Zależało mi na tym, żeby po raz pierwszy wszystkie wątki mojej twórczości w Kurówku się spotkały: LGBT, teologia, wiara, religijność, duchowość i wieś. Myślałem o tym, w jaki sposób powiedzieć mieszkańcom o tym naśladowaniu Chrystusa. Wiedziałem, że musi to być działanie, które jest w jakiś sposób użyteczne, bo na wsi dobre znaczy użyteczne, inaczej jest zbędne. Od razu wiedziałem, że to będzie forma strachów. Na dziki - w najnowszym wydaniu magazynu reporterów „Duży Format” Mariusz Szczygieł opowiada o sztuce Daniela Rycharskiego.
W numerze również:
Polak na trzy miesiące
Reportaż Kamila Bałuka o synku neurochirurga z Podhala, któremu polskie państwo nie chce przyznać obywatelstwa.
Według amerykańskiego aktu urodzenia rodzicami chłopca są: Maciej Leśniak oraz „matka zastępcza, stan Illinois”, której dane, zgodnie z prawem, nie są podane. Leśniak idzie do polskiego konsula w Chicago z aktem urodzenia. Prosi o transkrypcję, na podstawie której będzie się ubiegał o obywatelstwo dla syna.
- Według polskiego prawa nie jest pan rodzicem - informuje go urzędniczka konsulatu.
- O czym pani mówi? - pyta zszokowany Leśniak.
- Polska nie uznaje surogacji - odpowiada. (..)
Polskie prawo nie przewiduje niepodania w akcie urodzenia prawdziwego nazwiska matki czy zapisu „matka zastępcza”. Matka musi być znana.
Pracowałem na czarno w Uber Eats
Piotr Szostak przez kilka miesięcy rozwoził jedzenie rowerem, by opisać czytelnikom kulisy tej pracy.
Aplikacja się myli. Czasem wysyła mnie po odbiór pizzy, ale w restauracji dowiaduję się, że jestem już czwartym kurierem po to samo zamówienie, które odebrał już pierwszy dostawca. Skarżę się do obsługi Ubera na czacie. Dziesięć godzin później dostaję odpowiedź: „Przykro nam słyszeć, że zamówienie zostało odebrane przez innego Dostawcę, i rozumiemy, że takie okoliczności mogą być frustrujące. Niestety, ale nie jesteśmy w stanie zaproponować żadnej formy rekompensaty za pojawienie się w restauracji po odbiór zamówienia”.
Przygoda śledzika z Dziwnowa
Katarzyna Surmiak-Domańska sprawdza, co grozi za kradzież jedzenia ze sklepowego śmietnika.
W domu Bożena urządziła kolację. Otworzyli śledzika na okrągło. „Syn z bratem zjedli po opakowaniu śledzi, ja nawet ich nie tknęłam ” – zezna policji Bożena. Adrian najchętniej spałaszowałby od razu zawartość wszystkich tacek, ale powstrzymał się. Roztropnie zostawił trzy na potem. Zanim jednak nazajutrz usiadł do śniadania, na podwórko wjechały dwa radiowozy. Puk, puk do drzwi. Dwoje policjantów zakuło jego i matkę w kajdanki. Z domu obok trzeci policjant wyprowadził zakutego Zbigniewa. Zawieźli ich na komisariat. Po drodze jeden z radiowozów zatrzymał się przed sklepem Polo Market, żeby zwrócić uratowaną żywność. Śledzik trafił z powrotem na śmietnik.
Magazyn reporterów "Duży Format" w poniedziałek 18 lutego razem z "Gazetą Wyborczą"
Wszystkie komentarze