakałeś./

Żyj tak, by w twej ostatniej godzinie płakali wszyscy inni,/

Ty jeden – byś łzy nie miał w oku/

I śmierć spotkał spokojnie, kiedykolwiek przyjdzie.

Zofię Martusewicz uhonorowano w Częstochowie także własną ulicą, a Stowarzyszenie Przyjaciół Gaude Mater zaczęło organizować cykliczny konkurs jej imienia.

Twórcza i odkrywcza

– To nadzwyczajne, że uczniowie mają tak pełny szacunku i wdzięczności stosunek do nauczycielki. To zjawisko rzadko teraz spotykane. Bywając na cmentarzu św. Rocha, spotykam ich stojących przed grobowcem z czarnego granitu, należącym do zacnej rodziny Martusewiczów. Zapalają znicze, układają kwiaty, modlą się i rozmyślają o szkolnych czasach – wspominała w 2003 r. na łamach „Wyborczej” pedagog i plastyk Irmina Majzner-Osuchowska, która zetknęła się z prof. Martusewicz jako młoda nauczycielka.

– Ceniliśmy ją za rozległą wiedzę merytoryczną, dydaktyczną, pedagogiczną i psychologiczną – wyliczała. – Myślę, że była prawdziwą artystką polonistyczną wśród nauczycieli tego przedmiotu: twórcza, odkrywcza, inteligentna nad wyraz i wszechstronna. Umiejąca korelować wiedzę z zakresu literatury pięknej z plastyką, muzyką, filozofią i etyką. Znająca doskonale metodykę nauczania języka polskiego, historii literatury, samą literaturę – polską i światową, przepisy gramatyczne i ortograficzne... U młodzieży zwracała uwagę na samodzielność sądów i ocen, sposób formułowania myśli, sztukę wymowy i czystość językową. Choć surowa i wymagająca, cieszyła się respektem i poważaniem wśród uczniów. Można było porozmawiać z Nią na różne tematy – o literaturze, sztuce, muzyce, filozofii... Pamiętam pewne zebranie w szkole, gdy była mowa o oprawie muzycznej przedstawienia, jakie szykowaliśmy. Nieopatrznie wyrwałam się z propozycją, by wykorzystać motyw melodyczny z zachodniego filmu „Doktor Żywago", opartego na książce Borysa Pasternaka, radzieckiego opozycjonisty. Nikt z grona nie zwrócił na to uwagi, tylko pani profesor spojrzała na mnie uważnie, a później rozmawiała ze mną o Pasternaku. Dostałam też fragmenty skryptu bibułowego „Doktora Żywago". Skąd pochodził? Nie wiem do tej pory. Według Encyklopedii PWN z lat 90. polskie tłumaczenie ukazało się dopiero w 1983 r.

Serdeczna i bezinteresowna

Dla wielu częstochowian – z różnych pokoleń i odległych roczników – Zofia Martusewicz była kimś w rodzaju obdarzonego olbrzymim autorytetem mistrza. Doceniali jej bezinteresowność, solidność, erudycję. – W szczególny sposób odznaczała się sprawiedliwością. Nie uzależniała ocen od stanowisk i profesji rodziców – podkreślali wychowankowie. – Względem każdego ze swoich uczniów była serdeczna. Była to serdeczność poważna, wymagająca, ale zawsze przyjacielska. Uznawała godność i wyjątkowość każdej osoby.

– Była moją wychowawczynią w Liceum Ogólnokształcącym im. Henryka Sienkiewicza w Częstochowie i doprowadziła naszą klasę XIa do matury w 1969 r. Cóż to była za klasa! Pełna indywidualności i osobliwego klimatu – wspominał w 2001 r. w „Wyborczej” Tadeusz Wrona, przez lata prezydent Częstochowy.

– Wszyscy między sobą mówiliśmy na nią Zosia. Szczupła, drobna, zatroskana, często surowa, umiała się też uśmiechać. Była wymagająca, tak że wielu bało się wyrwania do odpowiedzi. Przede wszystkim jednak uczyła samodzielnego myślenia. Była człowiekiem wewnętrznie bardzo bogatym, zanurzonym w świecie najwyższych wartości i idei – podkreślał Wrona. – Pamiętam, jak czytała nam na kolejnych godzinach wychowawczych fragmenty wspomnień pułkownika Urbanowicza, dowódcy polskiego dywizjonu lotniczego w Anglii. Zawarte w tej książce słowa i jej komentarze były dla mnie na tyle ważne, że pamiętam ten epizod do dzisiaj.

Tadeusz Wrona przy okazji przytoczył też opinie innych wychowanków:

* Teresa Bryszewska, lekarz stomatolog: Miała wpływ na nasze charaktery, oddziaływała na naszą psychikę, co spowodowało wykształcenie się pewnego grona osób utrzymujących do dzisiaj bliski kontakt.

* Marek Łaz, inżynier: Udało się jej stworzyć klasę, która z pozoru nie była zgrana, ale okazała się zgrana i która się uczyła, mimo że nie byliśmy zmuszani, pod presją, że musimy się uczyć.

* Barbara Imiołczyk, filolog, poseł na Sejm RP 1993-2001: Ukształtowała mnie jako dorosłego człowieka. Nauczyła poważnego traktowania ludzi i siebie, tego, że ważna jest odwaga cywilna oraz zachowanie wierności swoim poglądom. Była to wielka szkoła patriotyzmu.

* Andrzej Karczewski, ksiądz: Była osobą głęboko wierzącą w świat wartości duchowych i zaangażowaną w ich realizację.

* Henryk Katowicz-Kowalewski, architekt: Uczyła czuć i myśleć. Pozostawiła mi pamiątkę na dalszą część życia. Po maturze otrzymałem od Niej książkę „Mały Książę", która nie wydała mi się dowodem wysokiej oceny mojej dojrzałości. Wiele lat później zrozumiałem, że było zupełnie odwrotnie.

* Zbigniew Kowalczuk, inżynier: Widzę ją, jak ze spuszczoną głową, zamyślona, patrząc w podłogę, drobnymi krokami, stukając obcasami, drepcze po korytarzu.

Wierząca i patriotka

W wielu wspomnieniach pojawia się także wątek głębokiej wiary w Boga. Zofia Martusewicz była blisko związana ze Zgromadzeniem Sióstr Świętej Rodziny z Nazaretu. Nazaretanką była jej siostra Władysława. Zofia napisała też książkę o Franciszce Siedliskiej, założycielce zgromadzenia. „Obcując ze świętymi” ukazało się w Warszawie w 1988 r. z przedmową kardynała Józefa Glempa.

W 12. rocznicę śmierci Zofii Martusewicz wznowiono ten tytuł staraniem Stowarzyszenia Przyjaciół Gaude Mater. Jak podkreślał wtedy Tadeusz Szyma, prezes stowarzyszenia i wychowanek pani profesor w IV LO im. Sienkiewicza, książka ta walnie przyczyniła się do beatyfikowania Franciszki Siedliskiej przez Jana Pawła II.

„Z wielkim zainteresowaniem wziąłem do ręki II wydanie książki pt. »Obcując ze świętymi – Franciszka Siedliska«, której autorką jest zmarła Profesor Zofia Martusewicz, osoba wielce zasłużona w kształtowaniu prawych charakterów i patriotycznej postawy młodzieży w czasie jej nauczycielskiej pracy podczas okupacji niemieckiej i za czasów ideologicznego zniewolenia” – ocenił wtedy kardynał Stanisław Dziwisz.

* * *

Akademia Opowieści: „Nauczyciel na całe życie"

Czekamy na wasze opowieści o nauczycielach z podstawówki, liceum, uczelni, ale także o waszych mistrzach życia. Może nim być wasz szef, kolega, wychowawca. Ktoś, kto był dla was inspiracją na całe życie. Zachęcamy, byście nam o nich napisali.

Regulamin akcji jest dostępny TUTAJ. Opowieści pod hasłem: „Nauczyciel na całe życie” o objętości nie większej niż 8 tys. znaków można przysyłać za pośrednictwem FORMATKI.

Najciekawsze teksty będą sukcesywnie publikowane na łamach ogólnopolskiej „Gazety Wyborczej” oraz w jej wydaniach lokalnych lub w serwisach z grupy Wyborcza.pl. Nadesłane prace wezmą udział w konkursie, w którym jury wyłoni trzech zwycięzców.

ZWYCIĘZCOM PRZYZNANE ZOSTANĄ NAGRODY:

* za pierwsze miejsce w wysokości – 5556 zł brutto
* za drugie miejsce w wysokości – 3333 zł brutto
* za trzecie miejsce w wysokości – 2000 zł brutto

Komentarze
... Nauczyla mnie analizy krytycznej tekstu i interpretacji dziel malarskich. Jej lekcje mialy poziom uniwersyteckich wykladow. Niezapomniana.
już oceniałe(a)ś
0
0
Wspaniala pedagog. Swiatla odwazna, ceniaca nizalezny sposob myslenia. Znauczyla mnie analuzy krhtycznej tekstu
już oceniałe(a)ś
0
0