„Zawsze broniłem się przed interpretacją moich powieści jako historycznych metafor współczesności, bo analogii historycznej jako metody poznania teraźniejszości nie cenię. Teraźniejszość sprawia jednak, iż to moje stanowcze przekonanie na stanowczości znacznie traci. Od jutra [28.10] więc w księgarniach 'Król' z serialową okładką, serial już za 10 dni [premiera 6.11], a w nich Warszawa 1937 roku, walki uliczne, strzelaniny, piękni bokserzy i piękne kobiety, faszyści, socjaliści i smutny policjant Czerwiński z nieodłącznym termosikiem" - napisał 27 października na Facebooku Szczepan Twardoch.
Wypowiedział się tak oczywiście w kontekście masowego strajku kobiet. Nie spodziewał się zapewne, że wieczorem tego samego dnia Jarosław Kaczyński będzie nawoływał członków i wyborców PiS do obrony kościołów przed - w swoim mniemaniu - wściekłą i wulgarną tłuszczą, czyli że doleje oliwy do ulicznego ognia, który nawet bez tego osiągnął skalę pożaru.
I faktycznie, trudno dzisiaj pisać o ekranizacji „Króla" bez skojarzeń z apokaliptycznym (i pandemicznym) wręcz chaosem, jaki zapanował po wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie zakazu aborcji m.in. w przypadku trwałego i nieodwracalnego uszkodzenia płodu.
Powieść Twardocha to napisana z werwą, pełna komiksowych bohaterów historia boksera i gangstera Jakuba Szapiry, osadzona głównie w 1937 roku w Warszawie.
Elegant, przystojniak i brutal pochodzący z rynsztoka robi za prawą (choć zręczniej by było powiedzieć „lewą") rękę stołecznego socjalisty Kuma Kaplicy, który stoi na czele żydowskiej grupy przestępczej. Gangsterzy stawiają czoła walczącym o dominację polskim nacjonalistom. Dwie wrogie frakcje ścierają się w walkach ulicznych, rozdzielane przez Policję Państwową.
Tymczasem na szczytach władzy trzymanej w rękach premiera Felicjana Sławoja Składkowskiego zawiązuje się spisek wagi państwowej. Nad wszystkimi stronami konfliktu wisi cień II wojny światowej i narastających nastrojów antysemickich.
Wielowątkowa, rozpisana na ogromną liczbę postaci książka to z jednej strony znakomity, a z drugiej karkołomny materiał na scenariusz. Adaptacja „Króla" wymagała ogromnego budżetu, potężnej obsady i mądrego, klarownego przełożenia na język ośmiogodzinnego serialu.
>> Interesujesz się kulturą i serialami? Zapisz się na nasze newslettery: serialowy i kulturalny
"Król": aktorski koncert
Dwa pierwsze odcinki napawają optymizmem. Po pierwsze, wygląda to dobrze, a nawet bardzo dobrze. Chyba dostaliśmy wreszcie serial kostiumowy na światowym poziomie, bo rozmach scenograficzny i kostiumograficzny można porównać do „Babylon Berlin".
Łódź w roli przedwojennej Warszawy wypada klimatycznie, wręcz seksownie, jest pełna zakamarków z charakterem w stylu paszteciarni czy barokowego w swoim przepychu burdelu Ryfki.
Zdjęcia Kacpra Fertacza („Hardkor Disco" Skoniecznego, „Ostatnia Rodzina" Matuszyńskiego) są eleganckie, pełne szerokich planów i długich najazdów kamery, a narracja wyważona jak w klasycznym kinie gangsterskim, podkręcona dynamicznym montażem.
Energii dodaje gra aktorów, w niektórych przypadkach na granicy teatralnej szarży. Ustalmy to od razu - Michał Żurawski w roli Jakuba Szapiry jest znakomity. To melancholijny amant przybity życiem i tajemniczy jak bohaterowie czarnych kryminałów.
Buzują w nim jednak emocje i lepiej dla wszystkich, żeby nie wybuchały. Dopuszcza się brutalnych, bestialskich czynów, ale jest przy tym przekonująco rozdarty, niesie w sobie ciekawą sprzeczność. Żurawski gra subtelnie, minimalistycznymi środkami.
Kontrapunktem dla tego stonowanego występu jest szarża Borysa Szyca w roli groteskowego i przerażającego Radziwiłka. Arkadiusz Jakubik jako Kum jak zwykle świetny, sympatyczny i odrażający jednocześnie.
>> Twórca "Babylon Berlin": "Podobieństwa między latami 1929 i 2020 są oczywiste"
Z kobiet najlepiej wypadają Magdalena Boczarska w roli charyzmatycznej burdelmamy Ryfki (terroryzuje klienta, który nie chce zapłacić, pistoletem i znamiennym "Wypierdalaj") i zawadiacka Barbara Jonak jako Stanisława Tabaczyńska, czyli lesbijka, którą chłopaki z „Peaky Blinders" chętnie zaprosiliby do gangu.
Scenariusz jest z jednej strony wierny książce, a z drugiej rządzi się swoimi prawami. „Król" uniknął pułapki, w którą wpadają twórcy ekranizacji opartych strona po stronie na literackim pierwowzorze.
W centrum opowieści nadal mamy młodego Mosze Bernsztajna (znany z „Baby Bump" Kacper Olszewski), ale nie jest on wyłącznym narratorem. Dopisano też kilka wątków, które dobrze i naturalnie wkomponowują się w opowieść.
W serialu widać determinację reżysera całości Jana P. Matuszyńskiego, którego przywiązanie do detalu i wrażliwość dokumentalisty przełożyły się na dobre widowisko.
____________
Jakub Szapiro (Michał Żurawski)
Niewierzący Żyd i największy przystojniak przedwojennej Warszawy, trzęsie miastem u boku swojego szefa Kuma Kaplicy. Kiedy wchodzi do knajpy, wszyscy milkną i uchylają mu kapelusza. Szapiro udowadnia fizyczną siłę w walkach ulicznych, rozprawiając się z dłużnikami Kuma albo na ringu, w symbolicznym pojedynku z bokserem z ONR-Falanga. Jest kobieciarzem, bez zahamowań korzysta z rozkoszy w burdelu zaprzyjaźnionej Ryfki albo uwodzi warszawianki. W domu spełnia się jako ojciec dwóch synów i konkubent pięknej Emilii.
Szapiro ma też młodszego brata Moryca (Piotr Żurawski, młodszy brat Michała), z którym pozostaje w konflikcie.
Kum Kaplica (Arkadiusz Jakubik)
Kiedyś walczył o polską niepodległość, dzisiaj przewodzi gangowi, który trzęsie stolicą po żydowskiej stronie miasta. Kum Kaplica (nazwisko symboliczne, bo nie waha się brutalnie zabijać dłużników i wrogów) ma dobre relacje z ludźmi u władzy, poza tym kocha luksus, lubi nowinki technologiczne i drogie samochody. Nieustannie zagląda do kieliszka. Ma trzy córki i charakterną żonę.
Kaplica toczy uliczną i bokserską wojnę o dominację z liderem ONR-Falanga Bronisławem Żwirskim (Adam Bobik). Lubi uciechy burdelu, w którym zdradza perwersyjne, mówiąc wprost, pedofilskie skłonności.
Janusz Radziwiłek (Borys Szyc)
Jedna z najciekawszych i najbardziej barwnych postaci. Pochodzi z ortodoksyjnej rodziny żydowskiej, ale wychował go Kum Kaplica. Z dumą nosi mundur strzelecki i pompuje nim ego. Jego cechą szczególną jest dziwny język, będący mieszanką polskiego z innymi językami. To efekt wychowania za granicą i zapewne szatańskie piętno.
Radziwiłek jest najbardziej brutalną postacią „Króla", co stanowi spore osiągnięcie. To choleryczny rzeźnik, sadysta i manipulator. Nie przepuści żadnej okazji do zrobienia kariery w przemycaniu narkotyków i handlu kokainą.
Ryfka Kij (Magdalena Boczarska)
Jest Żydówką. Jako nastolatka była kochanką Kuma Kaplicy i prosto z jego łóżka trafiła do burdelu, a potem do więzienia, bo w samoobronie zabiła klienta. Wyszła dzięki Kumowi, a w latach 20. nawiązała romans z Jakubem Szapirą. Ich związek był namiętny, oparty na głębokim porozumieniu i jednocześnie burzliwy. Ryfka prowadziła imprezowe, nieokrzesane życie, kiedy Jakub marzył już o stabilizacji.
W 1937 roku bohaterka jest burdelmamą, silną, pyskatą i nieustraszoną. „Opiekuje" się gangiem Kaplicy i jest jedną z niewielu osób, przed którymi otwiera się Szapiro. Ryfka ma poza tym spore nieprzyjemności z powodu Radziwiłka.
Emilia (Aleksandra Pisula)
Przeciwieństwo Ryfki. Spokojna i opanowana, pochodzi z dobrej żydowskiej rodziny. Szapiro znalazł u jej boku stabilizację życia prywatnego, ale nigdy się z nią nie ożenił. Emilia jest matką synów boksera.
Z rosnącą niechęcią i niepokojem patrzy na gangsterskie popisy partnera, ale wspiera go w wyczynach sportowych. Nie zwraca szczególnej uwagi na jego zdrady. Emilia zauważa poza tym nastroje antysemickie, które są już widoczne i odczuwalne. Bardzo chce namówić Jakuba na wyjazd do Palestyny, gdzie chciałaby prowadzić nowe, spokojne życie.
_____________
serial historyczny/kostiumowy, Polska 2020
reż. Jan P. Matuszyński
8 odcinków dostępnych w serwisie CANAL+ online
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Ale to stwierdzenie jest nonsensem: "„Król” uniknął pułapki, w którą wpadają twórcy ekranizacji opartych strona po stronie na literackim pierwowzorze."
Bo moje długie doświadczenie z filmem i literaturą wskazuje na coś całkiem przeciwnego. Najlepsze były te realizacje, które możliwie jak najbardziej trzymały się literatury, którą adaptowały. Na polskim podwórku: Ford i Krzyżacy, Hoffmann i cała Trylogia, Antczak i Noce i dnie, Rybkowski i Chłopi, Wajda i Ziemia obiecana, itd. Gdzie indziej choćby Jackson i LoTR czy kolejni twórcy filmów z Heńkiem Garncarzem.
Gdy jest tak, jak napisała recenzentka, mamy klapę: cały serial o Rozlewisku to jest totalne dno w porównaniu do książki Kalicińskiej, pierwsza adaptacja trylogii o Szackim Miłoszewicza została tak koncertowo spyerdolona przez Bromskiego, że już na obejrzenie drugiej części nie starczyło mi odwagi. Mógłbym więcej wymieniać ale mi się nie chce.
Dodam też dla porządku, że jeżeli dźwięk w serialu jest tak samo nagrany, jak w trailerze na YT (czyli jak w większości polskich filmów) to już teraz współczuję Twardochowi.
Och dźwięk w polskich filmach! Czasem potrzebne są polskie napisy żeby coś zrozumieć bo odgłosy kroków zagłuszają dialogi ;)
Przemycanie wulgaryzmu, omijanie w ten cwany sposób cenzury, jest gwałtem na czytających twój komentarz.
Czasem amerykańscy recenzenci narzekają na to samo, choćby ostatnio w przypadku "Teneta", zwłaszcza w wersji 35-milimetrowej (że dialogi miejscami wręcz niezrozumiałe). Jednak takie sytuacje w amerykańskim kinie to wciąż wyjątki. W polskim, jako człowiek z wprawdzie świetnym słuchem, ale wychowany zasadniczo bez telewizora i nieimprezowy, często mam trudności z automatyczną rekonstrukcją niektórych dialogów. Bo to przecież właśnie tak działa: nie wszystko słyszysz, ale mózg dopowiada sobie co trzeba. Stąd zresztą biorą się sytuacje w rodzaju: "Co mówiłeś? A, jasne, nie ma sprawy".
" Najlepsze były te realizacje, które możliwie jak najbardziej trzymały się literatury, którą adaptowały."
Amen!
Co jest z tymi dźwiękowca i! Dźwięk w polskich filmach jest tragiczny, studiują to zdalnie czy jak?
Otróż to. Klątwa polskiego udźwiękowienia! Nie chodzę do kina na polskie filmy z tego właśnie powodu. Wolę obejrzeć z netu, zatrzymać, przesłuchać ponownie i ewentualnie w końcu rozkminić co ktoś powiedział.
Ale że o co chodzi? To co się dzieje na ulicach cię nie gwałci?
A tego, co Bromski zrobił z niezłą książką Miłoszewskiego zasługuje na znacznie więcej znacznie bardziej niecenzuralnych wulgaryzmów.
Ziemia obiecana tylko dlatego jest świetna, że nie ma wiele wspólnego z powieścią, której nie da się czytać
Kalicińska kontra Reymont. Literacki pojedynek wszechczasów. Twardocha od Mario Puzo różni umiejętność opowiadania historii. Literacko poziom podobny, ale z pierwszego powstaje Król a z drugiego Ojciec Chrzestny.
Wzruszające.
Ale wzruszające, że jestem naiwny i chcę zapłacić za obejrzenie serialu, czy że chcę być fair w stosunku do stacji i twórców, czy że chciałbym, żeby dobry serial produkcji rodzimej zaistniał w masowym przekazie? Bo nie kumam.
Bo to oni go sfinansowali i wyprodukowali? Pewnie za jakiś czas sprzedadzą innym, na razie chcą zarobić na dodatkowych klientach. Na Netfliksie pełno jest seriali, które najpierw były emitowane przez różnych nadawców TV.
Bo ja nie kumam czego się czepiasz. Canal+, dzięki któremu serial w ogóle powstał? Co chciałeś przekazać swoim postem?
Mnie się też nie udało chociaż założyłem słuchawki.Zrozumiałe były dialogi w idysz ponieważ na ekranie był polski tekst.Dno!
storytel.pl napisalo mi ze nie biora kart kredytowych wydanych w usa :)