„Dobre bakterie” są o wiele powszechniejsze u pacjentów, którzy pozytywnie zareagowali na zaleconą z powodu raka immunoterapię. Co więcej, antybiotyki sprawiają, że taka terapia staje się mniej skuteczna. „Wyniki tych dwóch badań dowodzą, że utrzymywanie prawidłowej flory bakteryjnej może pomóc zwalczyć raka” – piszą autorzy prac opublikowanych w najnowszym wydaniu magazynu „Science”.
Obydwie prace dotyczą immunoterapii – bardzo intensywnie rozwijającej się gałęzi onkologii, z którą lekarze i pacjenci wiążą dziś ogromne nadzieje. W tym przypadku chodziło konkretnie o tzw. inhibitory punktów końcowych, które np. przyniosły rewolucję w leczeniu zaawansowanych postaci czerniaka złośliwego.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Nie wiem czy masz pojecie o czym mowisz. Komorki nowotworowe sa zdegenerowane, nie pelnia jakiejs funkcji w organach. Jedyne co potrafia robic to dzielic sie i umierac. Komorki nowotworowe nie dodaja niczego, za to maja wiele negatywnych efektow na czynnosci organow i calego organizmu.
Gdyby to była tylko degeneracja to układ immunologiczny organizmu nie miałby problemów z jej zwalczeniem (tak jak to robi z każdą infekcją czy zagrożeniem bakteryjnym). Ale on jest wobec nich bezradny, pozwala na ich rozwój i pasożytowanie na innych komórkach organizmu. Czyli rak to jest forma życia niejako wyższa, radząca sobie doskonale z rozwojem we wrogim otoczeniu. Faktem jest, że na razie rozwój raka prowadzi do śmierci organizmu i kończy się życie tej formy ewolucji. Ale ona też może ulec mutacji i współżyć w symbiozie z dotychczasowymi komórkami. W każdym razie nie jest już bezbronna - teraz pora aby stała się też pożyteczna...
Hohoho, znakomite pytanie, więc czuję się wywołany do odpowiedzi. Najpierw mała dygresja: na czym polega życie organizmów wielokomórkowych? Na tym, że komórki te współpracują, wykonują zróżnicowane funkcje (i różnicują się w tym celu = przyjmują różne postacie) oraz w razie konieczności umierają (w drodze apoptozy, np. jeśli komórka okaże się być uszkodzona (w zasadzie jej DNA)). Wiele komórek poświęca się i umiera, nie przekazując dalej tej konkretnej kopii własnego DNA, bo przecież to samo DNA jest w innych komórkach. Z komórkami rakowymi jest inaczej. Są one odporne, ale: wcale nie chcą pełnić żadnych funkcji, wręcz odwrotnie - puszczają do krwi substancje prozapalne lub hormony, przez co człowiek bardzo źle się czuje; nie różnicują się, tylko pozostają w takiej postaci niedoróżnicowanej i wcale nie chcą umierać, jeśli uzyskają z zewnątrz taki sygnał, a przecież taki sygnał od układu odpornościowego otrzymują (tak naprawdę to jest atak na tę komórkę). Co z tego, że ta komórka rakowa wiele potrafi, ale potrafi tylko robić źle?
Jeszcze to można ująć inaczej: taka komórka jest odporna na wiele np. na chemioterapeutyki uszkadzające DNA, bo jej wcale nie przeszkadzają te uszkodzenia DNA, podczas gdy normalnie nastąpiłaby apoptoza. Ale po co nam komórka z tak uszkodzonym DNA? Więc ta odporność wynika w prostej linii z niefunkcjonalności takiej komórki.
Inną, fascynującą sprawą jest selekcja naturalna, która prowadzi do powstania takiej komórki. Wtedy taka komórka ma na celu przekazywanie dalej tej konkretnej kopii własnego DNA. Załóżmy, że mamy takie komórkę potencjalnie rakową (a wszyscy takie mamy w każdej chwili, tylko są one sprawnie zabijane, zanim bardziej zezłośliwieją). Teraz każda szkodliwa substancja, a więc np. smog, powoduje powstanie presji selekcyjnej i może to pójść dwoma drogami: dalsze złośliwienie i zwiększająca się odporność albo śmierć tej komórki (wspomagana też przez układ odpornościowy). Ostateczną presją selekcyjną są poddawane komórki rakowe podczas chemoterapii - i z tego od razu możemy wywnioskować, że takie leczenie może prowadzić do wyleczenia, ale także do jeszcze większego zezłośliwienia i większej inwazyjności (skłonności do tworzenia przerzutów). Jeśli więc chemioterapia przestaje działać, to jest naprawdę źle i niewiele da się już zrobić.
Dzięki za wszechstronną informację. Wynika z niej, że moje plany wykorzystania komórek rakowych dla dobra organizmu na razie spaliły na panewce... :-)))
No, przynajmniej nie w organizmie jako takim. Po wyekstrahowaniu takich komórek z organizmu ich właściwości są w pewien sposób wykorzystywane - między innymi ich nieśmiertelność, a w zasadzie precyzyjniej, niepohamowane niczym podziały w nieskończoność.
Dzięki temu ma się takie same wzorce do prowadzenia badań.
Np. też przeciwciała monoklonalne (np. do leczenia RZS) wytwarza się dzięki wykorzystaniu takich komórek. Monoklonalne = od jednego klona, a tym klonem jest właśnie komórka nowotworowa, która się dzieli w nieskończoność, no i może powstać dzięki temu wiele komórek jednakowych klonów wytwarzających dokładnie jednakowe przeciwciała. A to się liczy, bo wystarczy zbadać właściwości tego jednego przeciwciała i jesteśmy już pewni jego właściwości jako substancji leczniczej.