Mówi się o nich palliris. Większość z nich to wdowy po górnikach, którzy zmarli na krzemicę. Inne uciekły od mężów pijaków. Większość doświadczyła przemocy seksualnej. Chodzą po zboczach góry, zbierają z niej głazy, które później kruszą młotkami, szukając drobinek cyny i srebra. Bolą je nerki, mają zdeformowane palce, na ciele wyrastają im brodawki. Piją kwaśną wodę ze studni. Mieszkają w Boliwii na kamiennych zboczach Cerro Rico, Bogatej Góry, zwanej też Potosí, jak największe miasto w tej okolicy.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Byłam w Boliwii kilkanaście lat temu jako backpackers i plan był taki, ze jadę tez do Potosi. Ale po drodze coś nie wyszło, trzeba było gonić autobus na powrót do domu i tam nie dotarłam. Teraz sobie o tym mylę, ze chyba lepiej się stało. Wtedy to miała być „atrakcja” , „egzotyka”. Teraz mam inne przemyślenia: to raczej by było jak wyjazd do zoo, głupi dzieciak jedzie sobie pooglądać jak inni maja gorzej. Co moja wizyta tam da? Tylko zapałce komuś kasę na wspieranie systemu ucisku. Czy moj pobyt coś tam zmieni? Co z tego, ze zobaczę to nieszczęście na własne oczy? Jak ja mogę coś z tym zrobić? Komentarzy nie ma, bo tylko pojedyncze sztuki słyszały nikt o tych kopalniach. Ja się dowiedziałam o nich dopiero w La Paz.