9 maja obchodziliśmy w PRL-u Dzień Zwycięstwa, choć tak naprawdę faszystowskie Niemcy podpisały ostateczną kapitulację 8 maja 1945 r. Tyle że według czasu moskiewskiego był to już 9 maja, stąd przesunięcie świętowania obowiązujące w satelickim, względem ZSRR, ówczesnym państwie polskim.
I właśnie 9 maja, tyle że roku 1966, Telewizja Polska wyemitowała pilotażowy odcinek serialu Konrada Nałęckiego „Czterej pancerni i pies" (1966-70). Nikt nie przypuszczał, że właśnie rodzi się jeden z naszych popkulturowych fenomenów.
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
I z tego co pamiętam, chodziło głównie o 2. przykazanie: Nie będziesz brał Imienia Pana Boga twego nadaremno
A propaganda ksiazce była faktycznie dyskretna. Rozmowa z chłopami, że teraz dostaną ziemię, przyjaźń i równouprawnienie z armią czerwoną, nic nachalnego.
Otoż to !
Sezon to się właśnie zaczyna ale na truskawki.
Odcinki były w seriach (zwanych teraz sezonami). Może w czasach nadawanych jednym ciągiem "Strzałów w Dodge City" i "Bonanzy" nikt na to nie zwracał uwagi, ale trudno było tego nie zauważyć np. podczas emisji "Columbo" czy "Kojaka".
Tekst ballady o pancernych napisała Agnieszka Osiecka, muzykę skomponował Adam Walaciński, śpiewał Edmund Fetting. Piosenka okazał się za długa do czołówki i w serialu wyleciała pierwsza zwrotka - "Na łąkach kaczeńce..."
I jeszcze - o ile mnie pamięć nie myli - pochodzący z Gdańska Janek mówi coś, że jego matka zginęła w Gdańsku w pierwszych dniach wojny - w wyniku niemieckiego nalotu
Co jest o tyle zabawne, że jedyny nalot na Gdańsk - o ile faktycznie się wtedy wydarzył - mógł być tylko polski :)
A jeśli idzie o wzorce literackie, to dla mnie bardziej "Ogniem i mieczem"
Gustlik to taki siłacz Podbipięta, Janek - Wołodyjowski (zamiast szablą perfekcyjnie "robił szmajserem" - jako snajper), Grigorij to jakby Ketling (obcokrajowiec w polskiej armii), a Czereśniak to Zagłoba (może bez konceptów, ale też zabawny typ)
Doskonały zaś Olgierd to doskonały Skrzetuski
No i typ narracji w książce - taki jakiś z lekka sienkiewiczowski...
Dodam, ze sam pomysł by oficer służący na Westerplatte mieszkał w Gdańsku, był zupełnie ahistoryczny i nigdy nic takiego nie miało miejsca; kontyngent był specjalnie formowany z jednostek w głębi kraju (ten konkretny w 1939 był akurat z kieleckiej 2 Dywizji Piechoty Legionów), żeby nie było żadnych osobistych związków z de facto wrogim miastem, bo to i kontrwywiad miał dzięki temu łatwiej.
Polski nalot na Gdańsk, jeśli w ogóle się odbył, miał miejsce w nocy 8 września, ale był - delikatnie mówiąc - nieprzesadny, bo polegał na tym ze samolot rozpoznawczy Lublin R-XIII zrzucił na Nowy Port dwie bomby 12,5 kg; nie jest to zresztą potwierdzone przez inne źródła. Wcześniejszy niemiecki nalot na Westerplatte 2 września był nader precyzyjny jak na swoje czasy i nic poza terenem półwyspu nie uszkodzono.
WP i tylko WP - Wojsko Polskie. Nazwanie LWP jak piszesz mulnie weszło ustawodawczo znacznie później, podobnie i PRL zamiast RP; dlugo już po zakończeniu tamtej wojny. Armie obie na wschodnim froncie byly formacjami WP. Czas skończyć z tą tradycją kłamstwa z IPN. Z szacunku dla kombatantów choćby.
Pawlak bimbrem zapłacił za podwózkę ze stacji.
Pawlak chciał nalać kubek a wzięli całą kankę.
Nie wiedziałem
Mateusz podyktował tą historię Przymanowskiemu