Wtorkowa runda finałowych przesłuchań Konkursu Chopinowskiego należała do bardzo emocjonujących. Przyniosła większe zróżnicowanie programu – oprócz dwukrotnie wykonanego Koncertu e-moll op. 11 dwa razy zabrzmiał także Koncert f-moll op. 21.
Wbrew numeracji opusowej chronologia powstania tych utworów była inna – Chopin swój Koncert f-moll skomponował w pierwszej kolejności, w roku 1829 w Warszawie – w utworze tym dominuje liryzm. Koncert e-moll powstał rok później i jest bardziej epicki, a finał to wesołe, wirtuozowskie rondo w rytmie krakowiaka. Być może z tych powodów finaliści konkursów chopinowskich w Warszawie zawsze chętniej go wybierają. Wieczór zaczął się właśnie od „e-molla".
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Uwielbiam czytać Pani teksty! :-)
Och, tak. Zgadzam Cię! czekałam dziś z niecierpliwością na ten kompetentny i świetnie napisany komentarz!
On po prostu zaproponował swoją interpretację, która wprawdzie może się nie podobać tym, którzy wolą wykonania klasyczne i bardziej stonowane (np. nagranie studyjne Blechacza dla DG z orkiestrą Concertgebouw z Amsterdamu - przyznam, że jestem do niego bardzo przywiązana...), ale wciąż było spójne i zapewne w uszach wielu się broni. Dlatego nie zdziwię się, jeśli GG trafi się tytuł Laureata w okolicach 5-6 miejsca. Jako że ma już swoją publiczność, agencje artystyczne będą zadowolone.
Dla mnie, Garcia Garcia, jest zwycięzcą, dla mnie, wirtuoz.
Rozumiem. Dla mnie zwycięzcą jest Bruce Liu, na kolejnych miejscach Sorita, Gyevorgyan i Armellini. Garcia ok. 5-6 m-ca. Zobaczymy :)
Dla mnie numero uno konkursu!
Zgadza się. Wczoraj to fortepian śpiewał, Martin już nie musiał
Nie jestem przekonany, czy to wyłącznie wina orkiestry. Abstrahując od zadziwiająco wręcz (na tym poziomie) chaotycznej cody, marna współpraca z orkiestrą była widoczna już w drugiej części, a w trzeciej tylko się nasiliła. Miało się wrażenie, jakby nie zdążył przygotować na 100% całego utworu. Poza tym osobiście w jego grze razi mnie pretensjonalność interpretacji, ale to już oczywiście kwestia (mojego) gustu.
pełna zgoda, Nie było współpracy i jakieś nerwy wyszły na jaw, może presja? Orkiestra dostosowała się. Zawsze tak jest. Orkiestra też czuje , że coś jest nie tak i reaguje pogubieniem. (Jestem muzykiem orkiestrowym i grałam ten koncert setki razy. )
Chociaż mam inne odczucia; Garcia Garcia grał jak na moje ucho ciekawie, ale trochę zbyt ekstrawagancko , z kolei Jewa grała po szkolnemu i przestarzałym stylem, Gadjijeev grał bardzo pretensjonalnie
W sumie najlepiej grał JJ Jun
Ale może ja jestem w połowie głuchy:)
Ja na pewno jestem w połowie głucha. Ale po raz pierwszy mi się podobała gra Hiszpana. Może po części dlatego, że lubię brzmienie tego Fazioli.
Raczej jesteś głuchy, jak nie słyszysz genialności nut, wydobywających się spod jego palców oraz jego osobistą interpretację dzieła. Tak jak powiedział Ingolf Wunder - skończmy z akademicką wirtuozerją!
Żeby on był jak Wunder to musiałby zająć 2 miejsce - poza tym grał koncert f-moll , a Wunder grał emoll
Gardijew
każdy jest trochę głuchy na inne rzeczy. Mi Hiszpan zaimponował, choć wcześniej żartowałam sobie z niego. Dwaj pierwsi panowie, czyli JJ, i Gadjiev lekko sknocili, każdy na swój sposób. Jeva świetnie, choć nie każdy lubi jej styl.
albo pierwsze, bo Wunder w zasadzie powinien był wygrać.
Ale dzisiaj Bruce Liu bije wszystkichna głowę. Podobał mi się już w II etapie, był świetny w III, zwłaszcza Wariacje, dzisiaj absolutne cudo.
O, to to. Ale JJ nadal warty uwagi.
Wielkie dzięki za tak dokładne i drobiazgowe recenzowanie każdego etapu.
ABSOLUTNA KLASA! To powinno się wydać!