20 lat temu Iwona Cygan została brutalnie zamordowana w swoim rodzinnym Szczucinie, a sprawcy do dziś nie zostali ukarani. Po jej śmierci w tajemniczych okolicznościach zginęło kilkunastu mieszkańców miasteczka. Policja większość zgonów kwalifikowała jako samobójstwo. Wreszcie po dwóch dekadach ruszył proces. Na ławie oskarżonych zasiadło 17 osób. W "Dużym Formacie" reportaż Moniki Góry, która relacjonuje tę bulwersującą sprawę.
14 stycznia 1999 roku telewizja kręci program 997 o zabójstwie Iwony. Informuje, że wójt Bolesław Łączyński i miejscowy przedsiębiorca Roman Mosio z firmy Tankpol ufundowali nagrodę – 20 tysięcy złotych dla osoby, która przyczyni się do wykrycia sprawców zabójstwa. – Mam wrażenie, że to był wabik na kogoś, kto mógłby jeszcze coś wiedzieć – podejrzewa Aneta, siostra Iwony.
Program ogląda w barze Tadeusz Drab. Mówi, że zgarnie nagrodę, bo wie, kto zabił Iwonę. Czy z tą informacją poszedł do wójta? Nie wiadomo, bo następnego dnia zaginął. Ktoś widział, jak dzień wcześniej kłócił się z policjantem Leszkiem W. na temat zabójstwa Iwony.
Draba szuka 20 strażaków i policjantów oraz szczucińska drużyna WOPR, której szefem jest Stary Klapa. Bez skutku.
Po czterech miesiącach, 5 maja 1999 roku, kościelny ze Słupca, pobliskiej wsi, widzi w Wiśle zaczepione o korzeń ciało mężczyzny. To zaginiony Tadeusz Drab. Jedna dłoń była oderwana od ciała. We krwi mężczyzny wciąż było 2,4 promila alkoholu. Udusił się w wyniku gwałtownego utonięcia.
– Tadek nie był zdolny, żeby samobójstwo popełnić – mówi Stanisław Dziodzio, sąsiad z Łęki Szczucińskiej. – Jego cieszyło życie i świat.
Poza tym był świetnym pływakiem, a tacy nie toną gwałtownie. Gwałtowne utonięcie często oznacza udział osób trzecich.
Mimo że cały Szczucin huczy, że śmierć Tadka wiąże się z zabójstwem Iwony, Włodzimierz Kumorowski z dąbrowskiej prokuratury związku nie widzi i już 8 lipca 1999 roku, po dwóch miesiącach od wypłynięcia ciała, umarza śledztwo. Tego samego dnia umarza sprawę zabójstwa Iwony Cygan. Jak na rozkaz.
—
W „Dużym Formacie” przeczytasz też reportaż Katarzyny Surmiak-Domańskiej, która sprawdza, o co walczyły pielęgniarki w Rzeszowie. - Branie zwolnienia było uważane za nietakt. Starałyśmy się tak pracować, by braki nie były odczuwalne. A skoro pielęgniarki sobie radzą, to po co zatrudniać więcej? - opowiada jedna z nich.
—
W najnowszym numerze również reportaż Marcina Wójcika o uczestnikach protestu pod Sejmem oraz Alicji Lehman o polskich strażakach, którzy gaszą pożary w Szwecji.
Reportaże "Dużego Formatu" w poniedziałek 6 sierpnia z "Gazetą Wyborczą"
Wszystkie komentarze