W numerze, który ukaże się w sobotę 24 lutego, przeczytasz m.in.:
Chcemy do łóżka. Kobiety bardzo często zagryzają zęby. Też zagryzałam
Miałam duże problemy z proszeniem o pomoc. Mieszkałam sama z niemowlakiem, wystarczyło zadzwonić do mamy, siostry, ojca mojego dziecka – wszyscy czekali w pogotowiu, chcieli się włączyć. Ale to wymagało ogromnego przełamania się, przyznania, że z czymś sobie nie radzę - z Pauliną Przybysz rozmawia Monika Tutak-Goll.
Weterynarz. Pazurki za pięć złotych
Po pierwszym włamaniu pomyślałem: no dobrze, okradli mnie i odpuszczą. Po drugim byłem czujniejszy, domykałem okna. Po trzecim opadłem z sił.
Z Witoldem Terendą – weterynarzem, prowadzącym gabinet Vitek na wrocławskim Nadodrzu, który współpracuje z fundacjami na rzecz zwierząt - rozmawia Łukasz Pilip.
Ortodonta. Modnie zadrutowani
Nie zawsze jest sens dążyć do idealnego zgryzu. Czasem trzeba powiedzieć pacjentowi: „nie warto”.
Z dr hab. n. med. Małgorzatą Zadurską, stomatologiem ortodontą i konsultantem wojewódzkim w dziedzinie ortodoncji, rozmawia Ewa Pągowska.
Parada Syren na Coney Island
Bambi najbardziej się cieszy, gdy może prowokować. Kiedy usłyszała, że cyrk na Coney Island poszukuje zaklinaczki węży, pomyślała: dlaczego nie? Burleska to przede wszystkim radość życia! Radość, że masz ciało, że uprawiasz seks. Tutaj każde ciało jest fajne! Dziewczyny, które tańczą na scenie, mają takie same wałki tłuszczu i cellulit jak ty. Ale nie mają kompleksów.
Wszystko o jego matce
W teczkach IPN są straszne opisy tego, jak kilka dni przed śmiercią Grzegorza Przemyka Barbarze Sadowskiej łamano krzesłem ręce. Prawdziwy koszmar. Kiedy obie ręce miała w gipsie, spódnice prał jej syn.
Z aktorką Agnieszką Przepiórską rozmawia Mike Urbaniak.
Siła kędziora
– Daliśmy sobie wmówić, że prostsze włosy są lepsze.
Musimy się nauczyć kochać siebie na nowo – mówi Cheyenne Cochrane, jedna z ambasadorek Ruchu na rzecz Naturalnych Włosów.
Szkoła gotowania Stareckiej
Strudel z jabłkami
Od czasu, kiedy wlazłam na Strudelkopf, nagradzam się nieustannie i jem strudle wszędzie, gdzie się da.
Mój pierwszy strudel ma 2307 m n.p.m. Żeby wejść na jego szczyt, muszę założyć rakiety śnieżne i przez 10 kilometrów marszu pod górę wysoko podnosić nogi, by nie zapaść się w miękkim puchu. Z daleka Strudelkopf, malowniczo położona góra w północnych Dolomitach, rzeczywiście przypomina ciasto. W chwilach załamującej się kondycji zakładam się sama ze sobą, że jeśli uda mi się wdrapać na wielki strudel, upiekę go sobie w nagrodę. Z pewnością będzie to już łatwiejsze.
Te oraz wiele innych ciekawych tekstów przeczytasz już w sobotę 24 lutego w tygodniku "Wysokie Obcasy", dodatku "Gazety Wyborczej".
Wszystkie komentarze