19 maja w konkursie na 75. Festiwalu Filmowym w Cannes został pokazany 86-minutowy film 84-letniego Jerzego Skolimowskiego "Io".
Jego tytuł jest onomatopeją. Wyraża dźwięk, jaki wydaje bohater filmu - osioł. Zaraz, zaraz, ale czy ktoś nie nakręcił już fabuły o ośle przechodzącym z rąk do rąk, zmieniającym różnie go traktujących właścicieli? Owszem, Robert Bresson - „Na los szczęścia, Baltazarze!" (1966).
Skolimowski przez lata powtarzał w wywiadach, że to jedyny film, na którym się popłakał. Że wstrząsnęła nim finałowa scena śmierci osła, pośród stada owiec. Może z tego powodu zdecydował się na wariację na podobny temat? A może nie chodzi tu tylko o hołd złożony Bressonowi? Tak się składa, że na liście najlepszych filmów roku 1966 sporządzonej przez opiniotwórcze francuskie pismo „Cahiers do cinéma" „Walkower" Skolimowskiego znalazł się na miejscu drugim. Zaraz za… „Na los szczęścia, Baltazarze!".
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze