Politycy – podobnie zresztą jak wszyscy inni ludzie – w wypowiedziach powinni się utrzymywać w zakresie swoich kompetencji. Ludwik Dorn jest biegły w kwestiach politycznych, ale jego próba wskazania nam drogi do partycypacji w korzyściach ze strefy euro bez przyjmowania wspólnego europejskiego pieniądza, co polegać ma na dobrowolnym usztywnieniu kursu złotego, ujawnia, że jest laikiem w sprawach ekonomicznych.
Zacznijmy od wyjaśnienia najbardziej elementarnych nieporozumień. Po pierwsze – ocena wypełnienia jednego z nominalnych kryteriów konwergencji, jakim jest stabilność kursu walutowego, nie polega – jak sądzi Dorn – na utrzymaniu waluty w przedziale wahań +/-15 proc. od kursu centralnego, ale w znacznie węższym przedziale +/-2,5 proc. Po drugie – Dania, członek Unii Europejskiej z wynegocjowaną możliwością nieprzyjmowania euro, jest nie tyle uczestnikiem mechanizmu ERM2, ile krajem z własną walutą, ale bez autonomicznej polityki monetarnej, o czym świadczy wierne, krok w krok, podążanie duńskiego banku centralnego za Europejskim Bankiem Centralnym. Po trzecie wreszcie – po to, by „dobrać się” do proponowanych w nowej unijnej perspektywie finansowej, raczej skromnych zresztą, pieniędzy na podniesienie konkurencyjności i konwergencji w strefie euro, wcale nie trzeba od razu wchodzić do ERM2. Wystarczą znacznie skromniejsze i mniej ryzykowne przedsięwzięcia.
Wszystkie komentarze
Otoz amplituda wahan kursu walutowego w ERM-2 to plus/minus 15 procent od ustalonego kursu centralnego! Czyli tak jak napisal Dorn, a nie tak, jak blednie probuje go poprawic Pan. Latwo to sprawdizc, bo jest to zapisane w prawie europejskim, na stronach komisji, w internecie, to nie tajemnica. Wstyd.
Te 2.25 procent, ktore Pan wspomina, to DOBROWOLNE ograniczeni wahan kursu (Dania takie ograniczenie sama dobrowolnie sobie narzucila) ale w prawie unijnym jest zapisane +/- 15, nie +/-2.25.
Nie lubie Dorna, bo zmienil teraz front, choc byl kaczym ultrasem i trzecim blizniakiem, ale nie ma mu co uragac, ze zna sie na polityce a nie na ekonomii, bo caly Pana wywod, jako ekonomisty, sprowadza sie do polityczego z natury stwierdzenia, ze najpierw trzeba dostosowac konstytucje do wymogow euro, a potem wchodzic do ERM2. To czysta polityka, na ktorej byc moze Pan sie slabiej znac od Dorna, nie ekonomia.
celne brawo chociaż ryzykiem bylby najpierw ERM2
Zapytam złośliwie - jak to się ma do ekonomistów? jedni są za przyjęciem euro, inni przeciw, a jedni i drudzy kompetentni?