Zwierzak trafia ze schroniska do tymczasowego domu. Bada go weterynarz, ocenia behawiorysta, specjalista ustawia mu dietę. Kiedy jest gotowy do adopcji, trafia na stronę Adopciaki.pl i czeka na życiowego opiekuna.

________________________

Tekst został pierwotnie opublikowany 25 września 2018 r. Przypominamy go z powodu Światowego Dnia Adopcji.

________________________

Szkolny trening piłki. Stoję wokół grupki rozbieganych dzieciaków i znudzonych już nieco rodziców. Rozmawiamy o planach na weekend.

- Wybieramy się na doroczny Spacer Adopciaków - mówię. Cisza. Najwyraźniej wszyscy myślą, że mówię o adopcji dzieci.

- Chodzi o psy i koty, tego dnia mają swoje święto.

Wszyscy ożywiają się, pytają. Jest sympatycznie. Gdyby nie jedno zdanie, gdzieś zza moich pleców: „Adoptować to można dziecko, a nie psa". 

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Wziąłem suczkę ze schroniska na Paluchu. Już trzecią. Miała 7 lat, teraz ma 15. I ani chwili nie źałowaĺem. Towarzyszy mi bez przerwy, przymila się, szaleje, gdy wracam do domu.
    już oceniałe(a)ś
    31
    1
    Psy mają tylko jedną wadę - za krótko żyją.
    już oceniałe(a)ś
    23
    0
    Problem dot adopcji zwierząt, o których poprzednim życiu nic nie wiemy, jest problemem trudnym. Miałam ( mam ) psy i koty z hodowli, ale większość to zwierzęta z " odzysku ". Wśród hodowlanych, tylko jedna suczka miała problem ze stresem separacyjnym. Psy, które adoptowalismy mają spore problemy behawioralne i zdrowotne. Może to wynikać z tego, że syn jest weterynarzem i takie właśnie do nas trafiają. Pisząc, to nie chcę nikogo zniechęcać do adopcji, tylko zwrócić uwagę na konieczność namysłu i podjęcia decyzji w pelni świadomej.
    już oceniałe(a)ś
    10
    0
    Miałam zwierzaki ze schroniska i nie narzekam.
    już oceniałe(a)ś
    7
    0
    W 2019 r. wzieliśmy ze schroniska kota , ile dał radości to tylko my wiemy.
    już oceniałe(a)ś
    5
    0
    'Adopcje' to przenoszenie problemu z bezpańskimi zwierzętami z organów państwowych na zwykłego człowieka.
    @muchomor_krolewski
    Nikt nie jest zmuszany do “adoptowania”!
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    Przestańcie męczyć zwierzaki w blokowiskach. W tradycyjnym środowisku wiejskim, gospodarstwo, większa rodzina, to się każda żywina uchowa a w mieście co? Na każdy urlop wszędzie kota i psa zabierzesz? I już masz problem. Zwierzak sam w domu jak ty w pracy, w kinie, na imprezie i gdzie tam jeszcze. A jak zachorujesz to co? Jest masa sytuacji, które mogą się zdarzyć w przyszłości a zwierzak nie zabawka i żyje długo i też są koszty i czas np. żeby pójść do weterynarza.
    To nie mity, to fakty.
    @bardzospokojny
    Jedni męczą, drudzy nie męczą. Wszystko zależy od podejścia. Też wzięliśmy psa ze schroniska do bloku. Na dziewiąte piętro. Ale chodziliśmy z nim na długie spacery. Wyjeżdżaliśmy razem na wakacje, na wycieczki w góry. Nie wył. Nie gryzł butów. Nie demolował mieszkania. Potem przeprowadziliśmy się do domku z niewielkim ogródkiem. To sobie siedział na ogródku lub w domu. Na spacery oczywiście też chodziliśmy. Z czasem coraz krótsze. Bo młody już nie był. Na wakacje nie pojechał z nami w ostatnim roku swojego życia, gdy już ledwo chodził. Spędził z nami 17 lat. Fajny gościu był z naszego Benia.
    już oceniałe(a)ś
    19
    1
    @bardzospokojny
    większość psów 'tradycyjnie' wiejskich chętnie zamieniłoby się z tymi 'męczonymi' w blokowiskach, które nie są trzymane w ciasnych kojcach, czy na krowim łańcuchu;

    ilu ludzi mieszkających w domach w ogóle wyprowadza psy? większość takich psów, nawet tych biegających luzem, wegetuje na podwórku, którego nigdy nie opuszczają i które obwąchały na wylot dawno temu;

    to właśnie są fakty, nie mity;
    już oceniałe(a)ś
    23
    1
    @max.
    rozumiem temat, miałem wiele lat psa. Teraz nie mam z powodów jak wyżej.
    już oceniałe(a)ś
    2
    2
    @aneka72
    co znaczy pies wegetuje? Pies ma swój teren, kontakt z ludźmi, ma swoje zadania. Znasz temat z praktyki czy tak coś piszesz? Jak mieszkałem na wsi w gospodarstwie rodzinnym to normalnie psa brałem na pole do krów i owiec a on mi całe stado elegancko prowadził i zaganiał do zagrody a ja tylko na koniu z góry całość kontrolowałem.
    już oceniałe(a)ś
    2
    8
    @bardzospokojny
    Właśnie jestem z takim męczonym w bloku adopciakiem na wywczasach na dzikiej mazurskiej wsi. Codziennie idąc na spacer mijamy zamkniętego w kojcu 3x3 i leżącego na gołej ziemi tradycyjnego wiejskiego burka, chudego, jak nieszczęście. No po prostu idylliczne warunki do życia! W mieście jestem z moim psem na spacerach przynajmniej 3 razy dziennie, w tym przynajmniej jeden godzinny swobodnego biegania i węszenia po krzakach, pies jest ułożony, spokojny, nie szczekliwy, jest ulubieńcem wielu moich sąsiadów, którym w razie potrzeby daje się nawet wyprowadzić na spacer. Problemu z urlopem też nie mam, bo tak go planuję, żeby zabrać ze sobą zwierzaka. Wszystko zależy od chęci, więc nie uogólniaj!
    już oceniałe(a)ś
    20
    0
    @ksantypa
    nie uogólniam, ale mam oczy i widzę co się dzieje ze zwierzakami w sąsiedztwie. Miałem psa wiele lat. Znam temat.
    już oceniałe(a)ś
    2
    8
    @bardzospokojny

    "Miałem psa wiele lat. Znam temat."

    O, to "manie psa" czyni cię ekspertem?
    Ja miałam 3 psy (po kolei w ciągu ostatnich 40 lat, teraz jest trzeci) więc znam temat 3 razy lepiej od Ciebie.
    W Twoim świecie piramidalnej głupoty to przecież oczywiste i logiczne, prawda?
    już oceniałe(a)ś
    6
    2
    @bardzospokojny
    Wszystko zależy od człowieka- właściciela zwierzęcia. Ja mam psy od dziecka- tak kosztują, tak mają różne charaktery, tak trzeba planować wyjazdy wakacyjne- jeszcze w Polsce zostawiałam psa pod płatną opieką gdy nie było jeszcze w pełni zorganizowanych psich hoteli i tak gdy wyjechałam za granicę to zabrałam mojego psa ze sobą - ze wszystkimi trudnościami z tym związanymi. I nie- nie jestem psim “rodzicem” ale odpowiedzialnym właścicielem zwierzęcia które czuje i wiąże się emocjonalnie ze “stadem” - właścicielem.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    wg słownika języka polskiego: adopcja - prawne uznanie cudzego dziecka za własne.
    Nikt mi nie wmówi, że dziecko to to samo co pies czy kot.
    @prawdziwy_Sarmata
    Podoba mi się ten "argument ze słownika".
    Brawo wmyśliłeś zupełnie nowy sofizmat!

    ps. Prawdziwi Sarmaci mieszkają w Mołdawii.
    już oceniałe(a)ś
    5
    1
    @prawdziwy_Sarmata
    I masz rację. Ale zrozumieć cię w pełni mogą tylko rodzice adoptowanych dzieci... Czyli np. ja. A jednak na tym forum większość osób pisze: "wziąć ze schroniska", czyli mimo wszystko coś rozumieją, albo do tej frazy są jednak bardziej przyzwyczajeni.
    już oceniałe(a)ś
    1
    1