Bożena Potocka: Powiedziałabym raczej „współczesny nauczyciel”. Powinien lubić ludzi, młodzież. Jeśli chodzi o aspekt opiekuńczy i wychowawczy naszej pracy, to każdy z pedagogów określi go sam. Nie trzeba do tego jakichś wyszukanych narzędzi, a tak naprawdę wystarczy zwykła rozmowa z uczniem, rodzicami, opiekunami.
W oparciu o nią dalej dyrekcja i grono pedagogiczne będzie budowało program szkolno-wychowawczy, ale najpierw nauczyciele powinni czuć potrzeby. Poza tym gdy od uczniów i rodziców będzie się pojawiać informacje zwrotna, to mamy pewność, że te działania będą skuteczniejsze.
– Nie powinien się tego bać. Ktoś powie, że to wielkie słowo. Często widziałam, że gdy pojawiły się problemy, to nauczyciele je omijali, bali się zderzenia z nimi. Rozmowa jest kluczowa, podczas niej mogą być różne nastroje, ale powinniśmy być ponad to. Bo ona służy rozwiązaniu problemu niezależnie od jego charakteru – dydaktycznego, wychowawczego czy osobistego. Bo przecież na poszczególnych etapach rozwoju pojawiają się problemy, które trudno przewidzieć.
– Odpowiem na własnym przykładzie. Uczniowie oczekują nauczycieli konkretnych, ale takich ludzkich, którzy potrafią ich zrozumieć. Bardzo często uczeń jest traktowany na zasadzie „umie – nie umie” i jest wystawiana ocena. A gdy jest nieprzygotowany czy nie jest w pełnej kondycji psychofizycznej, to warto dopytać, jaka jest tego przyczyna. Nauczyciel powinien być psychologiem, bo trzeba wejść w psychikę grupy. Uczniowie są znakomitymi psychologami i patrzą, na ile mogą sobie na lekcjach pozwolić.
Na zajęciach muszą być ustalone reguły: jak pracujemy, kiedy zadajemy pytania itd. Nauczyciel musi jasno powiedzieć, że jeśli uczeń czegoś nie rozumie, ma prawo podnieść rękę i dopytać. Musi również być w każdej chwili gotowy uzupełnić informację.
Uczeń nie może się stresować tym, że chce dopytać, a nie może. Nauczyciel musi też określić odpowiednie tempo i ciekawie prowadzić lekcje. Model, gdzie tylko stoi przy tablicy, odszedł do lamusa. Na lekcji musi się coś dziać. Nie możemy korzystać z jednej metody, ale wybierać kilka. Bacznie obserwować zajęcia i w razie potrzeby ją zmieniać. Nauczyciel powinien też umieć dopuścić błędne informacje i wskazując błąd, dojść do pokazania właściwej drogi. Powinien też być kulturalny, bo uczeń odpowie tym samym.
– Wychowywałam się w harcerstwie, byłam zastępową, drużynową, potem instruktorem. Lubiłam organizować pracę grupy, prezentować jej efekty. Ostatecznie zdecydowałam, że zostanę nauczycielem biologii. I zawsze kierowałam się tym, że nie mogę być tylko nauczycielem, ale i praktykiem.
W swoim ogrodzie obserwowałam zjawiska występujące w przyrodzie, żebym mogła się odnieść do tego, o czym uczę. Wtedy uczniowie postrzegają nas jako osoby z pasją. Moim zdaniem kiedy nauczyciel ją ma i się nią dzieli, to ma większy autorytet. Z doświadczenia wiem, że nauczyciel z pasją bardziej angażuje się w życie szkoły.
Po studiach trafiłam od razu do pracy w szkole podstawowej, chodziłam na zajęcia doskonalące i lekcje otwarte. Obserwowałam tam świetnych nauczycieli. I na przykładzie warzyw – pamiętam, że była to choćby marchewka – pokazywali różne zjawiska biologiczne. Wtedy to było dla mnie rewolucyjne nauczanie. Dlatego starałam się ciągle pogłębiać swoją wiedzę, bo uważam, że uczestnictwo w różnych formach doskonalenia warsztatu inspiruje do innego podejścia.
Pytał pan, jaki powinien być nauczyciel. Mam wrażenie, że dzisiaj chcemy być tacy luźni, przyjaźni dla ucznia i wszystko robić pod niego. A to nie o to chodzi, bo z perspektywy czasu to docenia się tego wymagającego, ale też kulturalnego. Uczeń przychodzi nie tylko po to, by zdobyć informacje, ale wiedzę i umiejętności. Dzisiaj informacje może sprawdzić w różnych źródłach, bo takie są czasy. Kwestią jest to, by nauczyć z nich odpowiednio korzystać.
– Zdecydowanie tak jest. Każda lekcja powinna być wyjątkowa i to my musimy ją tak przeprowadzić, by uczeń był zainteresowany. Od razu zobaczy, czy nauczyciel jest przygotowany, czy ma najnowszą wiedzę na dany temat.
– Tak. Nie boję się tego powiedzieć. Ale uczciwy również musi być uczeń. Powtórzę, że gdy nauczyciel jasno określi zasady i będzie ich przestrzegał, to takie lekcje są dla uczniów przyjemnością.
– Zdyscyplinowanych, kulturalnych, odpowiedzialnych i właśnie uczciwych. Takich „do ludzi”. Ale też takich z poczuciem humoru, którzy potrafili rozładować napięcie, bo właśnie tak powstają najlepsze anegdoty z życia szkoły.
Jak przypominam sobie nawet nauczycieli ze swojej szkoły, to choć czasy się zmieniały, to oni zawsze potrafili się do nich dopasować. Teraz jednak zastanawiam się, czy do zawodu przyszli ci, którzy powinni. Bo tę pracę trzeba lubić.
Mówimy, że to zawód z misją, ale dzisiaj stał się bardzo zbiurokratyzowany. Nauczyciel nie może być urzędnikiem, nie może uczniów traktować przedmiotowo. Nie możemy postrzegać tego tylko na zasadzie „przychodzę i wychodzę z pracy, nic od siebie nie dając”.
Jeżeli tak będzie, to zawód nie przestanie być tak postrzegany. Pracować w nim powinni pasjonaci, którzy lubią ludzi. Bo są oczywiście świetni nauczyciele, ale trzeba dążyć do tego, by ten odsetek był jeszcze większy.
Czekamy na wasze opowieści o nauczycielach z podstawówki, liceum, uczelni, ale także o innych ludziach, którzy byli dla was inspiracją na całe życie.
Regulamin akcji jest dostępny TUTAJ. Teksty najlepiej przysyłać za pośrednictwem naszej FORMATKI. Najciekawsze będą publikowane na łamach ogólnopolskiej „Gazety Wyborczej” oraz w jej wydaniach lokalnych lub w serwisach grupy Wyborcza.pl.
Nadesłane prace wezmą udział w konkursie, w którym jury wyłoni trzech zwycięzców.
ZWYCIĘZCY DOSTANĄ NAGRODY PIENIĘŻNE:
za pierwsze miejsce – 5556 zł brutto,
za drugie miejsce – 3333 zł brutto,
za trzecie miejsce – 2000 zł brutto.
Wszystkie komentarze