Kiedyś było ich mniej. Nie dlatego, że trwały krócej - długo nie było żadnego przepisu, który by to regulował, ale były po prostu w liczbie pojedynczej. Do tego jeszcze mówiono „ta wakacja”, być może dlatego, że rodzaj żeński kojarzy się zwykle milej, a może z prozaicznego powodu, że w taki właśnie sposób polszczyzna zapożyczała z łaciny rzeczowniki zakończone na ~tio. W polszczyźnie dostawały końcówkę -cja i rodzaj żeński (jak lekcja - od późnołacińskiego lectio, czy dykcja od łac. dictio).
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
1) uczniom średnio uchodzi z głowy zapas wiedzy porównywalny z tym, jaki przyswajają podczas miesiąca roku szkolnego;
2) od ruchu mózg zwyczajnie... rośnie, zabierzmy go na wakacje; i wreszcie
3) wykąp mózg w nudzie - to ożywia.
Jesteśmy ZA a nawet PRZECIW :-)
No, raczej odbieganie od tematu przez naukowców jest w tym przypadku bez sensu. Podejrzewam, że językoznawcy deliberują, że ...