Pomagali strażakom, gdy Australię ogarnęła fala pożarów. Teraz zaciągnęli się do pracy na taśmie produkcyjnej przy wytwarzaniu maseczek ochronnych i fartuchów. - Ten czas to jak wojna, więc nie mamy problemu, by pracować jako siła robocza - mówią australijscy żołnierze

Miniona sobota, szpital świętego Wincenta w Sydney. To jeden z największych ośrodków w stolicy Nowej Południowej Walii, gdzie wykonywane są testy na obecność koronawirusa. Już przed głównym wejściem pacjentów wita ogłoszone zawieszone na drzwiach: „W sprawach badań związanych z wirusem covid-19 podążaj za zieloną linią wymalowaną na podłodze”.

O godzinie 10 rano zaczynają się badania, a za zieloną kreską podąża tłum ludzi. W specjalnie wyznaczonej hali czeka na nich personel medyczny, zabezpieczony od stóp do głów w ochronne fartuchy, gogle i maski. Na ścianach wiszą odkażacze do rąk.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Testy są przereklamowane!!! To nowe hasło PZPR PiS
    już oceniałe(a)ś
    12
    0
    A co robia nasi zolnierze - modla sie?
    @hardy
    Żeby to oni się jeszcze modlili i nic więcej. Kasę po prostu rwą za nicnierobienie, pierdzą w stołki, symulują ćwiczenia i przegrupowują się bez sensu w kółko, byle wyglądało, że coś robią. WOT-owcy to samo - kaska płynie za poparcie polityczne...
    już oceniałe(a)ś
    3
    0
    A co szyją nasze jep-jep weekendowe wojaki ?
    Może całun dla Naczelnika Państwa ?
    już oceniałe(a)ś
    9
    0