Jeśli złamiemy nogę, a potem będzie się ona źle goić, lekarz zleci nam tyle zdjęć rentgenowskich, ile tylko będzie potrzeba. NFZ za wszystko zapłaci. Do wszystkich lekarstw, jakie przepisze nam kardiolog na receptę refundowaną, też dopłaci, bez względu na to, ile tych recept będzie.
Tak jest we wszystkich dziedzinach leczenia poza stomatologią. W tym przypadku NFZ stawia sztywne limity, np. dwa zdjęcia RTG zębów w roku i koniec. Za trzecie będziemy musieli zapłacić z własnej kieszeni.
- W stomatologii pacjenci mogą liczyć tylko na refundację podstawowego leczenia. Na miejscu NFZ nie rozszerzałabym jednak koszyka świadczeń gwarantowanych, lecz zwiększyła nakłady na leczenie zębów, podpisując kontrakty z większą niż dotąd liczbą gabinetów - mówi prof. Marta Tanasiewicz, śląski konsultant wojewódzki w dziedzinie stomatologii.
A z pieniędzmi nie jest najlepiej. W 2008 roku NFZ wydał na leczenie w ogóle 52 mld zł, ale z tego na nasze zęby tylko 1,9 mld zł. W tym roku budżet na leczenie to 72 mld zł (niecałe 4 proc.), a wydatki na stomatologię wynoszą 1,8 mld (zaledwie 2,5 proc.).
NFZ tnie wydatki na zęby, bo mu na to pozwalamy. Większość z nas nie traktuje próchnicy jak choroby. Nie zdajemy sobie sprawy, że może być przyczyną wielu groźnych powikłań, a nawet śmiertelnego w skutkach zakażenia. W leczeniu stomatologicznym dzieciom należy się z NFZ znacznie więcej niż dorosłym.
Jak leczyć zęby w ramach NFZ? Sprawdź w środę 24 lipca w "Gazecie Wyborczej".
Wszystkie komentarze