Trwa strajk nauczycieli. Najnowszą odsłonę Akademii Opowieści poświęcamy inspirującym historiom o naszych nauczycielach.

Zbigniew Krzywański, muzyk, były gitarzysta Republiki

Wszystko, co umiem i wiem, zawdzięczam rodzicom i nauczycielom! Prof. Jacyno „Sasza” – historyk, prof. Rosiak „Glon” – biolog, prof. Rudnicki „Rudy” – matematyk, prof. Mroczko – polonista, prof. Przewoźniak – germanista, prof. Saran – PO, prof. Adamowicz „Bill” – fizyk, prof. Świder – chemik i jeszcze kilku z LO z Drawska Pomorskiego. Ale też np. moja pani z klas I-IV Jolanta Kamińska. Również ci spoza szkoły – Roman Baran z ogniska muzycznego i Kazimierz Trybura, instruktor muzyczny z domu kultury w Drawsku Pomorskim.

Jeszcze kilku bym wymienił.

Dziękuję Wam wszystkim i będę zawsze wdzięczny. Popieram strajk nauczycieli!

Dominik Rokosz, poeta i publicysta

Wiadomo, że przede wszystkim mama, historyczka-histeryczka, prawdziwa siłaczka, która przejmowała się dzieciakami z mojej inowrocławskiej szkoły, w której uczyła tak bardzo, że aż moja siostra Dominika i ja czasami czuliśmy się pominięci. Dalej jej przyjaciółka ze studiów, a moja matka chrzestna Ewa Ziemkiewicz – wcielone dobro i mądrość.

Potem pani Winiecka – nauczycielka w klasach 1-3, niesamowicie szlachetna kobieta. Następna wychowawczyni pani Pernak, matematyczka i humanistka. Po drodze wszystkie kolejne historyczki – pani Hadzik, pani Wiśniewska, które budowały ze mnie ciut lepszego człowieka. Świetni geografowie – Mrówczyński i Krobska – zarażali mnie pasją do poznawania świata.

W końcu liceum – największy autorytet, jeśli chodzi o literaturę do dziś, przy tym cyniczna w dobrym znaczeniu tego słowa pani Brojek, cudowna w swoim cieple matematyczka Zacharczyk, świetna łacinniczka Kaszyńska, niesamowicie cierpliwy i rozwijający pasję Wąśniewski – ktoś, kogo pewnie zawiodłem, nie zostając prawnikiem. Wielu innych wspaniałych – anglistka pani Wróbel i – uwaga! – ksiądz Zbigniew Zimniewicz i wielu, wielu innych. Dziękuję Wam! Walczcie o swoje!

W tym strajku nie chodzi tylko o pieniądze. Chodzi też o godność, o to, że żyjemy w społeczeństwie, gdzie ten ktoś, kto odpowiada za rozwój, za to, czym ta skorupka za młodu nasiąknie, jest traktowany jako przegryw, wróg, a nie – Boże broń! – autorytet.

Chodzi też o prawdę, pokazanie, że wciąż mamy setki siłaczy i siłaczek dźwigających kserówki robione za swoje, zabierających zeszyty do sprawdzenia do domu, przedzierających się przez wątpliwe intelektualnie i wizualnie wysiłki tych, którzy mają ich w pogardzie.

Chodzi też o sprawiedliwość, o to, by te lata spędzone na uczelniach, na praktykach, przyniosły realny i prawdziwy dochód.

Chodzi też o wybór, o to, by nauczycielami mogli zostawać ci najlepsi, z pasją, by warunki pracy w szkołach były dla nich zachęcające.

Chodzi też o szacunek dla siebie i swojej wiedzy. O to, by historycy mogli uczyć o zbrodni w Zaleszanach i o bohaterstwie dąbrowszczaków, żeby nauczyciele polskiego mogli otwarcie mówić o preferencjach politycznych i seksualnych autorów książek.

Chodzi też o to, by Twoje i Twoje dziecko trafiło do takich szkół, które nauczą go dobra i tolerancji, a nie nienawiści, żeby etyka w szkołach przestała być fikcją.

Chodzi o to, by rozwijać pasję młodych, by Wasi nauczyciele byli rodem ze Stowarzyszenia Umarłych Poetów, żebyście wieczorami mogli sobie opowiadać anegdotki z czasów liceum i podstawówki.

Chodzi o to, by bycie nauczycielem było powodem do dumy. Bo jest.

Karolina Pańka, absolwentka SP i Gimnazjum nr 31 i 3 LO w Toruniu

Dużo czasu spędziłam w szkole na unikaniu nauki – tańczyłam, śpiewałam, recytowałam, działałam w samorządzie, robiłam gazetki, brałam udział w przedstawieniach, zapisywałam się na różne dziwne koła, jeździłam na wszystkie wycieczki. Z sentymentem i wzruszeniem wspominam ten czas, bo spotkałam nauczycieli, którzy sprawili, że codziennie szłam z radością do szkoły. Chciało mi się chcieć.

Poznałam pedagogów, którzy nie tylko zaopatrzyli mnie w podstawową wiedzę, ale też dali z siebie dużo więcej. Jeśli już muszę napotykać w mediach wypowiedzi, które są, w mojej ocenie, bardzo niesprawiedliwe, to chciałabym opowiedzieć swoją historię:

Beata Ziemińska i Ewa Mikołajczyk uczyły szacunku i zrozumienia dla drugiego człowieka, akceptowania inności, dystansu, unikania pochopnych ocen. Pozwoliły mi kilka razy pobyć na zajęciach z dziećmi, które potrzebowały więcej uwagi niż inne – ważna lekcja wrażliwości na potrzeby innych – no i miały wspaniałe poczucie humoru – przebywanie w ich towarzystwie było przyjemnością.

Ewa Ziemkiewicz. To były lekcje historii bez podręcznika, lekcje o ludziach i wartościach, gdzie daty były w tle. Zaszczepiła ciekawość do innych kultur – pamiętam do dzisiaj przebieg żydowskiego wesela.

Małgorzata Jaskólska. Pamiętam, jak siedziałam w klasie od polskiego i ćwiczyłam do konkursów recytatorskich i apeli szkolnych. Czytałam wiersze, przemówienia po kilkaset razy, a i tak znalazło się coś, co Pani Jaskólska znalazła do poprawy. Nauczyłam się cierpliwości i tego, że nawet mając predyspozycje, spontan to nie zawsze najlepsza droga.

Lidia Haładyn musiała znosić to, że częściej, niż chciało nam się ćwiczyć na WF-ie, woleliśmy gadać i gadać, i gadać o nastoletnich problemach życiowych. Ale jeszcze lepiej pamiętam, jak przygotowywałyśmy się do konkursu fitness, a w weekend czekałam na to, żeby przejechać się na Tor-Tor i pokibicować hokeistom.

Katarzyna Koźlikowska zaraziła mnie miłością do Czech. W autokarze do Pragi usłyszałam Jaromira Nohavicę, na którego koncercie byłam kilka lat później. Po kolejnej wycieczce zaczęłam czytać Szczygła, o którym napisałam pracę dyplomową na studiach.

Grażyna Kupka-Fiklewicz. Cierpliwa wychowawczyni, która usprawiedliwiała nam wszystkie godziny, kiedy nie siedzieliśmy w szkolnych ławkach. O wiele lepiej było w kanciapce organizować WOŚP, dyskutować i zajmować się sprawami na szczycie. Do dzisiaj wspominamy wieczór, kiedy przyjechała kilkadziesiąt kilometrów w nocy do nas na parę godzin, żeby świętować z nami ukończenie LO i posiedzieć przy ognisku.

Natalia Łaszewska. Moja przyjaciółka, z którą spędziłam większość czasu szkolnego. Mądra, odpowiedzialna, obowiązkowa, dobra osoba, która pomaganie ma we krwi. Jestem dumna, że wybrała taki zawód, i jestem pewna, że ktoś kiedyś na innym portalu społecznościowym będzie ją wspominał.

Bardzo dziękuję, wciąż Was wspominam i cieszę się, że mogłam spędzić z Wami swoje najbardziej głupkowate lata. Wspieram strajk i trzymam za Was kciuki!

Akademia Opowieści: "Nauczyciel na całe życie"

Rozpoczęła się III edycja Akademii Opowieści. Czekamy nie tylko na wasze opowieści o nauczycielach z podstawówki, liceum, uczelni, lecz także na opowieści o waszych mistrzach życia. Może nim być wasz szef, kolega czy wychowawca. Ktoś, kto był dla was inspiracją na całe życie. Zachęcamy, byście nam o nich napisali.

Regulamin akcji jest dostępny TUTAJ. Opowieści można przysyłać za pośrednictwem FORMATKI.

Najciekawsze teksty będą sukcesywnie publikowane na łamach ogólnopolskiej "Gazety Wyborczej" oraz w jej wydaniach lokalnych lub w serwisach z grupy Wyborcza.pl. Nadesłane prace wezmą udział w konkursie, w którym jury wyłoni trzech zwycięzców.

ZWYCIĘZCOM PRZYZNANE ZOSTANĄ NAGRODY PIENIĘŻNE:

• za pierwsze miejsce w wysokości – 5556 zł brutto
• za drugie miejsce w wysokości – 3333 zł brutto
• za trzecie miejsce w wysokości – 2000 zł brutto

Komentarze