Mieliśmy najgorętszy rok w historii pomiarów i najwyższe w historii ludzkości stężenie cieplarnianego dwutlenku węgla w powietrzu. W Boże Narodzenie mieszkający w Arktyce św. Mikołaj musiał przesiąść się z sań do łódki. Temperatura na biegunie skoczyła do zera stopni!

Wstępne podsumowanie roku 2016 opublikowała właśnie Japońska Agencja Meteorologiczna (JMA).

Z obliczeń japońskich naukowców, którzy uśrednili temperaturę od stycznia do listopada, wynika, że mijający rok był najgorętszy w historii globalnych pomiarów temperatury sięgających końcówki XIX w.

Co więcej, 16 z 17 najcieplejszych lat w historii pomiarów nawiedziło nas już w XX w. Wyjątkiem w "gorącej siedemnastce" był rok 1998, znany z bardzo silnego El Niño, zjawiska klimatycznego występującego na Pacyfiku i podgrzewającego całą Ziemię.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    "Co więcej, 16 z 17 najcieplejszych lat w historii pomiarów nawiedziło nas już w XX w." - a przypadkiem nie chodzi o wiek XXI?
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Na naszym skromnym poletku moglibyśmy zrobić coś dobrego budując w Żarnowcu elektrownię jądrową. Niestety za atomem nie stoi żadne silne lobby, jak lokalne za węglem (spaślacy siedzący na stołkach wokół obrotu węglem), i globalne za ropą, gazem czy wiatrakami. Każde źródło energii niech ma swój udział, nie jestem wrogiem wiatraków czy "fotowoltaiki" z zasady, ale w tym momencie najbardziej efektywny jest atom. "Baterie słoneczne" to jest przyszłość, ale trzeba mieć świadomość, że dużo zależy po prostu od szerokości geograficznej. EJ w Żarnowcu była planowana i obecnie jej brak stanowi wielką dziurę w systemie energetycznym Polski. Doprowadzono linie 400kV, zbudowano stację energetyczną, a przede wszystkim jezioro i elektrownię szczytowo-pompową. Co noc ogromne ilości energii są transferowane do niej przez ponad pół kraju, by potem w dzień wspierała zasilanie północnej Polski. Tam miała być normalna elektrownia w dzień zasilająca miasta, a w nocy pompująca wodę jak akumulator. Bez bezsensownego transportu węgla przez tysiąc km. Ale póki co będziemy spalać wyngiel i nie tylko emitować co2, ale tez truć się wyziewami z domowych pieców, bo to jest patriotyczne. A w skali świata... Ograniczanie emisji tak jak to robi Europa jest nieskuteczne, bo kończy się importowaniem towarów z Chin itp., które nie dość, że są wytwarzane mało efektywnie, to jeszcze trzeba doliczyć transport. Niestety, zmierzamy w kierunku trudnym do przewidzenia. Znikną lodowce, wiele obszarów spustynnieje... może wtedy spadnie liczba ludności i to będzie taka samoregulacja?...
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Co więcej, 16 z 17 najcieplejszych lat w historii pomiarów nawiedziło nas już w XX w. Wyjątkiem w "gorącej siedemnastce" był rok 1998, znany z bardzo silnego El Niño, zjawiska klimatycznego występującego na Pacyfiku i podgrzewającego całą Ziemię. To El Niño dodało też swoje trzy grosze do globalnego ocieplenia w tym roku i podkręciło upały. Dzięki temu 2016 zrzucił z podium poprzedniego rekordzistę, czyli rok 2015, który z kolei zdetronizował rok 2014.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Czyli elektrownia w Bełchatowie jest najgorsza - bo tanio i wydajnie produkuje energię elektryczną. Jest elektrownią cieplną, więc w procesie spalania węgla musi wydzielać CO2. Nie chcemy CO2, który jest powszechny w procesach spalania (sami też wydychamy CO2), więc zmniejszmy populację ludzi (wszyscy zapomnieli już o radykalnym środku - wojnie) oraz populację zwierząt hodowlanych (wydzielają CO2 a pierdząc - jeszcze gorszy metan), bo w Polsce przecież nie chcemy elektrowni jądrowych, które nie wydzielają CO2. Zrobimy dobrze lodom Arktyki, Antarktydy itp. a tymczasem są kraje, jak USA czy Chiny, które nie przejmują się ograniczeniami emisji CO2. Jeśli myślimy, że nasze wiatraki czy fotowoltaika nie produkują CO2, to jesteśmy w b.grubym błędzie - jak nie ma wiatru lub nocy, to te wiatraki i panele muszą być zastępowane elektrowniami cieplnymi, które CO2 produkują. Zysku nie ma żadnego, tylko są koszty. Lepiej pieniądze przeznaczyć na elektrownie jądrowe.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Najważniejsze, żeby górnicy mieli przywileje. Reszta nie liczy się.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0