Maja Ostaszewska weźmie udział w cyklu „Zielono mi” organizowanym na Facebooku przez warszawską księgarnię Big Book Cafe. W środę 27 maja aktorka przeczyta fragmenty książki cenionej brytyjskiej badaczki przyrody Jane Goodall „Mądrość i cuda świata roślin”. Natomiast w sobotę 22 maja mamy szansę zobaczyć Maję Ostaszewską w jednej z najważniejszych ról teatralnych ostatnich sezonów – demonicznej Odetty. W ramach akcji #zostanwdomu, #niewychodzzteatru na stronie Nowego Teatru udostępniony zostanie zapis spektaklu „Francuzi” w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
no!
wolność wypowiedzi czy nie jest.
Stop, momencik.
Kto decyduje o tym co ja mogę powiedzieć, ha? Dobra, to tera do konkretów. Masz kasę? Okej.
Gratuluję.
A ja nie mam. I co mam się zastrzelić? Nie zamierzam. Chcę żyć, chcę się nachapać, tak jest, nachlać, nażreć, a co, nie wolno? Więc mówię grzecznie, idź sobie do siebie się gwizdać.
Głupi jesteś i tyle...
Są jeszcze inne potrzeby oprócz żarcia i picia. Znam takich kilku to co za młodu tak krzyczeli (za dużo testosteronu we krwi mieli) a w późniejszym wieku znaleźli harmonię a nawet zaczęli biegać maratony. Dzisiaj uczę się od nich zdrowej diety.
Dodam że nie były i nie są to osoby bogate.
"w późniejszym wieku znaleźli harmonię"
Dokładnie, cieszę się, że mnie rozumiesz, ja z tych testosteronów, np. w Afryce większość ludzi ma poniżej 20 lat, więc na razie młodym bym o tej starczej harmonii nie opowiadał.
Jak też będę miał tyle lat i kasy co te zachodnie profesory: dwie wille, trzy wypasione bryki i 90 lat i już mi nawet z męskich rzeczy nawet golenie nie zostanie. Jak już nie będę mógł żreć i chlać. I jak już będę jak właśnie ta zblazowana zachodnia profesura, która już się nachapała, była wszędzie na olinkluziwach, od Bombajów do Hawajów.
Tak, to wtedy też będę rzęził spod kroplówki: łograniczaja się.
Ale nie teraz.
Żeście sobie balowali po hipisowsku w latach 1960-tych i potem jak ludzie gdzie indziej ciężko tyrali. O nie. Teraz q.. my. Miliony i miliardy nowobogackich na dorobku. Takich jak ja. Teraz ja chcę się nachapać.
Tych miliardów ludzi naprawdę nie obchodzi czy planeta to wytrzyma. Ekonomicznie jesteśmy jak wygłodniałe bestie spuszczone z łańcuchów. To my.
Cywilizowana dzicz.
Smarzowski mógłby to skręcić. Zresztą i skręcił już. Np. w "Weselu" prawda? Pogalopują znowu wykładniczo w górę krzywe milionów pasażerów luksusowców. A budowanych jest ich coraz więcej i coraz większych. Przez sto (słownie: sto) firm oferujących takie rejsy, od Carnivalu do Aidy. A jedno jedyne takie monstrum zabiera na pokład dziesięć tysięcy luda. Całe miasto.
A tu ktoś mówi o zrywaniu z konsumpcjonizmem? O wczasach pod gruszą w malinowym chruśniaku na balkonie czy jak. Gdzie jest to zrywanie się pytam. Bo ja go nie widzę.
I go nie będzie jak świat światem.
Bo widzę, że tylko co chwila ktoś wychodzi na protesty z trzema ideałami:
kasa, kasa i jeszcze raz kasa!
Przez dużą gęstość zaludnienia i tryb życia (dzisiaj Seul jutro nowy york) koronawirus tak szybko się rozprzestrzenił. A ze jest nas dużo to ta cała masa potrzebuje jedzenia i schronienia. Jedzenie i materiały do budowy wydobywamy z ziemi przy okazji niszcząc ją. Oddychać i przemieszczać się też się musimy. dwutlenek węgla produkujemy a drzewa wycinamy.
Jest nas za dużo i za dużo od niej chcemy brać jak na taką planetę. Ona daje nam znać że jej się to nie podoba (globalne ocieplenie). Jak dalej będziemy mieć to w d.. to nam poprostu odetnie tlen.
A czy ktoś zmusza Panią do czytania wywiadów z panią Ostaszewską? Podobno jeszcze mamy wolność... Pani Maja ma więc chyba prawo opowiadać o swych przemyśleniach.