11 lat. Tyle przyszło czekać na kolejny rozdział przygód Geralta z Rivii, białowłosego łowcy potworów, mutanta, filozofa, kochanka, przybranego ojca...
Jego bogate życie 76-letni dziś Andrzej Sapkowski opisał w dwóch zbiorach opowiadań, pięciu tomach sagi i rozgrywającej się gdzieś pomiędzy opowiadaniami powieści "Sezon Burz" z 2013 r. Ale przecież Geralt żył lat niemało (ile, jest kwestią sporną) i przygód w międzyczasie przeżył bez liku.
Wszystkie komentarze
WTF indeed :-)
A i tak "Narenturm"(pierwszy z cyklu śląskiego) jest najlepszy!
Bardzo brakuje korekty w Wyborczej.
W cudzym słowiu... czyli tytuł który, brzmi tak jak brzmi, zapisuje się w cudzysłowie bez odmiany. Dla mnie ok.
"Wieżę jaskółki" to bez odmiany?
Bardzo brakuje merytorycznych komentarzy pod artykulami.
Nonsens i bełkot.
Że Wyborcza leci lotem nurkowym, to jest jednak merytoryczny komentarz. Recenzja jest ok, ale brakuje jej korekty. Jak każdemu artykułowi od zwolnienia korekty. A do tego coraz częściej mam wrażenie, że GW płaci tak słabo, że pracuje tam coraz więcej półgłówków, czego najlepszym przykładem był ostatni tekst o Boyu.
PS. Mój komentarz nie odnosi się do autora powyższego tekstu, ale do ogólnej sytuacji.
Pieknie sie podsumowales. szanuje.
I tylko tyle?
A z całej twórczości ASa najwyżej cenię Husycką.
Teraz Wy!
Serial Netflixa pogrzebał Wiedźmina jako istotną postać kultury zachodniej. Mógł wejść na sam szcztyt gdyby serial był dobry. A stoczył się w otchłań serialu fantasy telewizji Hallmark czy tam innej Xenny.
W scenach ze szpitala jest powstanie. To są "Płonące lazarety" z gnomami i elfami.
wiedźmin Netflixa nawet nie osiągnął poziomu Xenny. Niestety.
A co Pana redaktora: wiedźmin nie jest wariacją mitopoetycznej fantasy Tolkiena. Stoi na zupełnie innej półce. I nie szarżowałbym z tezą, że w ostatnich latach fantasy jakoś specjalnie się zmieniła.
Z wiedźminem spotkałem się po raz pierwszy na łamach Fantastyki w 1986 r. i od tamtej pory pozostaję wciąż niezmiennie pod wpływem Aksji. Na "Rozdroże kruków" czekam również z wypiekami na gębie i mam nadzieję, że się nie zawiodę.
Zdecydowanie najwyżej z całej twórczości ASA cenię jednak oba tomy opowiadań, dla mnie niestety lektura sagi (jak i trylogii husyckiej) zakończyła się wielkim rozczarowaniem, które można zobrazować powiedzeniem "góra urodziła mysz".
Oba wielotomowe dzieła cierpią bowiem na tę samą przypadłość - gwałtowne i chaotyczne zamykanie większości wątków budowanych przez całą powieść, sprawiające wręcz wrażenie, że były kończone na siłę a głównym wyznacznikiem była maksymalna obszerność ostatniego tomu, nie zaś poprawne zamknięcie fabuły. Co gorsze, tak w jednym jak i w drugim dziele część istotnych wątków w ogóle nie doczekała się puenty.
Na netflixowy serial (podobnie jak na polską produkcję z Żebrowskim w roli głównej) lepiej spuścić litościwie zasłonę milczenia.
Zdecydowanie się z Tobą zgadzam, choć nie jest to chyba popularny pogląd. Ja też uwielbiam opowiadania i też byłem rozczarowany powieściami, zwłaszcza Trylogią Husycką, w której brakowało mi jakiegoś "planu" na całość fabuły. Dużo biegania w te i z powrotem, pościgi, ucieczki, niespodziewane ratunki w ostatniej chwili, tak jakby autor przez trzy tomy nabijał armatę a na końcu wystrzelił z kapiszona.
Husycka niestety ma to do siebie, ze kazdy kolejny tom jest duzo slabszy od poprzedniego, a to jak pozakanczal watki w trzecim to czysta abominacja (Miodek i nie tylko). Pierwszy tom czytalem kilka razy, drugi dwa, trzeci raz i nie mam checi wracac. A Wiedzminy wszystkie po kilka(nascie?) razy.
|
O "Zlotej zmii" zapomnijmy.
" Co gorsze, tak w jednym jak i w drugim dziele część istotnych wątków w ogóle nie doczekała się puenty."
Doprawdy? A które to istotne wątki nie doczekały się puenty?
Jeżeli chodzi o samą sagę, Pani Jeziora pod wieloma względami jest the best. Potem w kolejności: Czas pogardy, Wieża Jaskółki, Krew Elfów i najmniej udany m. zd. Chrzest ognia.
Moje ulubione tomy sagi to te, kiedy już się rozkręciła.
Chrzest ognia - za skwaszonego Geralta z reumatyzmem, za humor, za niezapomniana kompanie wiedzminsko-krasnoludzka, za dialogi grę w wista. Rrrwa mać!
Wieże jaskółki - za baśń o poniewierce i zemscie (polecam fantastyczna recenzje Dukaja "smutek baśni zbyt prawdziwych"), i też za to że 1szo planowa bohaterka sagi staje się Ciri.
Wieża jaskółki to dla mnie najlepsza fabularnie cześć sagi, i zostawiła straszny apetyt na Panią Jeziora która niestety, okazała się straszna klapa. Widać że Sapkowski po prostu chciał to skończyć. Choćby najbardziej absurdalnym zakończeniem.
"Saga" po prostu ma o jeden albo nawet dwa tomy za dużo. Ile można młócić tę sama historię?
Prawda, fantasy ogólnie ma trochę wspólnych cech. Inaczej trudno by ją było nazwać gatunkiem. Ale z tego powodu Wiedźmin nie staje się słowiańską wariacją Śródziemnomorzan
Husycka najlepsza, ale za skomplikowana na film czy serial. Właśnie skończyłam czytać kolejny raz,
Boże broń żeby z Husyckiej ktoś zrobił serial! Nie, nie i jeszcze raz nie!
Mnie się w Wieży Jaskółki niezwykle podobały medytacje Djikstry nad Kovirem. W ogóle lubię w Sadze wątki polityczne wplatane w baśniowe.
Trylogia husyck jest doskonałą, szczególnie I tom! Dzięki niej na dobre zacząłem odkrywać Dolny Śląsk i badać jego wspaniałą historię.
ja też, chociaż, prawdę powiedziawszy, nic innego AS nie czytałem; ale Narrenturm etc. to piękna opowieść historyczna; trochę może przeszkadzają demony.
Nistety, jak to bywa u Sapkowskiego, nie umie kończyć wątków. Nawet w sadze husyckiej musi niemal wszystkich wymordować, żeby zbudować jakiś finał.
Pierwszy "Wiedźmin" Natflixa jeszcze ujdzie - nowy to kompletna porażka.
ale że Gerald błagał o litość? To fakt- wójtowie to kawał chu...ów
Też zdawało mi się to być dziwne sformułowanie, ale słownik głosi:
okoliczny
(...)
2. «miejscowy, tutejszy, lokalny»
...więc wszystko się zgadza.
Okoliczny to nie to samo co miejscowy. Wójt nie był wójtem okolicy tylko konkretnego miejsca. Okoliczne to są bagna ale park jest miejscowy. Tak samo jak wójt. W liczbie pojedynczej praktycznie zawsze używa się "miejscowy". Czy napisałbyś "okoliczny lekarz" czy jednak " miejsowy lekarz"?
Nigdy nie wpadłeś w ręce okolicznego wójta i dlatego (jeszcze) litości nie masz.
okoliczny wójt to taki który terroryzuje okolicę, i w każdych okolicznościach stosuje zasadę iż wójt wójtowi oka nie wykole
Nadal się nie zgadza.
Nie w kolokacji z wójtem:)
Epicka historia Geralta, który wpadł w szpony okolicznego wójta, ale bynajmniej poznał nowego kolegę i on uratował go.
Płakaliśmy ze śmiechu w kinie....:))))
Kto to jest Gerald?
gumowy bazyliszek na wozie przebija Żebrowskiego sześć razy
Ja płakałem ze śmiechu dopiero czytając recenzje radkowieckiego z serialu.
niespodzianka ta jest do odkrycia samemu w czasie lektury :)
Nie elektronicznie jeszcze, z tego co widzę. Nawet w zapowiedziach na publio nie ma, mimo tej zajawki na czerwono.
Zamówiłam, zapłaciłam, skoro jutro premiera, to powinnam jutro mieć.
Mój egzemplarz czeka już w empiku na odbiór...