Na początku czerwca co najmniej 50 mężczyzn zginęło w nalocie rządzącej Mjanmą junty na wioskę w stanie Rakhine zwanym też Arakanem. Wcześniej byli torturowani: żołnierze polewali ich skórę płonącą benzyną, dawali spragnionym swój mocz do wypicia. Szukano zwolenników Armii Arakanu (AA), jednego z etnicznych ugrupowań zbrojnych walczących z siłami rządowymi w ramach połączonej operacji mającej na celu obalenie junty, która w lutym 2021 r. przejęła władzę w Mjanmie (dawniej Birma).
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Czekam.
Może pora zaprotestować w obronie prześladowanych Rohindżów?
Jakie to smutne, że za takim ludem ujmują się aktywiści z drugorzędnego kraju z drugiego końca świata, podczas gdy sąsiedzi bliżsi i dalsi, a nawet współwyznawcy z innych państw, nie są bynajmniej sytuacją poruszeni.
No Jews, no news :)
Oj, chyba to i owo dorzucę w liście do Ryszarda Koziołka, a propos proponowanej przez niego debaty. Hipoteza: prawa człowieka wzniecają w Polsce gorące dyskusje tylko o tyle, o ile można ich użyć przeciwko "odwiecznym wrogom", nierzadko urojonym.