Sprawa Lecha Wałęsy poza historycznym, politycznym i ludzkim posiada również wymiar religijny. Pan prezydent był i jest człowiekiem Kościoła. Wierzący i niewstydzący się swego katolicyzmu. Wielu duchownych utrzymywało z nim bliskie relacje, a Jan Paweł II "darzył go zaufaniem i miłością" - jak przyznał przed kilku dniami abp Sławoj Leszek Głódź.
W tym kontekście niezwykle niepokojąca wydaje mi się narracja, która płynie w tych dniach szeroko w mediach społecznościowych i tradycyjnych ze strony księży oraz konserwatywnych dziennikarzy. Refrenem tej narracji są słowa Jezusa: "Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli" (J 8, 32). Ten powtarzany w różnych formach cytat przytaczany jest również jako argument przeciwko obrońcom prezydenta. Ma z tego płynąć quasi-religijne przesłanie, że jakoby uznanie go za agenta SB miało prowadzić do prawdy, co wszak jest powołaniem każdego wierzącego. Wniosek: jeśli bronisz Wałęsy, kiepski z ciebie katolik.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze