W Paryżu uzgodniono, że do końca XXI w. wzrost średniej temperatury Ziemi ma zostać ograniczony do 1,5-2 st. C w porównaniu z czasami przed rewolucją przemysłową.
Już kiedy politycy i urzędnicy opracowywali porozumienie paryskie, naukowcy ostrzegali, że osiągnięcie jego celów będzie niemożliwe, nawet jeśli wszystkie państwa zrealizują swoje zapisane w tym porozumieniu obietnice dotyczące redukcji emisji gazów cieplarnianych. Eksperci wyliczyli wtedy, że trzymanie się tych klimatycznych obietnic oznacza globalne ocieplenie o blisko 3 st. C.
Wszystkie komentarze
Jak już się nie da zaprzeczać zmianom klimatu to czeka nas jeszcze kolejne kilka dekad katastrof. Ubezpieczalnie przestaną ubezpieczać rolników bo nie będzie jak tego uzasadnić ekonomicznie, ceny żywności na całym świecie polecą astronomicznie w górę, ale my już wtedy będziemy martwi, więc co to kogo obchodzi.
Albo moglibyśmy zbudować lepszy, zdrowszy świat już teraz, ale w tym celu trzeba by ruszyć tyłki z foteli i trochę zmienić zachowania.
Oto mamy, a właściwie Kościółek ma 200 tysięcy h ziemi ornej (na cholerę im tyle) i gdyby tak purpuraci ogłosili, że w ramach walki z globalnym ociepleniem zalesią tę ziemię sosną, dębem, bukiem i brzozą, a sadzonki da Unia, a wierni darmo w niedzielę po mszy w ramach dziesięciny obsadzą te połacie (ruch to zdrowie), to przecie wszyscy bylibyśmy zadowoleni. I Unia przychylniejszym okiem spojrzy na naszą zaradność i mądrość, a i Kościółek swoje zarobi (na sadzonkach choćby). Każde miasto w Rzeczypospolitej i każda wieś otoczone wielohektarowymi lasami odpornymi na huragany (dąb i buk), naturalnymi pochłaniaczami smogu. Cudnie? Czyż nie? A ile zwierzyny w lasach tak ogromnych? O matko, pełnia szczęścia...
I prawdę powiedziawszy nie interesuje mnie odpowiedź, bo jedno jest pewno – ludzkie pierdy nie mogły być tego przyczyną. Znaczy były wtedy przyczyny naturalne, które ociepliły klimat o 4-5 stopni?
Były.
To tym bardziej mogą być i naturalne dzisiaj.
Ha?
Ale wiadomo jakie przyczyny naturalne wtedy ociepliły klimat i wiadomo że teraz działają one w kierunku ochłodzenia, które powoli, po holoceńskim optimum przez 5000 lat następowało (o ok. 0.5C). I co? I nagle, dokładnie z rozwojem emisji gazów cieplarnianych w ciagu ostatnich lat temperatura podskoczyła o 1C i rośnie coraz szybciej. W takim tempie jak dziś wyjście z epoki lodowcowej zajęłoby nie 10 tys lat a tylko 400.
"nie interesuje mnie odpowiedź" - mówi wszystko . . .
A niech nawet będą to naturalne przyczyny, niechaj ci będzie. To i tak trzeba w tym przypadku działać przeciwko naturze, bo w przeciwnym razie będziesz mieszkać ty i przyszłe pokolenia w warunkach gorszych od złych.
Odpowiedź na pytanie, czy to przez człowieka czy nie jest więc nieistotne.
Ważne by było odpowiedzieć na pytanie, czy podejmowane środki rzeczywiście skutecznie zadziałają. Na razie zakładamy, że zadziałają skutecznie.
I tutaj niezależnie od proponowanej odpowiedzi możemy tylko je wdrażać i modlić się o jak najlepsze ich zadziałanie.
Jeszcze jakieś wątpliwości?
Ja jedynie mam taką wątpliwość i małą nadzieję, że uda się zasłonić słońce, chociaż zasłanianie słońca nie jest działaniem tożsamym z obniżeniem stężenia dwutlenku węgla w atmosferze (bo np. nie chodzi tylko o temperaturę, ale także jego rozpuszczanie się w wodach i ich zakwaszanie). Na razie koszt zasłonięcia jest zbyt duży i jest to po prostu nierealne technologicznie, ale może dzięki postępom Muska w kosmosie... ?
Zasłonić słońce w około 1% - i to by starczyło. Przez umieszczenie zasłon w kosmosie, w punkcie Lagrange'a Ziemia-Słońce. Nie chodzi mi to o zasłonięcie słońca przez rozpylanie pyłów, dwutlenku siarki itd.
Jak dinozaury se chodziły po planecie, dżungla tu była, że doniczkowa pelargonia miała dwadzieścia metrów w górę, plus pięćździesiąt panie stopni jak w Arabii i dwutlenku 800 było tak? No, to teraz meldować się w pododdziałach dlaczego jest rekord świata historyczny zimna w Jakucji teraz minus 70. Tak, tak, wiem – jest nawet teoria oziębienia przez ocieplenie.
Argument równi pochyłej w kontekście klimatycznym mnie nie przekonuje i jest tylko spekulacją. W gruncie rzeczy ekologiczne straszenie wojną światową z powodu wzrostu temperatury o ułamki stopnia jest podobnie nieuzasadnione jak pisowskie straszenie uchodźcami, którzy rzekomo zamienią Polskę w kalifat. W ciągu ostatniego stulecia mówimy o wzroście temperatur o 0,73 stopnia. Nie wykłócam się o miejsca po przecinku – są różne dane. Ale pytam: ile to „milionów” w Arabii Saudyjskiej ma problem z tym, że maksymalne temperatury z obecnych plus 51 stopni wzrosną im do 51 przecinek coś tam? A mieszka tam ponad 30 milionów ludzi. A mówimy o jednym z najgorętszych krajów na Ziemii. Daje radę Arabia, dadzą radę i inni. Umrze więcej ludzi z upałów? Może, ale poproszę o wyliczenie ilu mniej umrze z mrozów, bo to się musi statystycznie wyrównać. Ktoś będzie tracił? Tak, ale np. Polska może mieć dłuższy sezon turystyczny nad Bałtykiem i tu zyska. Będzie za gorąco na Madagaskarze, to nagle Grenlandia zacznie się zaludniać. Powtarzam: bez paniki i poproszę o rzetelny bilans całości a nie tylko propagandowe akcentowanie negatywów. Centrysta jestem i nie dam się zapędzić w żadne fundamentalizmy – obojętnie czy pisowskie czy ekologiczne.
Jestem za tym żeby mieć czystą wodę i powietrze, ale nie za tym żeby zdławić gospodarkę przesadnymi i panicznymi działaniami.