Jola Sacewicz - działaczka LGBTQ. Pisarka, dziennikarka, ale też fizyczka i matematyczka. Zajmuje się profesjonalnie korporacyjnym i politycznym PR. Mieszka z żoną w Dallas, Teksas.
W Stanach mamy Demokratów, Republikanów i Independent (niezależnych) wyborców. Zarejestrowani Demokraci zwykle głosują na Demokratów, Republikanie na Republikanów, a w każdych wyborach bój się toczy o tych niezależnych, których każda strona stara się przeciągnąć do siebie. Niezależnym lojalność partyjna jest obca. Głosują na tego, kto obieca więcej lub tego, który bardziej pasuje poglądom wyborcy.
Czytaj również - Prof. Wróbel: Bezprawne akty Prezydenta wydane nawet za zgodą premiera, nie mogą wiązać sędziów
Niezależni wyborcy są bardzo czuli na niespełnione obietnice wyborcze i surowo rozprawiają się z tym przy urnach. Niezależni nie biorą pod uwagę tzw "okoliczności łagodzących", czyli obiektywnych trudności, które uniemożliwiły spełnienie obietnic. Nie interesuje ich to, ale nie z politycznego radykalizmu, a głównie dlatego, że mało interesują się polityką. Gdy ktoś im obieca obniżenie podatków, to oczekują obniżenia podatków i kropka. George H. W. Bush (ojciec) powiedział w kampanii w 1988 r: "Czytajcie z moich ust: żadnych nowych podatków" ("Read my lips: no new taxes"), po czym podpisał się pod podwyżką podatków, by łatać federalny deficyt.
Czytaj również - organizacje sędziowskie: jesteśmy decyzją Premiera głęboko poruszeni i rozczarowani
Teoretycznie więc było to działanie usprawiedliwione, ale wyborcy mieli to gdzieś i Bush-ojciec rządził tylko jedną kadencję. David Cameron obiecał w kampanii, że ograniczy napływ imigrantów do Wielkiej Brytanii do 100 tys rocznie i w ciągu sześciu lat rządów nie udało mu się to więc został rozliczony negatywnie. Nicolas Sarkozy obiecał zredukować bezrobocie i zreformować system emerytalny i też tego nie zrobił więc popłynął. Australijski premier Tony Abbott obiecał nadwyżkę budżetową w pierwszym roku urzędowania i też mu nie wyszło. Jerzy Buzek obiecał dać więcej pieniędzy samorządom i nie dał. SLD z PSL obiecali zredukować inflację i nie ciąć kosztów socjalnych i nie dali rady, Tusk w młodości obiecał zlikwidować NFZ i zreformować służbę zdrowia i poległ. Te i inne niespełnione obietnice odsuwały rządzących od władzy, bo niezależni wyborcy czuli się oszukani.
Czytaj również: Organizacje społeczne i społecznicy o nominacji neosędziego Krzysztofa Wesołowskiego
Dziś niezależny polski wyborca, który nie czuje się związany z żadną partią, ale który głosował na koalicję 15 października słyszy, że prawa do aborcji się nie da wprowadzić, że małżeństw jednopłciowych nie będzie i że w przywracaniu praworządności Tusk przez niewiedzę klepnął neosędziego na szefa Izby Cywilnej SN, a z resztą bałaganu trzeba poczekać aż Duda wyprowadzi się z pałacu prezydenckiego, czyli że na razie nic nie można zrobić z TK, KRS, neosędziami itp.
Erozja wizerunku Koalicji 15 października jest w fazie, w której czas zacząć proces profesjonalnego zarządzania sytuacją kryzysową, bo Kaczyński znów ma w ręku atut "imposybilizmu".
Wyborcom, którzy za Tuska daliby się pokroić i posolić odpowiadam: nie o Was chodzi; Wy rozumiecie wszystkie trudności wynikające z zarządzania kilkoma różnymi koalicjantami. Wy wybaczacie. Wy zagłosujecie na Tuska ponownie, ale ci, którzy uwierzyli w obietnice, których Tusk nie może spełnić potrzebują hydraulika, który naprawi kran z ciepła wodą, lub przynajmniej zrobi wrażenie, że wszystko jest na jak najlepszej drodze do zrealizowania. Taki pijarowy hydraulik może rządowi Tuska dać kilka miesięcy, zanim wyborcy niezależni zaczną się od niego nieodwracalnie odwracać i szukać nowych sztukmistrzów, którzy obiecają większe cuda i przyrzekną je spełnić.
Czas zacząć zarządzać kryzysem wizerunkowym również dlatego, bo za chwilę będzie za późno i "nasz" kandydat na prezydenta może zostać zatopiony falą rozczarowania.
---
Piszcie: listy@wyborcza.pl
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
To państwo stało się patologiczne i nie ma innej metody jego uzdrowienia. Jeżeli pozwolimy na ten stan, to następne wybory wygra PiS. Wystarczy, że obieca 1500+.
Nie trzeba nawet używać siły, tylko wstrzymać wynagrodzenia i zmienić zamki w drzwiach. Łącznie z prezydentem. Pamiętajmy co się stało w r. 1772. Gdyby wtedy zdrajców ujęto, a Konstytucję 3. Maja wprowadzono w życie, nie doszłoby do rozbiorów. Wyciągnijmy z tego wnioski.
Teraz mamy sprawę o dotacje dla pisu, którą rozpatrywać będą niesędziowie. czy mamy czekać na to aby decyzja PKW zostanie unieważniona?
Panie mimistrze Bodnar i panie Premierze: zróbcie coś z tym!
<<< Pamiętajmy co się stało w r. 1772. Gdyby wtedy zdrajców ujęto, a Konstytucję 3. Maja wprowadzono w życie, nie doszłoby do rozbiorów. >>>
Sugeruję powtórzyć sobie podręcznik historii z podstawówki, bo wyszło tak głupio, że aż niezamierzenie (jak sądzę) zabawnie :-DDD
Z tą Konstytucją 3 Maja to pomyliłeś się o dwie dekady:)
Tylko dlaczego podkreślone są lewicowe postulaty? I na kogo niby taki lewicowy wyborca zagłosuje? Na PiS? Na Konfę?
Ale sprawcą tej ,,erozji" jest Hołownia, który tak jak i Kaczyński
otoczył się kombinatorami i oszustami finansowymi, a do tego
wciągnął i największego (nie tylko najwyższego) nieudacznika
Kosiniaka- Kamysza, więc Tusk ma związane ręce i pozwalać
im przy sobie bytować, a to śmierdzi na całą koalicję !!!
Ale że nie można przepchnąć ustawy o niekaralności, bo nagle okazuje się, że Kamysz i jego banda, są na prawo od Konfederacji?
Jak dowiaduję się, że lewicowy minister chce nałożyć kaganiec na PAN, o czym nawet Czarnkowi się nie marzyło.
Że PSLowkie Lasy Państwowe nie dość, że nie zaprzestały rabunkowej gospodarki, to chcą jeszcze wyciąć Puszczę Białowieską.
Nie rozumiem dlaczego nie można skończyć płacić osobnikom zasiadającym w trybunale Przyłębskiej, neoKRS, i odsunąć od orzekania neosędziów w SN na czele z Manowską?
Jak można rozdzielić kościół od państwa powierzając to największemu talibowi katolickiemu?
Jak uzdrowić służbę zdrowia powierzając ją absolutnie niekompetentnej polityczce, która popełnia błąd za błędem, a jedyne co robi to rozdawanie stołków krewnym i znajomym z Częstochowy?
Te i wiele innych przykładów nie są okolicznościami obiektywnymi. To świadome działania, wchodzenie w onuce PiS, doprowadzone czasem do takiego absurdu, że dziwią się pisowcy, a nawet konfederaci.
gdyby tak było, to dziś byś śpiewał cienkim głosem na akademii ku czci Czarnka
Coś w tym jest. Niektórzy i niektóre pojeżdżają sobie za bardzo.
Mnie w ogóle brakuje reakcji koalicjantów w rodzaju: "Fajnie, ze zrobiliśmy razem X; mamy nadzieję, że uda się zrobić Y."
ZAMIAST ciągłego: "X to za mało, X jest bez znaczenia etc., bo my chcemy Y."
Vide np. aborcja. Naprawdę NIC się od roku nie zmieniło?! Przecież to absurd.
I mam nadzieję, że Tusk się nie będzie samobiczować.
Artykuł i obserwacje jednak bardzo dobre. Trzeba zawsze zakładać zły scenariusz i być na niego PR-owo gotowym i też starać się mu zapobiec. Mam nadzieję, że są ludzie od tego i że rząd będzie umiał się inteligentnie promować.