Zimno, ale chodzimy i oblepiamy Łódź plakatami Tadeusza Mazowieckiego. Ciocia mówi, że to bardzo mądry pan i musi wygrać wybory.

Kolejna odsłona Akademii Opowieści. O co chodzi w naszym konkursie?

Przeczytaj REGULAMIN KONKURSU

"Nieznani bohaterowie naszej niepodległości". Przyślij opowieść, wygraj nagrody [FORMULARZ]

Stawiamy wiele pomników. Nasze dzieci uczą się w szkole o bohaterach, a społeczeństwo w nierównych odstępach czasu, zgodnie z wiatrem aktualnej zmiany, wielbi coraz to nowych obrońców ojczyzny – wielkich, niezapomnianych, niezwyczajnych. Na drugim końcu szeregu stoją zwykli Kowalscy, nikomu nieznani obrońcy wolności – bez orderów, aplauzu i peanów na ich cześć. Jedynie z pamięcią bliskich. Jak moja ciocia – Alina Kowalewska.

Urodziła się w 1944 r. w Wysokiem Mazowieckiem. Ukończyła bibliotekoznawstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim. W latach 1963-87 pracowała w łódzkich bibliotekach, następnie została kierownikiem biblioteki w Studium Nauczycielskim w Zgierzu. Była współzałożycielką NSZZ „Solidarność” w Dzielnicowej Bibliotece Publicznej Łódź-Bałuty. Kontynuowała działalność po delegalizacji związku. Uczestniczyła w wielu manifestacjach, kolportowała bibułę. Zmarła w 1991 r. Tyle sucha biografia.

Zdjęcie Popiełuszki i plakat z Mazowieckim

Jednak ja zapamiętałam ją jako człowieka, który uczył małą dziewczynkę niezrozumiałego świata. Pamiętam jej pokój – tylu książek nie widziałam w żadnym innym domu. Większość nie przykuwała uwagi dziecka – bez obrazków, pisane na maszynie, bez zdobnych zawijasów liter; i te okładki – zwykłe, białe, nieciekawe. Kiedy byłam sama w pokoju, moja ciekawość nakazywała mi szukać czegoś bardziej interesującego. No i znalazłam! Za woluminami poupychane były... gazety, jakieś równie niezrozumiałe i brzydkie jak te książki. No, sama nuda. Jedyną atrakcją były równie poupychane zdjęcia niczym z horroru – jakiś pan z bardzo zniekształconą twarzą, a potem ten pan w trumnie; kolejne to tłumy ludzi z jakimiś transparentami w rękach. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że ten pan to ksiądz Jerzy Popiełuszko. Do dziś nie wiem, skąd ciocia miała te zdjęcia.

Kolejny przebłysk. Ciocia bierze mnie na wycieczkę. Mówi, że jestem już duża i mogę jej pomóc nieść zakupy. No oczywiście, przecież jestem prawie starszakiem. Rozczarowuję się, bo ciocia upycha mi jakieś zadrukowane kartki do mojego małego plecaczka. To jakieś śmieci, a nie zakupy – myślę sobie, ale dzielnie pomagam cioci. Lądujemy u jakiejś pani po bardzo długiej podróży tramwajem. Dorośli wypraszają mnie do drugiego pokoju, przecież oni mają swoje ważne sprawy. Ciocia zabiera mi plecak. Słyszę jakąś cichą rozmowę, ale zdecydowanie bardziej wolę oglądać, jak dziewczyny za oknem grają w gumę.

Na koniec, za to że jestem duża i dzielna, dostaję nagrodę – krówkę od takiej miłej pani – i uznaję, że wycieczka była jednak całkiem fajna.

Rok 1990. Jest zimno, a ja chodzę z ciocią i oblepiamy całe miasto plakatami Tadeusza Mazowieckiego. Ciocia mówi, że to bardzo mądry pan i musi wygrać wybory na prezydenta. Mimo swoich dziesięciu lat czuję, że atmosfera jest podniosła. Ciocia uważa, że teraz wszystko się zmieni na lepsze. Potem siedzimy na takich niewygodnych krzesełkach i zbieramy jakieś podpisy. Trochę jestem zła na to całe zamieszanie, bo coraz rzadziej widuję się z ciocią, bo ona mówi, że ma ręce pełne roboty. Cały czas mi powtarza, że mama powinna była mnie nazwać Wiktoria, zresztą tłumaczy mi również niezrozumiały wtedy dla mnie gest, którym ostatnio wszyscy dorośli w moim otoczeniu się pozdrawiają. Przytula mnie i mówi: „Dziecko, na twoich oczach tworzy się historia”.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Zapomniany mistrz drukarski szczecińskiego podziemia

Upragniona wolność

Ostatnie migawki. Ten sam pokój, to samo mnóstwo książek. Zerkam na budzik. Dziwne. Zatrzymał się o 23.30. Siedzę na krześle, obok leży ona, mój przewodnik po niezrozumiałej rzeczywistości. Nie żyje. Pękło jej serce. Obok siedzi babcia, rozmasowuje jej dłonie, aby je złożyć jak do modlitwy. Pustka. To się nie dzieje. Ciociu, przecież wreszcie mamy Twoją upragnioną wolność.

Cmentarz. Tłumy ludzi nie mieszczą się w okolicach kaplicy. Skąd oni się wzięli? Nikogo nie znam. Złość i rozpacz zamazują wspomnienia chwili. Dopiero po latach dowiedziałam się, dlaczego wtedy przybyło ich tak wielu. Oni wszyscy wiedzieli.

Przyszli pożegnać przyjaciółkę, odważnego człowieka w walce o wolność. Ja – ciepłą, dobrą osobę, moją przewodniczkę, z którą odkrywałam świat, rozróżniałam, co jest dobre, a co złe. Mojego bohatera. Ilu jest podobnych do mojej cioci? Tych, którzy dokładali cegiełki do budowania naszej wolności. Warto ich poznać i pochylić czoła przed ich wkładem w walkę o Niepodległą.

***

Akademia Opowieści. „Nieznani bohaterowie naszej niepodległości”

Historia Polski to nie tylko dzieje wielkich bitew i przelanej krwi. To również codzienny wysiłek zwykłych ludzi, którzy nie zginęli na wojnie. Mieli marzenia i energię, dzięki której zmieniali świat. Pod okupacją, zaborami, w czasach komunizmu, dzisiaj – zawsze byli wolni.

Każdy w polskiej rodzinie, wsi, miasteczku i mieście ma takiego bohatera: babcię, dziadka, nauczyciela, przyszywanego wujka, sąsiada. Jednych znaliśmy osobiście, innych – ze słyszenia. Opowiada się o nich anegdoty, wspomina ich z podziwem i sympatią.

Byli prawnikami, konstruktorami, nauczycielami, bywało też, że nie mieli żadnego zawodu. Uczyli, leczyli, tworzyli, wychowywali dzieci, budowali, projektowali. Dzięki nim mamy szkoły, biblioteki na wsi, związki zawodowe, gazety, wiersze, fabryki. Dawali innym ludziom przykład wolności, odwagi, pracowitości.

Bez nieznanych bohaterów – kobiet i mężczyzn – nie byłoby niepodległej Polski. Dzięki nim przetrwaliśmy.

Napiszcie o nich. Tak stworzymy pierwszą wielką prywatną historię ostatnich stu lat Polski. Opowieści zamiast pomników.

Na wspomnienia o nieznanych bohaterach naszej niepodległości o objętości nie większej niż 8 tys. znaków (ze spacjami) czekamy do 15 sierpnia 2018 r. Można je przysyłać za pośrednictwem NASZEGO FORMULARZA.

Najciekawsze teksty będą sukcesywnie publikowane na łamach „Gazety Wyborczej” (w tym jej dodatków, np. „Ale Historia”, „Magazynu Świątecznego”, „Dużego Formatu”, oraz w wydaniach lokalnych) lub w serwisach z grupy Wyborcza.pl. Nadesłane wspomnienia wezmą udział w konkursie, w którym jury wyłoni trzech zwycięzców oraz 80 osób wyróżnionych rocznymi prenumeratami Wyborcza.pl. Laureatów ogłosimy 5 listopada 2018 r.

Zwycięzcom przyznane zostaną nagrody pieniężne:
* za pierwsze miejsce w wysokości 5556 zł brutto,
* za drugie miejsce w wysokości 3333 zł brutto,
* za trzecie miejsce w wysokości 2000 zł brutto.

Komentarze
Pozazdrościć takiej cioci i takich wspomnień.
już oceniałe(a)ś
3
0