Przestała pracować w seksbiznesie po śmierci córki. Miała dość. Wyjechała z Morelii do miasta Meksyk. Zatrudniła się jako sprzątaczka w metrze, ale złamała rękę, straciła pracę i nie miała z czego opłacić czynszu za wynajmowany pokój. Znów znalazła się na ulicy, spała w parku i coraz bardziej zapadała się w sobie. Nie miała pieniędzy nawet na kawałek chleba. Pewnego dnia ktoś powiedział jej, że na ulicy obok jest schronisko dla kobiet. Zebrała resztkę siły i zapukała.
Wszystkie komentarze
Ktoś powinien zmienić ten świat.
Ziemniaki = Kartofle = Pyry
Jak zwał tak zwał. Jedno jest pewne, prostytutka to nie taki sam zawód jak inny.