W sieci nie milknie dyskusja wokół rozstania znanego rysownika z tygodnikiem. A ten pokazuje pierwsze rysunki, których nie wydrukowano.
W poniedziałek 25 listopada Andrzej Mleczko opublikował na Facebooku oświadczenie, w którym ogłosił rozstanie po 45 latach z tygodnikiem "Polityka". Miłośników swojej twórczości zaprosił na swoje media społecznościowe, deklarując, że tam "nikt nie będzie mnie cenzurował".
I rozpętała się burza.
Pod postem pojawiło się ponad 20 tysięcy reakcji i ponad 1,3 tys. komentarzy, wiele z nich skupiało się na słowie "cenzurować". M.in. Zbigniew Hołdys napisał "Z cenzurą trzeba walczyć, póki można. Trzymaj się Andrzeju!".
Wszystkie komentarze
Gratulacje za wywód. ZAWSZE były media o większym zasięgu niż Polityka, czyli nigdy nie było cenzury.
Ale NIE ZAWSZE można w nich było publikować.
To jest taka taniutka manipulacja ewentualnie nic nie zrozumiałeś.
Nie mierz innych swoją skromną miarą.
Płyniesz. Napisałeś żenujący komentarz i próbujesz go przebić w żenadzie.
Naprawdę pomiędzy Facebook"iem a Trybuną Ludu nie ma różnicy? Możesz przytoczyć media, które w latach 70 miały zasięgi większe niż Polityka i można było w nich tak łatwo zamieszczać swoje dzieła jak dziś w internecie?
Czyżbyś był jeszcze starszy niż ja? E... ludzie tak długo nie żyją. Redakcja ma prawo do wybierania, pod warunkiem, że autor może sobie wybrać miejsce publikowania. Tego oczywiście w latach '70 nie było.
Dowód na mój wiek: jeden z ulubionych rysunków w okresie mistrzostw świata w piłce kopanej 1974 (powtarzamy sobie często z bratem, jak chcemy coś wypić) w "Szpilkach": "Czy nasi wygrają czy przegrają, i tak się upiję".
Teraz pewnie pijecie bez takich dylematów, bo rezultat gry łatwo przewidzieć
starszy Pan, szacun za całokszałt, się odkleilł...
Myśli:)
Mleczce pomyliła się cenzura z handlem. Autor proponuje swoje dzieło wydawcy, a ten je kupuje lub nie. Czasopismo to nie wolna trybuna, z której każdy ma prawo korzystać powołując się na wolność słowa, a jeśli ktoś to ogranicza, to jest cenzorem. Rysownik nie ma żadnych podstaw, żeby domagać się wywieszenia swoich prac na Wawelu czy w przedszkolu, wydrukowania ich w albumie albo w gazecie. Może się obrazić za odmowę, ale zarzut cenzury jest obraźliwy i zniesławiający.
Zachował się śmiesznie ,a to domaganie się wyłączności dla siebie na łamach Polityki jest kuriozalne żenujące :( Tak bardzo boi się konkurencji i pojawienia się być może lepszego od niego ?
Ostatecznie argumenty tych, którzy w ogóle je mają (czyli nie państwo suchinio, ja-ja-ja) sprowadzają się tu i poniżej do tego, że:
- w tygodniku X nie ma cenzury, bo jest prywatny, a prywatny właściciel może sobie zamieszczać i wycinać (czyli cenzurować;) ) co chce;
- w tygodniku X - w nim! - nie ma cenzury, bo istnieją inne tygodniki i internet;
- kiedyś to dopiero była cenzura, łoo paaanie.
Coś pominąłem?
Odrzucenie nawet jednego rysunku ze względów innych niż techniczne jest przykładem cenzury.
"Mistrzowskie" zachowania Pana Mistrza z fochami włącznie są znane od lat i cóż, albo się je akceptuje albo nie. Taka natura gwiazd...
Zarówno Mistrz jak i jego krytycy mają swoją rację.
"- w tygodniku X nie ma cenzury, bo jest prywatny, a prywatny właściciel może sobie zamieszczać i wycinać (czyli cenzurować;) ) co chce;"
Tak, z dokładnością do tego, że paskudnie manipulujesz nazywając to cenzurą. Dokładnie tak, jak manipuluje Mleczko. Zadam dwa pytania:
- Wysyłam redakcji byle co (knota, nieśmieszny obrazek, wulgarny dowcip, bzdurny tekst). Ma obowiązek to kupić i opublikować, a jak tego nie zrobi - to jest cenzura?
- Wysyłam jakieś swoje dzieło komuś, kto ma popularny profil np. na FB. W moim mniemaniu genialne, dla niego - okropne. Ma to wywiesić, bo inaczej jest cenzorem?
Baczyński bardzo dobrze opisał relację między autorem a redakcją.
Nie, odrzucenie nawet stu rysunków nie jest przykładem cenzury. Tak samo jak właściciel sklepu nie ma obowiązku brać od dostawcy towaru, który się nie sprzedaje. Tak samo jak muzeum, które może nie kupić, a nawet nie przyjąć w darze marnego dzieła sztuki. Iluż to pisarzy wysyłało bezskutecznie swoje utwory redakcjom i wydawcom...
:) tłumaczysz "Zetce", że w całym Tesco jest tylko ocet?
Przypomnę że pierwszą wersją polityki było to że odrzucano rysunki mleczki dlatego że były *seksistowskie*. Czyli mogły kogoś kierującego się dzisiejszą estetyką urazić. To jednak twoim zdaniem nie spełnia definicji cenzury bo w ogóle w jakimkolwiek medium prywatnym z definicji nie może być umowy o cenzurze xD. Na przykład cenzurą nie było to że comedy Central przestał emitować odcinki South Park z mahometem. Nie dlatego że uginanie się przed islamofaszystami jest jakąś tam cenzurą oj nie. Po prostu prywatny właściciel comedy Central miał prawo wycofać te odcinki i już. Bo przestały być śmieszne czy w inny sposób wartościowe.
A z wysyłaniem "komuś" na FB - z kim jak rozumiem nie masz umowy - to weź się nie ośmieszaj.
Chwyt reklamowy tego pana.Kupujcie Ptasie mleczko tam na wewnętrznej stronie pudełka zamieszcza swoje rysunki , Może to był warunek Wedla czyli prawa autorskie. Bo podobno jak nie wiadomo o co chodzi..........
Odrzucenie dwóch kiepskich rysunków na przestrzeni 45 lat
Fajnie ze czytelnicy GW teraz to rozumieja. Pod pierwszym artykulem na ten temat sypaly sie gromy na Polityke.
Przypuszczam ze glowna roznica sa te opublikowane "ocenzurowane" obrazki: teza o lewicowym "betonie" w redakcji Polityki szybko upadla. Jezeli juz to ten rysunek o ostatniej wieczerzy to byl przyklad prawicowej cenzury, ale to widocznie jakos nikomu juz nie przeszkadza.
No dobrze, być może masz rację, ale skąd wiadomo, że są kiepskie? Kto ocenia te rysunki i na podstawie jakich kryterii?
Nie stoję po stronie Polityki, ani pana Mleczki? jego rysunki pamiętam z lat sidemdzisiątych, sprawa więc według mnie, ma wszystkie odcienie szarości, a nie jak można sadzić z twojej opinii, iż tylko czerń i biel..
"Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść
Niepokonanym
Wśród tandety lśniąc jak diament
Być zagadką, której nikt
Nie zdąży zgadnąć nim minie czas"
Tak mi się wspomniało
to o Baczyńskim?
Skąd wiadomo, że są kiepskie? To proste: decyduje (oczywiście subiektywna) opinia redakcji. Z dwóch powodów 1) to redakcja odpowiada za publikowane treści (pod każdym względem - materialnie, prawnie, wizerunkowo), 2) Nie ma nikogo innego, kto by mógł zdecydować - no, chyba, że na każdy rysunek będzie ogłaszany konkurs z niezależnym jury, co jest możliwe tylko teoretycznie, a i tak nie gwarantuje dobrego wyboru (patrz: Salon Odrzuconych).
Redakcja ocenia i publikuje albo nie. Taka uroda bycia redaktorem i rysownikiem.
To masz biedne zycie bo ja sie szefa srednio slucham i tak daj mi podwyzki mimo chodzenia na L4 i komentowania mozliwosci intelektualnych zarzadu firmy a kredyt ma smiesznie niski
Nieopublikowano tych rysunków tylko dlatego bo są zwyczajnie słabe. A "miszczu" wietrzy spisek Żydów, masonów i cyklistów.
Sąd? ;-?D
Dawniej to się nazywało lincz albo tumult
No właśnie. Mleczko uznał, że nie ma lepszych od niego i że to Polityka powinna go błagać, żeby został. A tu zonk. W ostatnich latach rysunki Mleczki śmieszyły mnie coraz mniej. Nie lubię dowcipu łopatologicznego. Janek Koza zazwyczaj jest lepszy.
Wystarczy posłuchać dowcipów Mleczki na Tik toku. Prymitywne , niewybredne i wulgarna. Byłam zaskoczona.
niech uprzejmie wyp* i podda się ocenie sieci, skoro już w kiosku nie ma na niego miejsca
Niestety, Kobyliński, który przez całe życie tak naprawdę wspierał PRL, po 1989 r. doznał prawicowego objawienia i stał się antykomunistą. I przeszedł do prawicowego Tygodnika Solidarność... Niektórzy tak mają.
Albo wziąć się do roboty i pokazać życzliwemu człowiekowi, że jeszcze nie czas na emeryturę. Nie ma co się dawać rozstawiać po kątach :).
"Józiu, chyba czas zakończyć działalność, nie ogarniasz już".
Życzliwy Człowiek
Ale skoro będzie teraz zamieszczał rysunki w internecie, to w zasadzie nikt na tym nie traci.
Bardzo trudno wydawać opinię na temat kto ma rację w sporze między konkretnymi ludźmi pracującymi ze sobą wiele lat. Mnie bardziej zainteresował wątek różnicy w poczuciu humoru między pokoleniami. Bardzo ciekawy temat
Za darmo!
Stracą rysunki, bo one w dużym stopniu były atrakcyjne, śmieszne i dowcipne jako swoisty komentarz do treści zamieszczanych w danym wydaniu tygodnika... W sieci wróżę uwiąd ich oglądalności...
Można sobie kupić dla osłody Ptasie mleczko firmy Wedel bo od jakiegoś czasu tam są zamieszczane rysunki tego pana niby artysty wyklętego .
Ale są też inne rysunki pana Mleczki, które mnie rozśmieszały. Nawet w aktualnym numerze Polityki (nr 49, 27.11 - 3.12 2024) jest jego rysunek. Może będą i w następnych numerach? Oby.
Nie wiem o których konkretnie mówisz, ale generalnie powiem że rysunki nie muszą być śmieszne. Warto jednak żeby były zrozumiałe.
Mówiłem o tych dwóch, odrzuconych przez "Politykę". Ogólnie, rysunki Mleczki mi się podobają i śmieszą mnie, ale strzelanie focha chyba mu nie pasuje.
Te rysunki są doskonałe i śmieszne.
Akurat te dwa i dobre, i śmieszne.
Jeżeli to jest satyra, to jednak uśmiech, choćby gorzki, powinny wywoływać...mam kilka zeszytów rysunkowych pana Mleczki, zakupionych w latach 80-tych na ul.Jana w Krakowie, gdzie pan Mleczko ma swój sklep (chyba do teraz). Pan Mleczko osobiście złożył autograf na wszystkich tych zeszytach (mam ich 4) i wszystkie rysunki są znakomite. Politykę prenumeruję od stu lat (no, 50+ to na pewno!) i zawsze mnie te rysunki śmieszyły, mniej lub bardziej, ale... Nawet da Vinci nie namalował każdego obrazu tak, żeby był objawieniem jak Mona Lisa na przykład, więc nie ma się co unosić, że Mleczko to geniusz satyry. To znaczy - niech się sam geniusz nie unosi ;)
Polityka stwarza nową platformę dla innych satyryków-rysowników i ja za tym, niepotrzebnie się Mleczko uniósł, że już nie będzie jedynym, a jednym z kilku. Wyciąganie armaty w postaci "cenzurują mnie!!!" to już doprawdy przesada... kombatant przybył ?
Może niech więc jakiś pretendent sam pogoni starego lwa? ;)
Naprawdę jest w kolejce tyłu zdolnych rysowników, którym akurat Mleczko przeszkadza w "eksplozji kariery"?
Czyli znowu ageism. Tylko w dobrej sprawie, bo na korzyść Polityki. To ok.
Dałbym plusa, ale wyzywanie kogoś dyskredytuje. Ładnie to tak?
<<< W wieku 75 lat czas pozwolić innym na robienie kariery. Zamieniamy się w gerontokrację >>>
Czyli, konsekwentnie, naczelny "Polityki" też powinien odejść...? :-)
Pewnie jak i cześć redakcji, która jest równie wiekowa. Dla mnie chwalenie się stulatkiem w redakcji zakrawa na jakiś żart.
Zresztą redaktor naczelny na tym samym stołku od 30 lat. Może dlatego też Polityka od kilku ładnych lat klepie to samo.
ageing w Twoim wydaniu jest żenujący
Jasna sprawa
Lata są nieważne. Ważna jest aktywność. Jest sporo takich, którzy to potwierdzają i nie muszą iść w odstawkę, bo są ludzie, którzy cenią ich działalność, na jakimkolwiek polu. A młodzież niech zarabia na sławę ;)
tak.
jak ma zarabiać, jeśli (co wynika wyraźnie z treści artykułu) miejsce blokuje Mleczko, który nie chce się zgodzić na nową formułę i ma być albo ON SAM albo strzela focha?