Gdy wiadomości się potwierdziły, wydawało się, że to poważny, ale tylko incydent. Na pasie moskiewskiego lotniska stał samolot szefa dyplomacji Siergieja Ławrowa, który miał lecieć do Turcji z zaplanowaną od dawna wizytą. Wydawało się, że dyplomaci się dogadają.
Po południu głos zabrał prezydent Władimir Putin. Oświadczył, że Turcja zadała Rosji cios w plecy. I zagroził jej konsekwencjami. Ławrow do Stambułu nie poleciał. Od razu przypomniały się epizody z przeszłości, gdy zimna wojna była bliska zamienienia się w gorącą wojnę.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze