Coraz ciemniej, coraz węziej, coraz bardziej stromo, a i dziur coraz więcej. Cztery rowery kolebią się na dachu, coś stuka, z pewnością zaraz odpadnie najważniejsza śrubka... Jedziemy z Krakowa do Siennej, wioski na Dolnym Śląsku u podnóża Czarnej Góry (1205 m, Masyw Śnieżnika). Że też akurat w wakacje zabrano się za remont drogi i musimy korzystać z objazdu. Ale ma to i swoje dobre strony - podziwiamy sarny i jelenie, z powodu jednego musimy się nawet zatrzymać, bo stoi na środku jezdni. W życiu nie widziałam tyle dzikiej zwierzyny!
Wszystkie komentarze