Pod Ireną ugięły się nogi, kiedy zobaczyła tę dziwną, małą salę w piwnicy pod kościołem, do której poprowadził ją ksiądz. W sali szafa, na ścianie obraz. Typowy pokój w zakrystii, gdyby nie łóżko. Stało na środku. Irena dziś już nie pamięta, czy było metalowe, czy drewniane, ale na pewno zwisały z niego skórzane pasy – na ręce, nogi, brzuch i kolana. Pasy zapamiętała dobrze, bo chwilę potem wbiły jej się w ciało i otarły do krwi. Obok leżały przedmioty rozłożone jak do operacji – stuła, fioletowa książeczka modlitewna, kustodium z hostią, relikwiarze, krzyże.
Wpadła w panikę, zaczęła mówić księdzu, że ma chore serce, i błagać, żeby wypuścił, ale nie zwracał na nią uwagi. Wiedziała, co sobie myśli: szatan to oszust, zrobi wszystko, żeby uniknąć kontaktu z tym, co święte.
Pomocnicy księdza złapali ją i po chwili leżała na łóżku związana pasami tak, że nie mogła się ruszyć.
Cały reportaż "Zły dotyk egzorcysty" przeczytasz w poniedziałkowym Dużym Formacie.
Wszystkie komentarze