W 2018 r. relacjonowałam wybory prezydenckie w Rosji. Dwa lata później - na Białorusi. W tych dniach patrzę na Gruzję, która 26 października głosowała w wyborach parlamentarnych. Porównania są nieuniknione.
W momencie ogłaszania wyników exit poll atmosfera w każdym z tych krajów była różna. Rosjanie przyjmowali wynik jako coś oczywistego i, w zależności od poglądów, wyrażali albo zadowolenie i akceptację, albo frustrację i rozgoryczenie. Część wychodziła nawet na protesty, ale ze świadomością, że doniesienia o zatrzymaniach nie doprowadzą do zmian na Kremlu, a jedynie - co najwyżej - wywołają "zaniepokojenie Zachodu".
Wszystkie komentarze
Trzeba czekać na kolejną rosyjską smutę, oby niedługo.
Okazja były trzy, bo był jeszcze roku 1905, gdy rosja przegrała wojnę z Japonią. Doszło wtedy do masowych wystąpień ludności na terytorium imperium, ale carat zdołał się utrzymać do następnej okazji.
Gdy twój przeciwnik jest silny szukasz sojuszników, a nie mu ulegasz.
Gruzja wybrała uległość, więc o europejskich marzeniach może już zapomnieć.
Tylko, że to nie ma żadnego znaczenia w obecnej sytuacji Gruzji.
Rzekome "zagrożenie wojną" jest wyłącznie kampanijnym strachem wykreowanym przez Iwaniszwilego i jego złodziejską bandę.
Gruzja mogła spokojnie kontynuować reformy i szlak do UE, a Moskwa nic by jej nie zrobiła
Na przykładzie Ukrainy widać właśnie, ile są warci ci zachodni, europejscy sojusznicy. Wspierają tylko na tyle, żeby rosja przypadkiem nie przegrała. A Gruzji nie stać na dwuletnią wojnę obronną i na takie straty, jakie ponosi Ukraina. Która już dawno mogłaby być wolna od ruskich, gdyby tylko Europa i USA rzeczywiście chciały im pomóc.
Ruskie hordy pisały szminką na lustrach w domach w Buczy: nie może być tak, żebyście mieli lepiej niż ja. Nawet sedesy wywozili.
Zgadzam sie w 100% Barbarzyncy . Nie uznaja nic poza sila
Przecież kraje zachodnie robią dokładnie to samo co Rosja usiłując wpłynąć na wybory. A wybory są demokratyczne jak wygrywają nasi.
Taki filmik można bardzo łatwo wyreżyserować i nagrać.
w twoim przypadku twoja głupota na pewno nie jest reżyserowana.
czasami wystarczy postraszyć i ludzie się poddają. A można było przecież głosować za wolnością.
No, w Polsce też można było po 1944 roku "głosować za wolnością". Udało się to dopiero przy sprzyjających okolicznościach międzynarodowych prawie pół wieku później. Zawsze łatwo jest oceniać, że coś można zrobić, patrząc z perspektywy bogatego i aktualnie całkiem bezpiecznego, demokratycznego kraju.