Nie wypatrzono ich wcześniej, bo bardzo słabo świecą. Są brązowymi karłami, a więc gwiazdami, które tylko przez krótki czas po narodzinach spalały deuter, a potem reakcje syntezy jądrowej w nich zamarły, bo mają niewielką masę (ponad dziesięć razy mniejszą niż Słońca) i temperatura w ich wnętrzach nie osiągnęła progu zapłonu wodoru. W tej chwili są po prostu rozgrzanymi kulami gazu, które stopniowo stygną.
Prof. Luhman wypatrzył je wśród miliardów źródeł ciepła na zdjęciach nieba w podczerwieni, które wykonał kosmiczny teleskop WISE. Potem potwierdził odkrycie za pomocą teleskopu Gemini South w Chile, dzięki któremu także przekonał się, że to nie jest pojedyncza gwiazda, lecz układ dwóch brązowych karłów.
Wszystkie komentarze