Wakacje przywędrowały do naszego języka w wieku XIV.

Kiedyś było ich mniej. Nie dlatego, że trwały krócej - długo nie było żadnego przepisu, który by to regulował, ale były po prostu w liczbie pojedynczej. Do tego jeszcze mówiono „ta wakacja”, być może dlatego, że rodzaj żeński kojarzy się zwykle milej, a może z prozaicznego powodu, że w taki właśnie sposób polszczyzna zapożyczała z łaciny rzeczowniki zakończone na ~tio. W polszczyźnie dostawały końcówkę -cja i rodzaj żeński (jak lekcja - od późnołacińskiego lectio, czy dykcja od łac. dictio).

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Więcej
    Komentarze
    Byłoby dobrze, gdyby o źródłosłowach łacińskich pisali ludzie, którzy choćby liznęli łaciny w jakiejś szkole. Nie pisaliby wtedy bzdur w swoich "objaśnieniach". Otóż łacińskie słowa zakończone na -tio są jak najbardziej rodzaju żeńskiego. Natomiast czasownik o znaczeniu "być zwolnionym z obowiązków" ma formy "vaco, vacare". Poziom dziennikarstwa spada na łeb na szyję.
    już oceniałe(a)ś
    5
    1
    Jak to w końcu jest:
    1) uczniom średnio uchodzi z głowy zapas wiedzy porównywalny z tym, jaki przyswajają podczas miesiąca roku szkolnego;
    2) od ruchu mózg zwyczajnie... rośnie, zabierzmy go na wakacje; i wreszcie
    3) wykąp mózg w nudzie - to ożywia.

    Jesteśmy ZA a nawet PRZECIW :-)
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    "Językoznawcy dywagują, że przyczyną mógł być dłuższy czas ich trwania..."

    No, raczej odbieganie od tematu przez naukowców jest w tym przypadku bez sensu. Podejrzewam, że językoznawcy deliberują, że ...
    już oceniałe(a)ś
    2
    0