Nad prezbiterium, gdzie wstęp jest surowo wzbroniony, wiszą siatki ochronne. W nich tu i ówdzie sypiące się z osłabionego pożarem sklepienia kamienie. Wokół cudem ocalałe polichromowane drewniane płaskorzeźby z XIV w. ze scenami z życia Chrystusa zdobiące kamienną przegrodę, która oddziela kanoników od tłumu wiernych. Kościelną posadzkę wciąż pokrywa gruz.
– Dwa miesiące po pożarze sklepienie nadal grozi zawaleniem – ostrzega po raz kolejny minister kultury Franck Riester.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
U nas stawiłoby się 50 tysięcy.
Nie podchodź do tego z takim sarkazmem. Gdyby nie wymogi bezpieczeństwa cała katedra pewnie wypełniłaby się po brzegi.
Mam nadzieję, że zawali się to w cholerę.
Wystarcz, że ty jesteś zjarany do cna, idioto. I niebawem się zawalisz.
Hamuj się Chłopcze.
Dla mnie to jest dobry przykład zarazy katolickiej i tyle.
Mam prawo do opinii, tak na marginesie?
"uciekacie do świątyń przed własnym sumieniem, uciekacie przed sobą do religijnych wizji!"
DEZERTER